Ukraiński oligarcha oskarżony o defraudację paliwa. Od kilku lat nie może opuścić Austrii

Ukraiński oligarcha oskarżony o defraudację paliwa. Od kilku lat nie może opuścić Austrii

Dmytro Firtasz
Dmytro Firtasz Źródło:Wikimedia Commons
Ukraiński oligarcha Dmytro Firtasz, który zbudował fortunę na współpracy z Gazpromem i jest podejrzewany o finansowanie kampanii prorosyjskiego Wiktora Janukowycza w 2010 roku, został oskarżony o defraudację. Miliarder od kilku lat przebywa w Austrii, gdzie czeka na decyzję o ewentualnej ekstradycji do USA.

Ukraiński oligarcha Dmytro Firtasz został oskarżony o defraudację paliwa o wartości prawie 500 mln dol. Odpowiedzialne miały być za to jego firmy zaangażowane w dostawy gazu ziemnego do Ukrainy. Nie odniósł się publicznie do stawianych mu zarzutów.

Firtaszowi grozi ekstradycja do USA

Agencja Reuters donosi, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i Biuro Bezpieczeństwa Gospodarczego „wykryły zakrojony na szeroką skalę schemat kradzieży z systemu transportu gazu Ukrainy". Gaz ziemny defraudowano od 2016 r. poprzez sieć regionalnych dostawców.

Firtasz, który zbił fortunę na handlu gazem we współpracy z rosyjskim Gazpromem, usłyszał już zarzuty. Ani on, ani jego pełnomocnik nie odpowiedzieli na pytania dziennikarzy w tej sprawie. Firtasz od 9 lat mieszka w Austrii, z której nie może wyjechać, gdyż Źródło: Puls Biznesu tamtejszy sąd rozpatruje sprawę z powództwa amerykańskiej administracji, która domaga się jego ekstradycji w związku z podejrzeniami o międzynarodową korupcję. Z Austrii zarządza też biznesem w Ukrainie.

Według mediów w 2010 r. pomógł finansowo prorosyjskiemu Wiktorowi Janukowyczowi zostać prezydentem.

Na początku 2023 roku polskie media wiele uwagi poświęcały Firtaszowi, co miało związek z pomysłem wejścia grupy DF na nasz rynek. Nazwa firmy to nic innego jak odniesienie do jedynego akcjonariusza, którym jest Dmytro Firtasz.

Ukraińskie zakłady potrzebują gazu

Nasz pomysł opiera się na sprowadzaniu LNG [skroplonego gazu ziemnego] ze Stanów Zjednoczonych drogą morską do Polski i przesyłania go z wykorzystaniem polskiej infrastruktury do Ukrainy oraz do innych krajów europejskich. W ten sposób Polska ma szanse stać się regionalnym hubem gazowym, a Ukraina dostanie niezbędny jej surowiec. Infrastruktura gazowa łącząca świat przez Polskę z Ukrainą istnieje, ale wymagałaby inwestycji i rozwoju — mówi w rozmowie z „Pulsem Biznesu” Robert Shetler-Jones, prawa ręka Firtasza.

W wyniku wojny Firtasz utracił kontrolę nad siewierodonieckim Azotem, jednym z największych w Europie producentów amoniaku i nawozów mineralnych. Wartość zakładu była wyceniana na 55 mln dol.Podczas walk o Siewierodonieck wojska rosyjskie zniszczyły zakłady w 70 proc.

Właśnie ze względu na te zniszczenia ukraińskie zakłady nawozowe należące do oligarchy potrzebują gazu, podobnie jak reszta Ukrainy.

— Do wojny większość surowca przechodziła oczywiście przez Rosję, a teraz musimy szukać alternatywy. Jednocześnie inne państwa Europy w wyniku wojny też szukają nowych źródeł gazu — dodał Robert Shetler-Jones.

West Stream Energy

Ponadto kilka miesięcy temu Firtasz zarejestrował w Polsce spółkę West Stream Energy, która będzie pracować nad projektem szlaku gazowego łączącego Zatokę Meksykańską z Ukrainą. Nazwa West Stream Energy ma podkreślać, że gaz będzie sprowadzać z Zachodu.

W nieodległej przyszłości firma chce rozbudowywać infrastrukturę gazową: nowe gazociągi, pływający terminal LNG oraz poszerzyć polsko-ukraińskie połączenie transgraniczne. Wprawdzie przepisy przewidują, że w strategiczną infrastrukturę gazową inwestować może jedynie Gaz-System, ale pełnomocnik Firtasza zapewnił, że ustalenia z polską stroną będą prowadzone – zresztą w USA czy w Ukrainie istnieją podobne ograniczenia, więc ta sytuacja nie jest zaskoczeniem.

Czytaj też:
Po szantażu Putina nie został nawet ślad. Gaz nie był tak tani od dwóch lat
Czytaj też:
Rosyjski gaz płynie do Polski. „Nie ma sankcji na poziomie UE”

Opracowała:
Źródło: Reuters / Puls Biznesu