Hejt poziom Hard

Dodano:
Każdy z nas ma własne sympatie i antypatie, określone poglądy, w tym także polityczne. Ukształtowani przez różne środowiska, przekazywano nam pewne wartości, zasady postępowania, uczono, co można, a czego nie powinno się robić. Wszystko w oparciu o konkretną hierarchię, w której dobro miało zawsze wygrywać. Dzisiaj na próżno szukać jej w mediach, zwłaszcza społecznościowych, gdzie „wolność słowa” stawiana jest ponad godność człowieka.
Odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że w piątkowej kolizji z udziałem prezydenta nie ma żadnych ofiar. „Szczęście w nieszczęściu” pomyślałam, słuchając informacji, że w limuzynie, którą jechał na autostradzie A4, nagle pękła opona i samochód wypadł z drogi. I, jak to zwykle u nas bywa, na ten czas liczba ekspertów zajmujących się mechaniką samochodową (z naciskiem na koła) diametralnie wzrosła. Przeczytałam między innymi, że „opona z systemu PAX nie ma prawa się tak zachować” (ze względu na standardy, o których pisze firma), inni jednak argumentują, że prędkość przyczyniła się do tego, iż opona po prostu się rozleciała. Pomimo, że brzmi to dość kuriozalnie, nie będę komentować sprawy, dopóki nie zostanie zakończone śledztwo. Podzielę się tylko refleksją, że zastanawiający jest fakt, iż nigdy wcześniej, w żadnym państwie, z udziałem żadnego innego prezydenta, nie doszło do takiej sytuacji. Pisowscy prezydenci mają (nie)zwyczajnego pecha.

Mogłoby się wydawać, że niezależnie od poglądów politycznych, wszystkich ludzi łączy coś, co nazywa się empatia. Zwłaszcza w chwilach, gdy czyjeś życie jest lub znajdowało się w realnym zagrożeniu. Z przerażeniem więc przeglądałam wpisy, które lawinowo zaczęły pojawiać się w internecie: „Życzę mu śmierci w męczarniach”, „Byłam gotowa przeznaczyć całą emeryturę na wieniec, a niech tam”, „Oj, oj, jaka szkoda”. Komentarze pozbawione jakiegokolwiek taktu, dobrego smaku, o zwykłym człowieczeństwie nie wspominając. Smutne, że w kraju, który tak wiele wycierpiał, w którym wciąż powracamy do historii o niesłusznie przelanej krwi, w stronę Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, padają słowa bolesne i dotkliwe. „Pierwsze ostrzeżenie, drugiego nie będzie” pisze na swoim Facebooku pani Krystyna. Ostrzeżenie? Przed czym pani ostrzega, pani Krystyno? Czy to już jest jawne zastraszanie? Wolność słowa, o której tak dużo się mówi, i o którą nieustannie się walczy, zaczęła przybierać bardzo dziwną postać. Ociera się o granice etyczne, moralne, balansuje na granicy prawa.

„Dzięki Bogu nic się nie stało. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby samochód uderzył w brzozę” pisze Lis na swoim portalu społecznościowym. Nie sposób przejść obojętnie obok powyższego zdania. Dlatego, pomimo dzielącej nas różnicy wieku, pozwolę sobie na krótki, moralizatorski komentarz. Nie będę apelować o przyzwoitość, bo to jak walka z wiatrakami. Proszę wyłącznie pana Lisa o chwilę refleksji, zanim ponownie zacznie silić się na „żarty” tego pokroju. Bezwzględność, jaką mamy okazję obserwować, właśnie osiągnęła zenitu, a bycie człowiekiem jednak do czegoś zobowiązuje.

Jeszcze jedna rzecz. 4 kwietnia obchodzona ma być „Miesięcznica Nieudanego Zamachu Na Prezydenta Andrzeja Dudę”. Spuszczam w tym momencie zasłonę milczenia na to cyniczne ubóstwo intelektualne założycieli oraz wszystkich, którzy włączają się w tę akcję.

25 lat wolności. Czy coś się zmieniło przez ten czas? Tak. Kiedyś mieli pałki, dzisiaj wystarczy klawiatura.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...