Marcin R. Kiepas, X-Trade Brokers DM SA: Między nadziejami a rzeczywistością

Marcin R. Kiepas, X-Trade Brokers DM SA: Między nadziejami a rzeczywistością

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin R. Kiepas, X-Trade Brokers DM SA Archiwum 
We wtorek na rynek trafiły kolejne słabe dane makroekonomiczne sygnalizujące hamowanie światowej gospodarki. Tym razem były to dane z USA.
W czerwcu indeks Fed z Richmond nieoczekiwanie spadł do -3 pkt z 4 pkt miesiąc wcześniej, natomiast publikowany przez Conference Board indeks zaufania amerykańskich konsumentów spadł w tym sam samym miesiącu do 62 pkt z 64,4 pkt. W obu przypadkach były to najgorsze odczyty od zimy. Dane były też znacznie gorsze od prognoz. Nie wstrząsnęło to jednak giełdami. Takim wstrząsem nie była też dobitna wypowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel, która podczas jednego ze spotkań miała powiedzieć, że emisja euroobligacji przez strefę euro będzie możliwa dopiero po jej trupie. Dużym wstrząsem nie okazały się również wyniki aukcji hiszpańskiego i włoskiego długu, chociaż rentowności mocno poszybowały w górę.

Powyższa mieszanka negatywnych impulsów mogłaby uzasadniać każdą przecenę na giełdach, wyprzedaż surowców i dowolnie głębokie osłabienie euro w relacji do dolara. Takiej wyprzedaży jednak nie było. Nastroje wprawdzie były dalekie od pozytywnych, ale też nie było dużego strachu. Inwestorzy zdecydowali się szukać pozytywów. Jeden znaleźli w opublikowanym we wtorek dokumencie, jaki został przygotowany na czerwcowy szczyt przywódców Unii Europejskiej. Można w nim przeczytać, że euroobligacje będą stanowić ostatnie ogniwo fiskalnej integracji. To wystarczyło, żeby lekko poprawić nastroje. Innym pozytywem był mniejszy od prognoz spadek cen domów w USA. Obrazujący ich zmiany indeks S&P/Case-Shiller dla 20 metropolii spadł w kwietniu o 1,9 proc. r./r., podczas gdy rynkowy konsensus zakładał spadek o 2,5 proc. r./r.

Czy ten brak reakcji na słabe, a w niektórych przypadkach wręcz fatalne, wiadomości jest sygnałem zbliżającego się przełomu? To dość wątpliwa teza. W sytuacji gdy największe banki centralne, w tym przede wszystkim Rezerwa Federalna i Europejski Bank Centralny, nie kwapią się do zdecydowanego wdrażania nowych programów wspierających wzrost gospodarczy, natomiast europejskich polityków wciąż cechuje niemoc w działaniu, liczenie na szybką i przede wszystkim trwałą poprawę nastrojów na rynkach globalnych jest myśleniem życzeniowym. Rynki dalej żyją nadziejami. Jednak gdy one znikną, zostaną tylko niepokojące dane makroekonomiczne. W tej sytuacji kupowanie już teraz aktywów uznawanych za ryzykowne jest dość śmiałą strategią. Wkrótce będzie można to zrobić nieco taniej. Szczególnie że odbicie w światowej gospodarce, napędzane taniejącymi w ostatnim czasie surowcami, najwcześniej będziemy mogli obserwować jesienią. Wówczas też jest szansa, że rozpocznie się dłuższy okres dobrej koniunktury.