Krzysztof Daukszewicz ostro o Piotrze Jaconiu. „Z ofiary zamienił się dość szybko w kata”

Krzysztof Daukszewicz ostro o Piotrze Jaconiu. „Z ofiary zamienił się dość szybko w kata”

Krzysztof Daukszewicz
Krzysztof Daukszewicz Źródło:PAP / Marek Zakrzewski
Krzysztof Daukszewicz nie planuje wrócić do „Szkła kontaktowego”. Prezenter zabrał głos i opowiedział o hejcie, który spotkał jego i jego rodzinę.

W połowie maja w mediach doszło do ogromnego skandalu. Kontrowersyjny odcinek „Szkła kontaktowego” prowadzili Tomasz Sianecki i Krzysztof Daukszewicz. Krzysztof Daukszewicz w niewybredny sposób zażartował z osób transpłciowych.

Skandaliczny „żart” w TVN24

Najpierw w programie TVN24 „Szkło kontaktowe” wyemitowano wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości na temat kobiet i osób transpłciowych. Chwilę później prowadzący mieli połączyć się z Piotrem Jaconiem, który jest ojcem transpłciowego dziecka. – A jakiej płci on dzisiaj jest? – zapytał nagle Krzysztof Daukszewicz. Piotr Jacoń najpierw opuścił wzrok, a potem rzucił karcące spojrzenie w stronę prowadzących.

Całe zdarzenie odbiło się w mediach szerokim echem. Stacja wydawała oświadczenie, w którym przeprosiła za zachowanie satyryka. Widzów przeprosił też Tomasz Sianecki. Głos zabrał też Piotr Jacoń, który przyznał, że zadzwonił do prowadzącego.

Krzysztof Daukszewicz nie wróci do „Szkła kontaktowego”. Opublikował post

Mimo to do tej pory Daukszewicz nie wrócił do prowadzenia programu TVN24 i wygląda na to, że nie wróci. Satyryk dodał obszerny post, w którym opowiedział o tym, co jego rodzina przeżyła podczas tygodni. Już na wstępie zaznaczył, że widzowie nie zobaczą go więcej w popularnym paśmie.

„Tą drogą chciałem powiedzieć wszystkim, którzy czekają na mój powrót do "Szkła Kontaktowego", że postanowiłem nie wrócić. Doceniam rękę wyciągniętą do mnie przez TVN, dziękuję Tomkowi Sianeckiemu i moim kolegom za wsparcie, ale uważam, że po tym, co przeżyłem ja i moja rodzina w ciągu ostatnich tygodni, nic już nie będzie takie samo” – czytamy na Facebooku.

W dalsze części wspomniał o tym, jak media pisały o zażądaniu przez niego wysokiej opłaty od wędkarzy korzystających z jeziora, które dzierżawi.

„Najpierw zostałem homofobem i transfobem – choć napisałem piosenkę »Ballada o wyklętych kredkach« w obronie LGBT i »Osiemdziesiąt radiowozów«. Śpiewam je na koncertach i to właśnie osoby ze społeczności LGBT, pierwsze dzwoniły do mnie z dobrym słowem, gdy zacząłem być hejtowany. Później zostałem oligarchą, właścicielem kilku jezior, pobierającym gigantyczne opłaty od wędkarzy. Choć w sieci były teksty mówiące o tym, że to nieprawda – że wszystko łącznie z moimi rzekomymi wypowiedziami zostało wymyślone. Ksiądz Rosłan i portal NaTemat, który mu uwierzył, przeprosili mnie za to kilka lat temu, ale wygląda na to, że to nie wystarczyło. Wszystkie powielające kłamstwo portale podaję do sądu, bo nie może być tak, że powielana bezkarnie nieprawda, staje się faktem wirtualnym” – przyznał Krzysztof Daukszewicz.

Krzysztof Daukszewicz ostro o Piotrze Jaconiu

W poście artysta opowiedział, jak wyglądała sytuacja ze „Szkła kontaktowego” w jego odczuciu. Zarzucano mi, że zażartowałem z Piotra Jaconia mówiąc: jaką on ma dzisiaj płeć, a ja trawestowałem słowa Kaczyńskiego. To była gafa, za którą od razu przeprosiłem. Nie miałem złych intencji. Piotr Jacoń nie uznał, jak mówił, "pokątnych" przeprosin, ale jak miałem to zrobić? Poszedłem po programie i przeprosiłem – napisał.

Dodał też, że jego zdaniem Piotr Jacoń według niego zadzwonił tylko po to, żeby móc o tym wspomnieć w publicznym komunikacie. „Później, gdy dzwonił do mnie, szybko okazało się, że nie dzwoni, by zażegnać konflikt, tylko napisać na internecie następny manifest. I mam niestety nieodparte wrażenie, że sam się na swój krzyż wdrapał, bo nikt go tam nie powiesił. A już na pewno nie ja, ani moja rodzina, która nie może się pozbierać po hejcie, na który nas skazał. I mam także nieodparte wrażenie, że z ofiary zamienił się dość szybko w kata i że ma to gdzieś. Jeśli tak ma przebiegać nauka tolerancji, to ja w czymś takim nie zamierzam uczestnicz”yć – ostro podsumował satyryk.

Na koniec podziękował też swoim fanom, którzy mieli dla niego dużo zrozumienia i wspierali jego oraz jego żonę w tym trudnym czasie.

facebookCzytaj też:
Syn Krzysztofa Krawczyka domaga się nie tylko spadku. Opowiedział o tym po występie w Opolu
Czytaj też:
Zagrał lekarza, który sam wymierza sprawiedliwość. Chyra dla „Wprost” szczerze o „współczesnym człowieku”

Źródło: Wprost