Wolny rynek nierównych szans

Dodano:
Polska ma za sobą niespełna dwadzieścia cztery lata budowania własnego kapitalizmu. Do nieograniczonej, wolnorynkowej rywalizacji nasz kraj przystąpił dopiero po 1989 roku. Zmiany ustrojowe i wejście do Unii Europejskiej były konieczne, ale jednocześnie przyniosły konieczność konkurowania z krajami dużo silniejszymi od nas pod względem gospodarczym. Czy mamy więc do czynienia z jednolitym mechanizmem nierównych szans? A jeśli tak, to czy jest to zjawisko nowe, czy też jest powtórzeniem pewnych zjawisk, z którymi w historii gospodarki mieliśmy już do czynienia.
Powszechnie obowiązująca dziś idea otwartej, światowej gospodarki nie jest nowością ekonomiczną, która pojawiła się wraz z Unią Europejską. Pierwszym państwem, które tę koncepcję próbowało na świecie realizować w praktyce była Wielka Brytania. Zjednoczone Królestwo promowało globalny rynek w XVIII i XIX w. Ale dzisiejsze potęgi gospodarcze: Niemcy, Francja, Stany Zjednoczone, Japonia – obecnie najwięksi zwolennicy teorii wolnego rynku, w czasie jego tworzenia, solidarnie odrzucały brytyjskie propozycje! Dlaczego? Bo obawiały się, że ich rodzime gospodarki nie będą w stanie stawić czoła brytyjskiej konkurencji. Sprzeciwiały się narażeniu własnego, niedoświadczonego rynku na nierówną konkurencję z produktami krajów silniejszych gospodarczo.

Oto wypowiedź ówczesnego dyplomaty francuskiego: „Koncepcja wolnego rynku świetnie brzmi w teorii, lecz aby ją uczynić sprawiedliwą w praktyce, Francja musi odroczyć jej wprowadzenie na okres kilkudziesięciu lat. Do momentu, w którym dorówna ona Wielkiej Brytanii w zasobach kapitału, produkcji przemysłowej i kilku innych dziedzinach, w których teraz znacznie ustępuje Wielkiej Brytanii.” Victor de Broglie, francuski ambasador w Londynie, 1833 r.

Doświadczenia te nie przeszkadzają dziś bogatym krajom w promowaniu wolnego rynku, jako idei równie oczywistej jak prawa natury. Czy jednak dzisiejsza Europa jest Europą równych szans? W Unii Europejskiej, która miała stać się gwarantem jednolitego rozwoju poszczególnych państw, nigdy tak naprawdę nie udało się stworzyć mechanizmu równych szans. Na likwidacji granic skorzystały przede wszystkim koncerny z dużych krajów "starej Unii". Posiadając tzw. efekt skali osiągnięty na dotychczasowych rynkach, wielkie korporacje okazały się największymi beneficjentami integracji europejskiej. Przewaga ekonomiczna tych firm jest przeważnie dużo większa niż korzyści przedsiębiorstw pochodzących z krajów "nowej Unii", uzyskiwane dzięki niższym, krajowym kosztom pracy. Prowadzi to do upadku rodzimych, narodowych firm, które nie są w stanie konkurować z dużymi zachodnioeuropejskimi przedsiębiorstwami. Natomiast nie wszyscy wiedzą, że rodzime przedsiębiorstwa ok 20-30% więcej wnoszą do polskiej gospodarki niż zagraniczni inwestorzy.

Polska jako ekonomiczna wspólnota znajduje się w podobnej sytuacji jak kiedyś Niemcy, Francja, czy Stany Zjednoczone. Oczywiście dzisiaj nie możemy skorzystać z tych samych narzędzi budowania silnej gospodarki jak wcześniej np. ceł. Niemniej jednak nadal pozostają nam w ręku inne możliwe rezerwy. Co więcej są one nadal z sukcesem stosowane przez bogate kraje świata.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...