Unia utrudni nam pracę za granicą?

Unia utrudni nam pracę za granicą?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andor zapewnił, że celem KE nie jest ani zwiększenie, ani zmniejszenie liczy delegowanych pracowników. (fot. sxc) 
KE zaproponowała przepisy precyzujące dyrektywę o pracownikach delegowanych w celu zapewnienia uczciwej konkurencji i ochrony pracowników. Polscy europosłowie wyrażają obawy, że przepisy utrudnią wysyłanie pracowników za granicę.

Przyjęcie tych propozycji przez Komisję Europejską to realizacja obietnicy, którą jej przewodniczący Jose Barroso dał w 2009 roku europosłom, kiedy był po raz drugi wybierany na szefa KE. Zmian domagali się zwłaszcza socjaldemokraci.

Dyrektywa z 1995 roku

Przepisy mają wzmacniać egzekwowanie dyrektywy z 1996 roku oraz  istniejących praw socjalnych (w tym prawa do strajku), by zapobiegać dumpingowi socjalnemu oraz złym warunkom zatrudnienia, szczególnie w  sektorze budownictwa. Przepisy mają też ukrócić popularny proceder rejestrowania przez firmy fikcyjnych siedzib (tzw. letter box) za  granicą, np. w Polsce czy na Cyprze. Firmy takie zajmują się wyłącznie delegowaniem pracowników, korzystając z niższych kosztów ich zatrudnienia. - W 2009 roku zobowiązałem się przed Parlamentem Europejskim, że  wyjaśnimy kwestię korzystania przez pracowników delegowanych za granicę z  przysługujących im praw socjalnych. (...) KE podejmuje dziś konkretne działania, by zlikwidować niedopuszczalne nadużycia. Chcemy zapewnić, by  pracownicy delegowani korzystali z pełni praw socjalnych w całej Europie - oświadczył Barroso.

Masowe delegacje

KE wskazuje, że obecnie około 1 mln pracowników w UE jest delegowanych przez pracodawców do innego państwa UE w celu świadczenia usług, co stanowi 0,4 proc. unijnej siły roboczej. Aż 25 proc. z tego miliona pracuje w budownictwie. Państwami, które wysyłają najwięcej pracowników do innych krajów UE, są Polska, Niemcy, Francja; najwięcej pracowników delegowanych przyjmują: Niemcy, Francja i Belgia.

Możliwość delegowania pracowników w UE dała dyrektywa z 1996 roku. Określiła ona podstawowe warunki zatrudnienia, które musi spełnić usługodawca w przyjmującym pracownika państwie Unii w okresie delegowania. Wśród tych warunków jest obowiązek przestrzegania minimalnej stawki płacy obowiązującej w kraju przyjmującym, regulacje dotyczące maksymalnego czasu pracy, odpoczynku, a także bezpieczeństwa i  higieny pracy.

Prawa pracowników

Bardzo często jednak, jak tłumaczyli w środę przedstawiciele KE i sam komisarz ds. zatrudnienia Laszlo Andor, dochodzi w tej sferze do  nadużyć i nieprzestrzegania prawa. Często zdarza się, że pracownicy delegowani są nadmiernie eksploatowani, pracują w znacznie gorszych warunkach, a jeśli firma, która ich wysłała, upadnie, nie dostają wynagrodzenia za wykonaną pracę i często nawet nie mają pieniędzy na  powrót.

Jedna ze środowych propozycji KE przewiduje, że w sektorze budownictwa główna firma odpowiadająca za daną budowę musiałaby opłacić pracowników delegowanych, gdyby upadła firma-podwykonawca, która ich sprowadziła. Inną nowością jest określenie kontroli, jakie państwo przyjmujące może przeprowadzić w firmie zatrudniającej delegowanych pracowników, co ma służyć z kolei przeciwdziałaniu protekcjonizmowi w  ochronie rodzimych pracowników.

UE nie chce niczego utrudniać

Andor zapewnił, że celem KE nie jest ani zwiększenie, ani zmniejszenie liczy delegowanych pracowników. - Natomiast uważamy, że ta liczba wzrośnie ze względu na recesję - przyznał. Zaznaczył, że swoboda świadczenia usług na jednolitym rynku stanowi szansę na wzrost gospodarczy, z korzyścią zarówno dla pracowników, jak i przedsiębiorstw. - (Delegowanie) nie powinno być jednak stosowane w celu obchodzenia minimalnym norm socjalnych - wskazał.

Propozycje KE wzbudziły jednak obawy polskich europosłów. - KE od  dawna zapowiadała przegląd obecnie obowiązujących przepisów. Miało to  usprawnić wdrażanie dyrektywy w krajach członkowskich oraz wyeliminować luki prawne. Opublikowany dzisiaj projekt idzie jednak znacznie dalej, wprowadzając dodatkowe wymogi i obciążenia administracyjne w odniesieniu do pracodawców, co może znacznie utrudnić wysyłanie pracowników do  pracy za granicą - oświadczyła europoseł PO Danuta Jazłowiecka, która będzie sprawozdawcą grupy Europejskiej Partii Ludowej w sprawie nowych przepisów.

- Nowe przepisy powinny usprawniać procedury i zachęcać do mobilności, a nie, jak to może mieć miejsce, wprowadzać dodatkowe bariery. Szczególnie niepokojące są zapisy wprowadzające dodatkowe wymogi i  zaostrzenia w odniesieniu do firm budowlanych, które w przypadku Polski delegują najwięcej pracowników - dodała Jazłowiecka.

eb, pap