Glapiński: „Nie chcę wyjść na dziadersa, ale stopy procentowe zrobiły robotę”

Glapiński: „Nie chcę wyjść na dziadersa, ale stopy procentowe zrobiły robotę”

Adam Glapiński
Adam Glapiński Źródło:YouTube / Narodowy Bank Polski
Weszliśmy inflację umiarkowaną i ona będzie nadal spadała. Pod koniec roku zbliżymy się do inflacji pełzającej, czyli 5 proc. i niższej. Jesteśmy w radosnym momencie – przekonywał Adam Glapiński na tradycyjnej konferencji prasowej po zakończeniu posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej.

W trakcie czwartkowej konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński wyjaśnia powody, jakie skłoniły Radę do obniżenia stóp procentowych aż o 75 punktów bazowych. Ogłoszona wczoraj decyzja zaskoczyła ekonomistów (oraz rynki, czego dowodem było szybkie osłabienie złotego), którzy spodziewali się, że jeśli do obniżki w ogóle dojdzie, to wyniesie 25 pb. Tym bardziej zaskakujące, że wiadomo, że część członków RPP było przeciwnikami jakiegokolwiek obniżania stóp.

Adam Gapiński mówi o inflacji na poziomie 9,5 proc.

– Witam na comiesięcznej konferencji prasowej w polskim, wolnym, niezależnym banku centralnym. Mamy dziś radosny dzień. Mogę państwu zakomunikować, że inflacja w Polsce jest już jednocyfrowa – zaczął szef NBP.

Nie wyjaśnił, na jakim źródle się oparł. Pod koniec sierpnia GUS opublikował tzw. szybki szacunek, z którego wynika, że inflacja w zeszłym miesiącu wyniosła 10,1 proc. Oczywiście, ostateczny odczyt może być inny, ale na tę chwilę nie mamy jeszcze takich danych. Mimo to Adam Glapiński regularnie powtarzał, że inflacja wynosi 9,5 proc.

– Weszliśmy inflację umiarkowaną i ona będzie nadal spadała. Pod koniec roku zbliżymy się do inflacji pełzającej, czyli 5 proc. i niższej. Jesteśmy w radosnym momencie, bo zdławiliśmy wysoką inflację. Nie doszło do kataklizmu zapowiadanych przez niektórych polityków w rodzaju 30 zł za bochenek chleba – przekonywał szef NBP. Dodał, że „nie chce wyjść na dziadersa, ale stopy procentowe zrobiły robotę”.

Jego zdaniem krytycy wczorajszej decyzji o gwałtownym obniżeniu stóp procentowych reprezentują interesy banków, które w wyniku tego, że kredytobiorcy będą płacić niższe raty, zarobią mniej. – Na naszej decyzji bardzo bogaci ludzie tracą, ale 90 proc. zyskuje. Dlaczego najbogatsi stracą? Może się zmienić oprocentowanie lokat, choć pamiętajcie, że bardzo bogaci ludzie nie trzymają pieniędzy na rachunkach. Ale depozyt oprocentowany wyżej przy 18,4 proc. inflacji a depozyt oprocentowany mniej, ale przy inflacji 9,5 to co innego. W ręku macie inne pieniądze. Realnie wyjdzie na to samo. Banki nie są po to, by wam robić dobrze, ale by zarabiać, ale przy okazji pełnić ważne funkcje społeczne – mówił.

Glapiński: jesteśmy w radosnym momencie

– Od prawie pół roku ceny stoją. Oczywiście, średnio są wyższe niż rok temu – zaznaczył prof. Glapiński. – Nie wiem, czy można to jaśniej powiedzieć: jesteśmy w momencie radosnym, optymistycznym. Inflacja jest naszą zmorą i przez pięć ostatnich miesięcy z radością obserwujemy, że ceny stoją – mówił.

Dodał, że nie widzi takiej radości wśród Polaków.

– Wywiesiliśmy na budynku NBP banner z informacją, że od 5 miesięcy ceny się nie zmieniają. Jaka krytyka się na nas wylała, bo jak możemy tak mówić? Pisały tak media należące do zagranicznego kapitału. Dociekali, ile wydaliśmy na podawanie tych informacji, bo takie to polityczne. A co politycznego jest w przekazaniu takiej radosnej informacji? Przecież razem udało się nam zdusić inflację. To wspólny wysiłek NBP, przedsiębiorców i konsumentów. Oczywiście, ale inaczej to wygląda z punktu widzenia zagranicznego kapitału – mówił.

Czytaj też:
RPP obniżyła stopy procentowe. Kolejne cięcia dopiero w przyszłym roku?
Czytaj też:
Światowe media o znaczącej obniżce stóp procentowych. „Wystrzał z bazooki"

Opracowała:
Źródło: Wprost