Chersoń w rękach Rosjan. „Kolosalne trudności w zbieraniu i grzebaniu zmarłych”

Dodano:
Rosyjskie wojsko w Chersoniu Źródło: YouTube
Po siedmiu dniach walki w ręce Rosjan dostało się pierwsze większe ukraińskie miasto – Chersoń. Nową rzeczywistość pod okupacją opisał burmistrz.

Chersoń, miasto położone na południu Ukrainy nad Dnieprem, stało się areną intensywnych Niepokojące raporty z tego miasta pojawiały się od kilku dni. W środę 2 marca w godzinach porannych rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji podczas briefingu prasowego poinformował, że rosyjskie siły zbrojne zajęły miasto Chersoń na Ukrainie. Te doniesienia szybko skontrowała strona ukraińska. Władze przekazały, że uliczne walki trwają. Mer Chersonia poinformował w mediach społecznościowych, że „wciąż są Ukrainą".

Wojna na Ukrainie. Rosjanie zajęli Chersoń

Wieczorem stało się jednak jasne, że miasto weszło pod zarząd rosyjskiego okupanta, choć, jak zapewnia jego włodarz, nadal wisi nad nim ukraińska flaga. Mer zgodził się jednak na szereg ustępstw wobec Rosjan, którzy de facto przejęli kontrolę nad funkcjonowaniem Chersonia. Z wpisu Ihora Kołyhajewa wynika, że w mieście nie ma już regularnej ukraińskiej armii. Mer na Facebooku opisał nową rzeczywistość pod okupacją rosyjską.

Mer Chersonia: Nie składałem Rosjanom obietnic

„To nie były żadne negocjacje ani nic, o czym wcześniej krążyły plotki” – wyjaśnił Ihor Kołyhajew. Mer Chersonia przyznał, jednak, że na posiedzeniu komitetu wykonawczego miasta pojawili się „uzbrojeni goście”. Polityk zaznaczył, że on i jego zespół jest nastawiony pokojowo i pracuje na rzecz bezpieczeństwa miasta. „Doświadczamy kolosalnych trudności w zbieraniu i grzebaniu zmarłych, dostarczaniu żywności i lekarstw, usuwaniu śmieci, likwidowaniu skutków wypadków” – relacjonował.

„Wszystko, co dzieje się teraz w naszym mieście, to polityka, której nie znoszę. Przyszedłem (chodzi o objęcie urzędu – red.), aby unowocześnić infrastrukturę, sprowadzić inwestycje do Chersonia, zbudować domy, drogi, parki i nowe życie dla rodzinnego miasta. Koniec końców szukam trumien dla zabitych, stawiam cały świat na głowie, proszę o »zielony korytarz« i zastawiam się, JAK odbuduję miasto po czołgach i transporterach opancerzonych” – napisał włodarz miasta.

Kołyhajew zapewnił, że nie składał Rosjanom żadnych obietnic. „Po prostu nie mam nic do obiecania. Interesuje mnie tylko normalne funkcjonowanie naszego miasta. Prosiłem ich tylko, żeby nie strzelali do ludzi!” – napisał samorządowiec. Jak dodał, w Chersoniu nie ma już żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy, są tylko „cywile i ludzie, którzy chcą tu mieszkać”.

Jak wygląda nowa rzeczywistość w Chersoniu

W rezultacie jego rozmów z Rosjanami powstał kilkupunktowy zbiór reguł. Obejmuje m.in. godzinę policyjną, piesi mogą chodzić pojedynczo albo we dwoje. Do miasta nie mogą wjeżdżać inne pojazdy niż te, które przewożą żywność, lekarstwa czy inne artykuły pierwszej potrzeby. Prywatne samochody mają poruszać się z minimalną prędkością, a ich kierowcy mają być gotowi na pokazanie zawartości bagażnika na żądanie żołnierzy.

„Jak na razie wszystko jest w porządku. Nad nami wisi ukraińska flaga. Aby tak pozostało, trzeba będzie spełnić te wymagania. W tej chwili nie mogę nic więcej zaproponować” – zakończył burmistrz.

Źródło: WPROST.pl
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...