Kubańska misja Kwaśniewskiego

Dodano:
Kuba, wyspa gorąca. Fidel ledwie zipie (choć by pokazać swą witalność pokazuje się w sportowej bluzie adidasa), a tu wszyscy mierzą jego oficerki. Jest brat Raul, zastępcy i wicesekretarze, jest też przyjaciel Hugo Chavez. Wokół kręci się współczująca lewica. Gdzieś na końcu tej kolejki pojawił się niejaki Aleksander Kwaśniewski.
Były polski prezydent ma wielce szczytny cel. Chce przekonać kubańską elitę polityczną, by zrezygnowała z przywilejów, apanaży, by pozbawiła się jedynego źródła dochodów, a w końcu i chwały. Kubańscy komuniści mają, pod wpływem naszego byłego prezydenta, odejść na śmietnik historii lub do biznesu. Pokojowo i z własnej woli. I w tym największy problem szczytnego celu prezydenta Kwaśniewskiego: jak ich do tego przekonać?

Kuba utrzymywana na wenezuelskiej ropie nie jest w kryzysie gospodarczym. Jest biedna, ale i stabilna. Komunistyczna klasa polityczna i wojsko się żywi. Na Kubie nie wybuchają strajki i nie ma aktywnej opozycji. W dodatku wyspie - co pokazała ostatnia nieobecność Fidela - nie grozi kryzys braku następcy. By sprawę jeszcze utrudnić należy dodać, że większość kubańskich dysydentów siedzących w Miami nie chce, by w sprawy wyspy wtrącali się Amerykanie. W USA można żyć, pracować, lobbować, ale USA muszą się trzymać z daleka od Kuby. Co ciekawe wielu z nich nie chce nawet zmiany systemu. Błędem w kubańskiej demokracji jest - wedle nich - brak wolnych wyborów prezydenckich. Komunizm z wypaczeniami.

Będę kibicował Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, gdyż każda próba zmiany tamtejszego, wyniszczającego ludzi systemu na to zasługuje. Pytanie tylko, jeśli cała operacja się powiedzie, to co z niej wyniknie. Można to sobie wyobrazić. Otóż generałowie pójdą na odcinek biznesu, pułkownikom damy hotele, opozycjonistom media a miejscem spotkań i wymiany poglądów będzie Pałac Prezydencki. Trzeba wcześniej zapytać Kubańczyków czy takiej Kuby oczekują.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...