Polacy jeżdżą za Odrę… na zakupy

Polacy jeżdżą za Odrę… na zakupy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Euro kosztujące 3,27 zł sprawiło, że kierunek zakupów jest odwrotny niż kilka lat temu. Teraz to Polacy jeżdżą za Odrę, a nie Niemcy na targowiska w Polsce - pisze "Metro".
Taniejące z dnia na dzień euro (w środę kosztowało 3,27 zł, we wtorek 3,29 zł) najbardziej cieszy mieszkańców przygranicznych miejscowości. Silny złoty sprawił, że te same rzeczy w tej samej sieci sklepów w Niemczech są tańsze niż u nas.

Niemiecki Lidl w swoich gazetkach zachęca na przykład do kupna kąpielówek za 2,99 euro. Takie same szorty w polskim Lidlu kosztują 18,99 zł. Tańsze są też środki czystości. Odplamiacz Vanish, za który w krajowych sklepach zapłacimy prawie 30 zł, w niemieckich jest o połowę tańszy. Opłaca się też jechać po karmę dla kotów - u nas 12 saszetek kitekatów to 13-14 zł. Za Odrą niecałe 10 zł.

Silny złoty to także tańsze wycieczki zagraniczne. Dwutygodniowy wypoczynek w Egipcie czy Maroku, czyli krajach, gdzie wszystko przeliczane jest na euro i dolary, z dojazdem i pełnym wyżywieniem możemy wykupić za blisko 2,2 tys. zł. Turcja jest tańsza o kilkaset złotych. Tymczasem krajowe kurorty - według Instytutu Turystyki - w stosunku do ubiegłego roku podrożały o 10 proc. Za dwa tygodnie w średniej klasy hotelu nad Bałtykiem trzeba zapłacić minimum 2,4 tys. zł.

Marek Zuber, prezes doradczej firmy finansowej Dexus Partners, prognozuje, że dobra koniunktura w naszej gospodarce utrzyma się, a co za tym idzie, złoty będzie jeszcze silniejszy. - Myślę, że do końca roku będziemy płacić za euro 3 zł. A w perspektywie czterech- pięciu lat nawet 2,6-2,7 zł. To oznacza, że zakupy u naszych zachodnich sąsiadów będą jeszcze bardziej opłacalne - przewiduje Zuber.

nd, pap