Zniechęcony

Dodano:
Nie oglądałem ani jednego meczu pierwszej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Nie chciało mi się. I nadal mi się nie chce. Po tym, co stało się z polską piłką klubową w europejskich pucharach czuję totalne zniechęcenie.
Jeszcze pewnie przez jakiś czas to zniechęcenie będzie się utrzymywać. Nawet, jeśli nagle zobaczę dobry mecz ligowy to z tyłu głowy pozostanie świadomość, że zderzenie z każdą drużyną z zagranicy kończy się kompromitacją. Futbol azerski nas przewyższa, a zagraża już piłka maltańska, jak napisał w Gazecie Wyborczej Jacek Sarzało.
Tuż przed startem ligi miałem okazję być na prezentacji piłki, jaką w tym sezonie kopać będą zawodnicy ekstraklasy. I po raz kolejny uświadomiłem sobie, że naszym ligowcom niczego już nie brakuje. Właściwie mają już stadiony z pięknymi murawami, mają ciągle oszalałych na punkcie piłki kibiców, mają też wysokie kontrakty i nawet piłkę mogli sobie wybrać. Krew się burzy, widząc jak się za to wszystko odpłacają. Ciekawe, co na to wszystko na przykład lekkoatleci.
Ale z drugiej strony czy to wina piłkarzy, że ktoś im stwarza takie warunki do pracy? Oni się o to nie proszą, biorą, co im dają. Czy ktoś z nas nie wziąłby wysokiej pensji, jeśli taka propozycja padłaby ze strony pracodawcy?
No i nie do końca jestem przekonany czy słuszne jest narzekanie na POLSKICH piłkarzy. Najbardziej skompromitowana Wisła Kraków, w wyjściowej jedenastce rewanżowego meczu z Karabachem miała 5 piłkarzy z zagranicy. O wiele lepiej pod względem liczby Polaków na boisku wyglądało to w przypadku Lecha, któremu właściwie niewiele brakowało i Jagiellonii, która walczyła niezwykle dzielnie.
No i gdzie tu szukać lekarstwa na tę chorobę?
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...