Jutro podpiszemy ACTA

Jutro podpiszemy ACTA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef rządu zapewnia, że podpisanie ACTA nie niesie dla Polski żadnych zagrożeń: nie ograniczy internautom prawa do prywatności czy swobody wypowiedzi 123RF 
Nie ugniemy się pod szantażem powiedział premier Donald Tusk i upoważnił wczoraj polską ambasador w Japonii do podpisania w imieniu naszego kraju umowy ACTA. Jutro w Tokio Jadwiga Rodowicz złoży swój podpis pod budzącym kontrowersje dokumentem.
Szef rządu zapewnia, że podpisanie ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement) nie niesie dla Polski żadnych zagrożeń: nie ograniczy internautom prawa do prywatności czy swobody wypowiedzi. ? Intencją rządu nie jest ograniczanie wolności w sieci ? mówi Tusk. Deklaruje, że chodzi o skuteczną ochronę praw autorskich. ? Dopiero wtedy, gdy uzyskamy całkowitą pewność, że polskie prawodawstwo zagwarantuje wolność w internecie, skierujemy wniosek o ratyfikację ACTA do Sejmu ? informuje premier i dodaje, że droga od podpisania umowy do jej wejścia w życie jest daleka.

W związku ze zbliżającym się terminem podpisania tej międzynarodowej umowy, która ma pomóc w zwalczaniu piractwa w internecie, od weekendu trwają ostre protesty użytkowników sieci. Internauci, którzy nie zgadzają się na przystąpienie Polski do ACTA, cały czas atakują i starają się blokować rządowe witryny WWW. Po poniedziałkowym włamaniu na stronę kancelarii premiera wczoraj wciąż była ona niedostępna. Prokuratura wszczęła już w tej sprawie postępowanie. Przed  przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie odbyła się wczoraj demonstracja przeciw ACTA. Z kolei hakerzy grożą, że jeśli gabinet nie wycofa się z deklaracji przyjęcia ACTA, będą wzmagać ataki na rządowe serwery. Koordynująca te działania grupa przedstawiająca się jako Anonymous Polska zaczęła natomiast publikować wczoraj na swoim profilu na Facebooku dane dotyczące kont internetowych i haseł wykradzionych rzekomo kilku instytucjom (m.in. kancelarii premiera i prokuraturze z Nowego Sącza). Władze zapewniają jednak, że hasła były fałszywe.

? Nie wyobrażam sobie, by polski rząd ustępował przed jakimkolwiek szantażem ? odpowiada na to Donald Tusk i zapewnia, że te działania nie stwarzają żadnych zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa. ? Powodu do alarmów nie ma. To jest raczej dokuczliwe ? stwierdza szef gabinetu.

Skąd tak silne protesty? Część internautów obawia się, że zamiast ochrony własności intelektualnej ACTA w praktyce przyczyni się do ograniczenia wolności w sieci. Obawy mają jednak nie tylko internauci i politycy, ale też przedsiębiorcy. Wszyscy namawiają rząd do odłożenia decyzji w sprawie ACTA do czasu rozwiania wszelkich wątpliwości.

? Naszym zdaniem kwestią najbardziej problematyczną jest ogólny charakter postanowień tej umowy. W praktyce może to prowadzić do jej rozbieżnych interpretacji ? uważają przedstawiciele PKPP Lewiatan. Wskazują m.in. na niejasne zapisy dotyczące odpowiedzialności dostawców internetu za treści, które użytkownicy umieszczają na ich stronach.

? Skoro już na etapie zawierania umowa budzi tak duże kontrowersje, to można przypuszczać, że pojawią się one również po jej wejściu w życie. Grozi to pogłębieniem niespójności przepisów z zakresu ochrony własności intelektualnej na poziomie unijnym i może zahamować progres wyjątkowo prężnie rozwijającej się dotąd gospodarki internetowej ? zwraca uwagę Magda Piech z Lewiatana. Obawia się również, że niejasności przepisów ACTA mogą zaowocować przewlekłymi postępowaniami sądowymi między właścicielami praw a pośrednikami internetowymi.

Z kolei Centrum Monitoringu Wolności Prasy krytykuje rząd za brak konsultacji w sprawie ACTA. ? Ta umowa budzi ogromne kontrowersje i powinna zostać odpowiednio wcześnie przedyskutowana ? podkreśla Wiktor Świetlik, szef Centrum.

Czy wszystkie obawy są uzasadnione? Adam Baworowski, adwokat specjalizujący się w zagadnieniach związanych z internetem, zapewnia, że nie. ? Przede wszystkim ACTA zawiera jedynie pewne wytyczne, a nie gotowe przepisy. Po drugie, nie ma tam niczego, czego by w polskim prawie już nie było ? wyjaśnia prawnik.

Jego zdaniem ostatnie protesty to burza w szklance wody, która wynika raczej z nieznajomości lub niezrozumienia zapisów ACTA, a nie z rzeczywistych zagrożeń, które niesie ta umowa. Baworowski przyznaje jednak, że ma ona pewne minusy, np. obowiązek ścigania z urzędu osób, które nie mając stosownych licencji, rozpowszechniają treści w sieci. W policji czy innych służbach będą musiały powstać specjalne komórki, które będą się zajmować tą kwestią. ? Dziś odbywa się to na wniosek pokrzywdzonego ? wyjaśnia Baworowski.

Inne zagrożenie mecenas widzi w możliwości przekazywania danych osobowych polskich obywateli państwom, w których ochrona tych danych jest słabsza. ? Ale plusów jest zdecydowanie więcej niż minusów ? uważa adwokat. Wskazuje np. zmiany, które sprawią, że łatwiej będzie dochodzić swoich praw ofiarom pomówień w sieci czy osobom, których utwory zostały niezgodnie z prawem wykorzystane w internecie. ? Nie widzę żadnych powodów, by Polska miała tej umowy nie podpisywać ? podsumowuje Baworowski.

Więcej o zamieszaniu związanym z ACTA czytaj w felietonie "Order zasługi dla Zuckerberga, dyplomy dla hakerów"

O tym, jak radzi sobie branża muzyczna w sieci czytaj dzisiejszym dziale "Zoom"