Jest pozew przeciwko NBP. Chodzi o sporą kwotę

Jest pozew przeciwko NBP. Chodzi o sporą kwotę

Siedziba NBP w Warszawie
Siedziba NBP w Warszawie Źródło:PAP / Albert Zawada
Paweł Mucha, członek zarządu Narodowego Banku Polskiego, domaga się wypłaty zaległych pensji i nagród. Wcześniej krytykował szefa NBP, prof. Adama Glapińskiego.

140 tys. zł – takiej kwoty domaga się od NBP Paweł Mucha. Twierdzi, że przez kilka miesięcy dostawał obniżone wynagrodzenie. Pozew przeciwko NBP o wypłatę zaległych pensji i premii miał trafić już do sądu – informuje portal wPolityce.pl

Paweł Mucha kontra Adam Glapiński

To nie pierwszy raz, kiedy Paweł Mucha walczy ze swoim pracodawcą. W listopadzie tego roku otwarcie krytykował szefa NBP, że ten nie wykonuje swoich obowiązków i nie udostępnia innym członkom zarządu protokołów z posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej.

„Rada (...) nie tylko ustala corocznie założenia polityki pieniężnej oraz wysokość stóp procentowych czy stopy rezerwy obowiązkowej banków, ale także zatwierdza plan finansowy NBP oraz sprawozdanie z działalności NBP, przyjmuje roczne sprawozdanie finansowe NBP, jak również dokonuje ocen działalności Zarządu NBP w zakresie realizacji założeń polityki pieniężnej” — napisał Mucha w specjalnym oświadczeniu.

Czytaj też:
Trybunał Stanu dla prezesa NBP? Trybunał Konstytucyjny zbada zgodność przepisów

Tłumaczył, że dostęp do dokumentów jest dla członków zarządu banku „niezbędny dla bieżącego i należytego wykonywania obowiązków”.

Glapiński odpowiadał mu wtedy, że całe to zamieszanie to jedynie część gry, w którą gra Paweł Mucha, żeby wymóc na banku podwyżkę.

„Pan Mucha po prostu żąda niebotycznych kwot za swoją pracę, a poziom wykonywania tej pracy, sposób wykonywania, niczym tego nie uzasadnia (…) Spór jest wyłącznie o nagrody i premie. To cała prawda, reszta to didaskalia. Banalne, nie ma żadnego podziału, żadnego konfliktu. Członków zarządu jest dziewięciu, jeden jest niezadowolony z wynagrodzeń” — wyjaśniał prof. Glapiński.

Działania Muchy skrytykował również wtedy cały zarząd NBP w specjalnym oświadczeniu. Zachowanie kolegi uznali za nieakceptowalne, uznali, że wytwarza on atmosferę zagrożenia, że bezpodstawnie narzuca jedynie swój punkt widzenia i bezasadnie krytykuje współpracowników i prezesa NBP. Glapiński ostatecznie z Muchą się spotkał. Wydawało się, że konflikt ustał, ale niedługo po nim do sądu miał trafić pozew.

Lista grzechów

Mucha domaga się w nim wypłaty ponad 140 tys. zł. Na tę kwotę składać się mają niewypłacone premie, nagrody oraz odszkodowanie za nierówne traktowanie, bo Mucha miał od kwietnia tego roku otrzymywać niższe uposażenie niż pozostali członkowie zarządu. Ponadto został mu odebrany nadzór nad trzema departamentami NBP. W tej chwili nie nadzoruje już żadnego. Lista grzechów jest jeszcze dłuższa: Muchę odsuwano od ważnych uroczystości, wywiadów, konferencji, zabrano mu służbowy samochód, nieprzedłużono umowy z jego sekretarką, nie udzielono mu zgody na pracę zdalną. Sam prezes NBP miał wykazywać do niego osobistą niechęć.

Czytaj też:
Kto zastąpi Pawła Borysa w PFR? Jest faworyt

Mucha chciałby więc, żeby o sprawie szykan i zaległych premii orzekł sąd, przesłuchując wszystkich członków zarządu NBP. Dziennikarzom nie chciał sprawy pozwu komentować, żeby, jak mówi, „nie zaogniać sytuacji i dawać pretekstu do stawiania mu zarzutów o komentowanie kwestii dotyczących NBP bez odpowiedniego pozwolenia”.

Czytaj też:
NBP publikuje list szwajcarskiego odpowiednika Glapińskiego. „Niezależność jest niezbędna"
Czytaj też:
Transfery z rządu Morawieckiego do NBP. Pracę dostał kolejny wiceminister

Źródło: wPolityce.pl