Ukraińskie władze, niezadowolone z umów gazowych z Rosją, zawartych w 2009 r. przez więzioną obecnie w areszcie byłą premier Julię Tymoszenko, domagają się ich zmiany, a przede wszystkim obniżenia ceny błękitnego paliwa.
Rosjanie odpowiadają, że Ukraińcy mogą płacić za gaz mniej, jednak pod warunkiem, że zgodzą się na fuzję Gazpromu z państwowym koncernem paliwowym Naftohaz Ukrainy. - Ta kwestia nie jest rozpatrywana - oświadczył w sobotę na szczycie poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw w Duszanbe prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz.
Wcześniej premier Azarow zapowiedział, że jego rząd planuje restrukturyzację Naftohazu, wskutek której spółka ta przestanie istnieć. Władze w Kijowie mają nadzieję, że może właśnie to ułatwi im zmianę obowiązujących kontraktów z Rosją. Azarow uprzedzał też, że Kijów może domagać się zmiany umów w sądach.
Ukraińscy eksperci obawiają się, że Ukraina i Rosja mogą dziś stać na progu nowego konfliktu gazowego. Poprzedni spór w tej sprawie na przełomie 2008 i 2009 r. doprowadził do dwutygodniowej przerwy w dostawach gazu z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.
pap, ps