Lewicowa targowica

Dodano:
Będzie bez nazwisk. Bo i tak je znamy. Nazwiska śniących o potędze. Ale to tylko Ich sen. Zły sen polskiej lewicy.
Czy polityczny plan Palikota powstał w gabinecie Tuska? W pieczarze Schetyny? Nie wiem. Choć patrząc z perspektywy czterech lat wydaje się to możliwe. Jedno jest pewne. Nie udał się plan zniszczenia SLD i zastąpienia koncesjonowaną lewicą Palikota. Osłabiony w 2011 roku, Sojusz Lewicy Demokratycznej zachował pozycję najsilniejszego gracza na lewicy. Dlatego sztabowcy PO już dziś myślą o planie B. Zwłaszcza, że grupa lewicowych targowiczan właśnie szuka miejsca na listach wyborczych do Sejmu.

Od 10 lat Platforma toczy boje z PiS-em o konserwatywnych, prawicowych wyborców. Od lat straszenie Kaczyńskimi było skuteczne i pozwalało PO wygrywać wybory. Dzisiaj jest inaczej. Wielu dawnych wyborców PO ma dość rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. A możliwości pozyskania nowych są ograniczone. Prawa strona sceny politycznej jest zabetonowana. Domknęło ją dogadanie się Ziobry i Gowina z prezesem Kaczyńskim. Jedyne obszary "ziemi niczyjej" leżą na lewo od Platformy. To potencjał co najmniej na dwadzieścia procent. Dzisiejsze SLD zajmuje tylko połowę. Palikot roztrwonił swoje 10 procent i teraz ma we władaniu wyspę bezludną. Inni się nie liczą. Widać to po nieudanej próbie zebrania 100 tysięcy podpisów poparcia przez Nowicką i Grodzką.

W ostatnich miesiącach obserwujemy powolne przesuwanie się Platformy Ewy Kopacz na lewo. Nie wiem, czy to jeszcze Platforma Ewy Kopacz - czy może już Schetyny i Komorowskiego. Ale lewicowa ekspansja jest faktem. Przegłosowana w Sejmie konwencja antyprzemocowa i zamiar uchwalenia przed wakacjami ustawy o in-vitro - to tylko dwa przykłady przejęcia przez PO tematów, o które od lat dopominała się lewica. Jednak pole eksploracji PO jest ograniczone. Wyborcy Platformy nie wybaczyliby jej liberalizacji ustawy aborcyjnej, ograniczenia finansowania kościoła, przeniesienia religii do sal katechetycznych. Nawet z legalizacją związków partnerskich jest kłopot. Potrzebny jest ktoś, kto w imieniu Platformy tym się zajmie. Koncesjonowana lewica.

To znacznie bezpieczniejsze rozwiązanie dla PO, niż przyjęcie grupy lewicowych polityków wprost do partii i klubu parlamentarnego. Z jednej strony oni sami zostaliby okrzyknięci "zdrajcami", "politycznymi prostytutkami" i takimi tam. Z drugiej strony, dla wielu posłów i członków PO byłoby bardzo trudnym przyjęcie z otwartymi ramionami "Pierwszej Aborcjonistki" obecnego Sejmu. Co innego propozycja jakiegoś niezbyt eksponowanego, acz biorącego, miejsca w ramach koalicji PO z koncesjonowaną lewicą. Iluż rozpoznawalnych polityków z lewicowej targowicy mogłoby liczyć na dobre miejsca na listach wyborczych PO. Kilkunastu. Dla Platformy byłoby to korzystne rozwiązanie. Przesunięcie się na lewo, budowanie dwupartyjnej sceny politycznej i dotkliwy cios w SLD. 3 w 1. Kosztem utraty zaledwie kilku procent miejsc na listach.

W zasadzie wystarczyłoby powtórzyć to, co zrobił Kaczyński. Pozwolił zachować Gowinowi zielone jabłuszko Polski Razem i Ziobrze nieznaną szerzej Solidarną Polskę. A jednocześnie zwasalizował oba te ugrupowania wokół PiS-u. Lennem są miejsca na listach wyborczych PiS-u, zapewniające Gowinowi, Ziobrze i paru innym kontynuację kariery politycznej. Przedwyborczy czas ucieka, więc daję głowę, że i lewicowi targowiczanie właśnie szlifują plany nowej konfederacji. Kto? Bez nazwisk. Bo i tak je znamy. Jest bardzo charakterystyczne, że wszyscy ci politycy, od jakiegoś czasu, jak ognia, unikają krytyki rządzących. Prześledźcie choćby wypowiedzi "Nie-Redaktora".

Czy mamy spodziewać się pojawienia się w najbliższym czasie "nowej siły"? Nowej partii, wymyślonej przez polityków Platformy? Ze słowem "lewica" w nazwie? Nowej, koncesjonowanej lewicy? Jeszcze przed wyborami prezydenckimi? Dogadanej z Komorowskim i z PO? Aby "w imieniu lewicy" poprzeć Go 10 maja i uratować Jego prezydenturę w I turze? Analiza sceny politycznej sugeruje, że jest to prawdopodobne. Ale w polityce liczą się też sny. Sny o potędze. I co noc taki sen śni się każdemu z jutrzejszych lewicowych targowiczan. W tym śnie każdy z nich jest Wodzem. Pierwszym. Przewodniczącym. Dlatego ten sen zły polskiej lewicy się nie ziści. Na szczęście!

Jakiś wniosek dla SLD? Tak! Jak najszybciej i najskuteczniej musi zagospodarować "ziemie niczyje". Leżące odłogiem na lewicy. Te dwadzieścia procent. Zanim PO wyhoduje sobie "lewą nogę". Swoją. Lub koncesjonowaną. Wszystko jedno.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...