Budowa nowego kompleksu kosztowała 592 mln dolarów. Jest to największa amerykańska ambasada na świecie, daleko w tyle pozostawiająca pałac, w którym mieściła się amerykańska placówka po obaleniu reżimu Saddama Husajna w 2003 roku.
W uroczystym otwarciu nowej ambasady wzięli udział zastępca sekretarza stanu USA John Negroponte i prezydent Iraku Dżalal Talabani.
Talabani podziękował USA za pomoc w utworzeniu demokratycznego Iraku, "który będzie służyć jako model dla innych narodów Wschodu". Pochwalił prezydenta George'a W. Busha za "odważną i historyczną" decyzję obalenia dyktatury Saddama Husajna.
Amerykański ambasador Ryan Crocker powiedział, że nowa ambasada oznacza nowy etap w stosunkach między obu krajami jako "równymi".
Część Irakijczyków, m.in. 46-letni ochroniarz z Bagdadu Basim al-Hindi, uważa, że za koralową fasadą budynku kryje się jednak inna motywacja. "Po prostu chcą zachować kontrolę nad sercem Zielonej Strefy" - powiedział, dodając, że USA pozostają suwerenem Iraku.
Amerykańskie wojsko w dzień Nowego Roku przekazało Irakijczykom odpowiedzialność za ufortyfikowany kompleks tzw. Zielonej Strefy w centrum Bagdadu, do którego większość Irakijczyków nie miała wstępu. Nowa ambasada, podobnie jak poprzednia, znajduje się w Zielonej Strefie.
Przedstawiciele ambasady, zatrudniającej 1200 ludzi (dyplomatów, ochroniarzy i pracowników 14 amerykańskich agencji federalnych), uzasadniali wielkość placówki.
"Jej skala odzwierciedla wagę stosunków amerykańsko-irackich - powiedziała rzeczniczka ambasady USA Susan Ziadeh. - Odzwierciedla ona normalniejszą sytuację. To poszerzenie stosunków".
Liczące obecnie ponad 140 tysięcy żołnierzy amerykańskie wojsko w Iraku działało w tym kraju do końca 2008 roku na mocy mandatu ONZ, a od nowego roku jego obecność reguluje pakt bezpieczeństwa między Waszyngtonem a Bagdadem.
pap, keb