UE nie chce planu dla rynków na wzór USA

UE nie chce planu dla rynków na wzór USA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja Europejska i francuskie przewodnictwo w UE odrzuciły możliwość akcji ratunkowej na rynkach finansowych, wzorowanej na działaniach rządu USA, który chce wykupić tzw. złe długi kosztem 700 mld dolarów.

"Sytuacja, z jaką musimy się zmierzyć w Europie, nie jest tak poważna i kraje członkowskie nie uważają na tym etapie, że plan taki, jak w USA, jest konieczny" - oświadczył unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat kryzysowej sytuacji na rynkach finansowych.

"Mówimy o planie dla USA, który jest dostosowany do tamtejszych warunków. Trzeba przypomnieć, że to tam kryzys się narodził i tam sektor finansowy ucierpiał najbardziej" - podkreślił komisarz.

"Nie rozpatrujemy takich środków jak skupowanie złych długów" - potwierdził w  imieniu francuskiego przewodnictwa minister ds. europejskich Jean-Pierre Jouet. "System finansowy UE jest stabilny i nie wymaga tego rodzaju środków" -  podkreślił.

Podczas debaty większość eurodeputowanych zarzucała tymczasem KE bezczynność albo spóźnione działania w odpowiedzi na zawirowania na rynkach.

"Sytuacja na rynkach rozwija się w coraz szybszym tempie. Rynek przyspiesza, a UE - nie" - ostrzegał niemiecki chadek Alexander Radwan. "Musimy robić to, co  uważamy za słuszne, a wtedy może Amerykanie pójdą za nami" - apelował.

Szef frakcji socjalistycznej Martin Schulz ocenił, że obecny kryzys "to bankructwo pewnej filozofii ekonomicznej".

Jego zadaniem amerykańska zapowiedź przekazania 700 mld dol. z budżetu państwa na rynki finansowe oznacza obarczenie kosztami nieudanych machinacji finansowych zwykłych podatników. "Zyski są prywatne, a straty publiczne" - ironizował.

"Potrzebujemy europejskich zasad i potrzebujemy więcej kontroli" na rynkach finansowych - apelowała niemiecka liberałka Silvana Koch-Mehrin.

Zdaniem eurodeputowanych, w wyniku fali bankructw i ratunkowych nacjonalizacji instytucji finansowych zagrożone są oszczędności obywateli i jest ryzyko, że dopłacą oni z własnej kieszeni do ratowania banków, instytucji ubezpieczeniowych, kredytowych i inwestycyjnych.

Wszyscy eurodeputowani ostrzegali przed zagrożeniem, jakim kryzys jest dla  gospodarki UE. O jego negatywnym wpływie na perspektywy wzrostu gospodarczego w  przyszłym roku mówił komisarz Almunia. Zwrócił uwagę na spadek popytu gospodarstw domowych i inwestycji. "Sytuacja gospodarcza i perspektywy na  przyszłość są szczególnie niepewne. Wciąż mamy do czynienia z zagrożeniami dla  wzrostu gospodarczego" - powiedział komisarz.

W najnowszych prognozach gospodarczych KE obniżyła prognozę tegorocznego wzrostu gospodarczego dla UE do zaledwie 1,3 proc.

Eurodeputowani wzywali KE przede wszystkim do skuteczniejszej regulacji niektórych rodzajów inwestycji (jak fundusze hedgingowe i fundusze private equity), które nie są objęte nadzorem w takim stopniu, jak inni gracze na rynku. Apelowali też o większą przejrzystość systemu finansowego i powstrzymanie takich transakcji spekulacyjnych, które zagrażają finansowej stabilności przedsiębiorstw. Obecnie - ich zdaniem - jest zbyt wiele zachęt do  krótkoterminowych zysków, bez względu na długoterminową perspektywę działania przedsiębiorstw.

Almunia powtórzył, że odpowiedzią KE na kryzys będą inicjatywy legislacyjne wg ustalonego wcześniej kalendarza. W przyszłym tygodniu KE ma zaproponować rewizję dyrektywy o wymogach kapitałowych, by zaostrzyć kryteria kapitału własnego, jakie każda instytucja finansowa (bank, fundusz inwestycyjny) musi spełnić, by zapewnić bezpieczeństwo wkładów.

W październiku z kolei KE ma zaproponować zaostrzenie warunków działalności agencji ratingowych, w tym zwiększenie nadzoru, by zapewnić większą przejrzystość i wiarygodność ich analiz. KE uważa, że ponoszą one częściową odpowiedzialność za trwający kryzys, bowiem początkowo nie doszacowały ryzyka niektórych produktów finansowych, a następnie z opóźnieniem odnotowały pogorszenie sytuacji na rynku.

Kolejne inicjatywy mają dotyczyć wzmocnienia tzw. zasad ostrożnościowych i  standardów księgowych.

"Kryzys pokazał, że obecny model regulacji i nadzoru musi być zrewidowany" -  przyznał Almunia.

ND, PAP