Biden chce pieniędzy Amerykanów
Cantor i republikański senator Jon Kyl nie przyszli w czwartek na kolejne posiedzenie grupy negocjującej sprawę pułapu długu publicznego. Z ramienia Białego Domu rozmowami kieruje w niej wiceprezydent Joe Biden. Jak poinformowali Republikanie, naciska on na uchwalenie nowych podatków od korporacji i najzamożniejszych Amerykanów, łącznej wartości 400 miliardów dolarów.
Cantor i Kyl powiedzieli, że dalsze rozmowy powinny się teraz toczyć na najwyższym szczeblu, tzn. z udziałem prezydenta Baracka Obamy, republikańskiego przewodniczącego Izby Johna Boehnera i lidera republikańskiej mniejszości w Senacie Mitcha McConnella. Według Cantora, obu stronom udało się na razie uzgodnić cięcia wydatków w wysokości 2 bilionów dolarów w ciągu 10 lat. Demokraci twierdzą jednak, że porozumiano się tylko w sprawie redukcji wydatków o 1,2 biliona dolarów.
Obama chce jeszcze bardziej zadłużyć państwo
Stawką negocjacji jest podniesienie limitu zadłużenia państwa, który obecnie wynosi 14,29 biliona dolarów i ma być ostatecznie osiągnięty 2 sierpnia. Jeśli Kongres nie podniesie limitu, rząd USA nie będzie miał funduszy na wypłaty należności. Republikanie oświadczyli, że zgodzą się na podniesienie limitu, jeżeli nastąpią znaczne redukcje wydatków rządowych. Demokraci sprzeciwiają się nadmiernym cięciom kosztem programów społecznych chroniących takie grupy, jak biedni, emeryci, studenci itd. Biały Dom twierdzi, że niepodniesienie pułapu długu publicznego może wywołać poważne zaburzenia na rynkach finansowych i wpędzić świat w kolejną recesję.
zew, PAP