Miała bić tłuczkiem, gwałcić i sprzedawać pedofilom. Swiatłana P. zgotowała dzieciom piekło

Dodano:
Policja, zdj. ilustarcyjne Źródło: Shutterstock / Grzegorz Czapski
Gdy poznańscy policjanci zatrzymali Switłanę P., śledczy wpadli na trop afery pedofilskiej bez precedensu. Okazało się, że Ukrainka nie tylko znęcała się nad dziećmi, które miała pod opieką. Dzieci były gwałcone przez nieznanych mężczyzn, również w Polsce, na czym Ukrainka miała zarabiać. Śledczy przyznają, że podobnie szokującej sprawy nie pamiętają.

Wstrząsającą historię Switłany P. i dzieci, które miała pod opieką, opisuje „Gazeta Wyborcza”. Jak czytamy, Ukrainka została zatrzymana w kwietniu 2022 roku, a śledczy wpadli na „trop afery pedofilskiej bez precedensu”. Gazeta dotarła zarówno do prokuratorskich dokumentów, jak i informatorów, którzy ujawnili ustalenia śledztwa.

Switłana P. 24 lutego, gdy Rosja najechała Ukrainę, mieszkała w 30-tysięcznym Synelnykowe w obwodzie dniepropetrowskim, gdzie od ponad 20 lat opiekowała się sierotami i dziećmi z patologicznych domów. Własnych dzieci nie miała. Najpierw działała jako rodzina zastępcza, potem jako rodzinny dom dziecka. Polską granicę, wraz z dziesięciorgiem dzieci, przekroczyła 12 marca. Dostała wtedy kontakt do polskiego małżeństwa z Wielkopolski.

„Dzieci się nie odzywają, o nic nie proszą”

„Gazeta Wyborcza” opisuje, że małżeństwo ma własne dzieci, ale jest również rodziną zastępczą dla kilkorga innych. Anna i Jacek (imiona zmienione) organizowali także pomoc dla dzieci z Ukrainy. Odwiedzili też Switłanę, gdzie powitała ich „idealna cisza”. „Dzieci się nie odzywają, o nic nie proszą. Raz tylko dwie małe dziewczynki wspominają, że są głodne” – czytamy. „Dzieci otwierają się powoli. Zdradzają, że zastępcza matka od lat wymusza posłuszeństwo biciem” – dodaje gazeta.

Jak czytamy dalej, małżeństwo postanowiło „zabezpieczyć” dzieci organizując u siebie seans filmowy. Switłana w końcu uległa, pozwoliła dzieciom wyjść. Anna, zamiast oddać Switłanie dzieci, zawiadomiła policję. „Przesłuchanie kończy się nad ranem. Kolejnego dnia Swieta jest już w kajdankach. Dwa dni później – w areszcie” – pisze „Gazeta Wyborcza”.

Szokujące ustalenia śledczych. „Wyrywała włosy, a do ust wpychała pieluchę”

Switłana P. usłyszała dziesięć prokuratorskich zarzutów. Ustalenia śledczych są szokujące. Kobieta zastraszała i biła dzieci w niezwykle brutalny sposób. Śledczy ustali, że „zmuszała dzieci do stania w kącie, czasem przez całą noc”, a sześciolatce „wyrywała włosy, a do ust wpychała pieluchę zabrudzoną moczem i kałem”. Do tego „biła tłuczkiem po głowie i rękach oraz paskiem i gałęzią po pośladkach”. „13-letniego dziś chłopca powiesiła za nogę na metalowym drążku drabiny oraz szarpała za penisa” – czytamy dalej.

Informatorzy gazety zdradzili też, że Switłana miała w Ukrainie dużego psa. – Jego odchody podawała na talerzu i kazała jeść. Gdy chłopiec się sprzeciwiał, wciskała jego głowę do talerza. Uciekał do stodoły, spał ze zwierzętami – powiedzieli.

Dzieci były gwałcone. Najprawdopodoniej również w Polsce

To jednak nie koniec. Jak zauważa „Gazeta Wyborcza”, dalsze ustalenia „szokują nawet najbardziej doświadczonych śledczych”. Prokuratura ustaliła, że kobieta działała „w porozumieniu z nieustalonymi mężczyznami” i uczyniła sobie „stałe źródło dochodu” z przekazywania dzieci w celu „doprowadzenia podstępem do udziału w obcowaniu płciowym”. Miało do tego dochodzić nie tylko w Ukrainie, ale także już w Polsce.

Prokuratura pisze o stosunkach oralnych i dopochwowych, wkładaniu rąk w rękawiczkach do pochwy kilkulatki oraz o zmuszaniu do „lizania pośladków mężczyzn po skorzystaniu przez nich z toalety” – czytamy. Według śledczych Swiatłana P. miała stać w drzwiach i odmierzać czas, gdy mężczyźni gwałcili jedną z dziewczynek. Sama również miała molestować dzieci. „W sumie ofiarami przemocy seksualnej Switłany P. oraz nieustalonych mężczyzn było ośmioro dzieci” – informuje gazeta.

Rzecznik prokuratury: Nie pamiętam takiej sprawy

– Dzieci wykazują objawy charakterystyczne dla osób doznających przemocy fizycznej, psychicznej oraz seksualnej – powiedziała psycholożka, która uczestniczyła w przesłuchaniach.

Większość dzieci, które skrzywdziła Swiatlana P, ., wciąż mieszka z Anią i Jackiem. Małżeństwo nie chciało rozmawiać z dziennikarzami, zdradziło jednak, że zdarzyły się już telefony z groźbami po ukraińsku. – Nie pamiętam takiej sprawy – przyznał rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak. – Zeznania dzieci są precyzyjne i potwierdzają treść zarzutów. Skala tego przestępstwa jest trudna do opisania, ale trzeba działać profesjonalnie: odrzucić negatywne emocje, opierać się na dowodach.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...