Elżbieta II - królowa na łasce tabloidów
Spadek popularności
Z doświadczeń trudnych lat 90. monarchia wyciągnęła wnioski. W ocenie konstytucjonalisty Vernona Bogdanora "z instytucji otoczonej nimbem, której należy się przyrodzony szacunek, przekształciła się w rodzaj instytucji wyższej użyteczności, ocenianej pod kątem tego, co wnosi do życia publicznego i społecznego samopoczucia". Po dekadzie lat 90., gdy okazało się, że wskutek rozwodów i skandali obyczajowych Windsorowie są rodziną dysfunkcyjną, społecznie wyobcowaną, a jej przywileje i zbytki kłują w oczy, rodzina królewska powołała grupę "The Way Ahead", będącą rodzajem nieformalnego think tanku do myślenia nad jej przyszłym modelem.
By nadążyć za duchem czasu, Pałac Buckingham w większym zakresie zaczął korzystać z usług PR-owców, spin doktorów, badań rynkowych i nowych technologii informatycznych. Efektem jest reforma prawa o dziedziczeniu tronu zrównująca męskich i żeńskich potomków monarchy oraz tzw. Listy Cywilnej będącej formą rocznej zapomogi przyznawanej przez parlament na pokrycie wydatków monarchy, głównie administracyjnych. Wcześniej monarcha i następca tronu zostali zmuszeni (oficjalnie mówi się, że zgłosili się na ochotnika) do płacenia podatku od przychodów prywatnych, Pałac Buckinghamu został otwarty latem dla turystów a w najbliższych dniach po raz drugi w historii stanie się sceną transmitowanego przez BBC rockowego koncertu dla tłumów.
Monarchia droga w utrzymaniu
- Gdy monarchia straciła władzę polityczną, wypełniła próżnię świadczeniami społecznymi - podkreśla Frank Prochaska, autor książki "The Republic of Britain". Najważniejszym świadczeniem jest według niego przyznawanie prestiżowych odznaczeń zasłużonym obywatelom i patronowanie różnym inicjatywom charytatywnym, co je dowartościowuje. Roczny koszt monarchii (Lista Cywilna, podróże, utrzymanie budynków, komunikacja) wynosi 32 mln funtów (wobec 1,8 mln funtów w przypadku utrzymania prezydenta Irlandii, co wytykają niektóre media). Osobistą fortunę Elżbiety II magazyn "Forbes" ocenia na 310 mln funtów (z pominięciem tzw. Crown Estates czyli portfela królewskich nieruchomości, z których przychód trafia do fiskusa w zamian za Listę Cywilną w wys. 7,9 mln funtów).
Publicystka "Guardiana" Polly Toynbee twierdzi, że do kosztów monarchii należy zaliczyć nie tylko wydatki na utrzymanie zamków, pałaców, ogrodów, służby i specjalnego pociągu, ale także niewymierne koszty w postaci "imperialnych fantazji, którymi monarchia obdarowuje brytyjskie życie polityczne". Monarchia jest dla niej "apogeum celebry pustej w środku", "majestatyczną ułudą", "mirażem statusu Wielkiej Brytanii w świecie". - Królowa pozostaje głównym punktem odniesienia narodowej jedności, tożsamości i dumy - powiedział z kolei anonimowy przedstawiciel dworu królewskiego w reakcji na raport Rady Praw Człowieka ONZ z 2008 r. sugerujący Brytyjczykom rozpisanie referendum ws. utrzymania monarchii.
ja, PAP