Sawicki: to straszenie, żywność tak bardzo nie zdrożeje

Sawicki: to straszenie, żywność tak bardzo nie zdrożeje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Sawicki (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Ceny żywności w 2011 roku nie powinny wzrosnąć więcej niż 5 proc. - powiedział minister rolnictwa Marek Sawicki.
- W tym roku mamy do czynienia ze straszeniem. Są i tacy ekonomiści, którzy mówią, że ceny żywności wzrosną o 10 proc. Nie wzrosną, bo rynek tego nie wytrzyma. Takiego wzrostu cen żywności z pewnością nie będzie. Myślę, że to będzie na poziomie nie więcej niż 5 proc. -  powiedział minister. Jak przypomniał, wbrew prognozom, że w  2010 roku ceny żywności wzrosną o 5 proc., żywność podrożała o 2,8 proc.

"Wspierać przetwórstwo rolników"

Sawicki podkreślił, że minister rolnictwa nie  zajmuje się ustaleniem cen. Resort może - kontynuował minister - wspierać przetwórstwo rolników i poszukiwać nowych rynków zbytu. Ma temu służyć m.in. promocja polskiej żywności, która polega m.in. na prezentowaniu jej na największych targach żywności na świecie. Udział rolnictwa w całym polskim eksporcie wynosi 13 proc., a saldo obrotów artykułami rolno-spożywczymi jest dodatnie, na poziomie 2,5 mld euro - powiedział minister rolnictwa.

Eksperci wskazują, że na wzroście cen żywności nie korzystają producenci rolni czy przetwórcy, ale głównie handel. Sawicki podkreślił, że ze względu na znaczenie sprawy cen żywności, premier powołał w  ubiegłym roku międzyresortowy zespół, który miał się przyjrzeć relacjom rolnik-przetwórstwo-handel. Według ministra, zespół wypracował tzw. kodeks dobrych praktyk, ale nie wiadomo, czy zostanie on przyjęty przez sieci handlowe. Sprawą zajmuje się także Unia Europejska, która powołała komitet wysokiego szczebla, składający się z 4 komisarzy i 10 ministrów. Pracuje on nad rozwiązaniami prawnymi dotyczącymi powiązań między rolnikami, przetwórcami i handlem.

"To wina spekulantów"

Zdaniem Sawickiego, największy wpływ na wzrost cen żywności mają spekulacje na światowych rynkach zbożowych. Zdaniem ministra jednym sposobem na ograniczenie spekulacji na rynkach żywnościowych jest wprowadzenie zasady, że za  kontraktem muszą iść konkretne dostawy. Jak zauważył, pszenica ze zbioru 2010 r. jest 15 razy zakontraktowana zanim od producenta trafi do odbiorcy i to jest przyczyna wzrostu cen. Rynki żywnościowe powinny być szczególnie chronione przed spekulacją -  podkreślił minister.

Zdaniem Sawickiego politycy boją się zająć sprawą zysków osiąganych przez handel i wzrost cen żywności uzasadniają albo zdarzeniami klimatycznymi, albo wzrostem konsumpcji w Chinach czy w Indiach lub też wykorzystywaniem surowców rolniczych na energię odnawialną. - Jednak patrząc na dane statystyczne ubiegłego roku - to  przy złych warunkach klimatycznych, produkcja ziarna spadła o 2 proc., a ceny pszenicy wzrosły o 150-200 proc. - mówił.

- O ile w krajach bogatych wzrost cen surowca nie wywołuje zbyt dużych skutków, to w krajach biednych zaczyna wywoływać popłoch. W Egipcie demonstracje i rewolucja nie zaczęła się od tęsknoty za demokracją, a z powodu braku chleba. To  samo było w Tunezji - powiedział Sawicki. Minister dodał, że kraje te importują 80-85 proc. zboża.

Żywność mocno w górę

GUS podał w tym tygodniu, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w  styczniu wzrosły o 3,8 proc. w stosunku do stycznia 2010 r., a w porównaniu z grudniem 2010 r. o 1,2 proc. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 1,7 proc., a napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych o 0,7 proc. Więcej niż w grudniu 2010 r. kosztował drób, owoce, warzywa oraz  cukier. Konsumenci więcej płacili za mąkę, mięso wołowe i wieprzowe, jaja, ryż oraz ryby. Wyższe były także ceny mleka, masła i pieczywa. Podrożały też napoje bezalkoholowe, w  tym najbardziej kawa, wody mineralne lub źródlane i soki.

zew, PAP