Film „Zjawa” bił rekordy popularności. Oto prawdziwa historia, która zainspirowała twórców

Film „Zjawa” bił rekordy popularności. Oto prawdziwa historia, która zainspirowała twórców

Za film „Zjawa” Oscara zgarnął nie tylko Leonardo DiCaprio, ale także reżyser Alejandro González Iñárritu oraz Emmanuel Lubezki za wspaniałe zdjęcia. Produkcja opowiada o Hugh Glassie, mężczyźnie szukającym zemsty na ludziach, którzy zostawili go na pewną śmierć po ataku niedźwiedzia. Ta historia wydarzyła się naprawdę i oto wszystko, co wiemy na ten temat.

Kim był Hugh Glass?
Film inspirowany jest historią Hugh Glassa, urodzonego prawdopodobnie w 1780 roku w Pensylwanii amerykańskiego trapera i podróżnika. Mężczyzna pochodził z rodziny o szkockich i irlandzkich korzeniach. Niewiele wiadomo o jego życiu przed słynnym już atakiem niedźwiedzia, jednak prawdopodobnie schwytany został przez piratów u wybrzeży Teksasu w 1816 roku i zmuszony do trudnienia się tym zajęciem przez okres około dwóch lat. Później miał uciec i dołączyć do plemienia Paunisów. Byli to Indianie Ameryki Północnej, zamieszkujący niegdyś tereny obecnego stanu Nebraska. Mieszkał z nimi przez kilka lat. W 1821 roku udał się do St. Louis w stanie Missouri, towarzysząc kilku delegatom Pawnee na spotkaniu z władzami USA.

Walki z Indianami
W 1822 roku wielu mężczyzn odpowiedziało na ogłoszenie zamieszczone przez generała Williama Henry'ego Ashleya w „Missouri Gazette and Public Advertiser”. Szukał on 100 ludzi chętnych do wzięcia udziału w wyprawie w górę rzeki Missouri w celu rozpoczęcia tam handlu futrami. Wielu z nich później dorobiło się reputacji „ludzi gór”, w tym: James Beckwourth, John S. Fitzgerald, David Jackson, William Sublette, Jim Bridger, Thomas Fitzpatrick i Jedediah Smith. Cała grupa znana była później jako „Setka Shleya”. Glass dołączył do nich dopiero w następnym roku. W 1823 roku grupa zaatakowana została przez plemię Arikara. Część z nich zginęła, inni byli poważnie ranni, kolejni zostali wysłani po pomoc. Glass był autorem listu do rodziców Johna S. Gardnera, który poniósł wówczas śmierć. „Moim bolesnym obowiązkiem jest poinformować was o śmierci waszego syna, który padł z rąk Indian 2 czerwca wczesnym rankiem. Zmarł chwilę po tym, jak został postrzelony i prosił mnie, abym poinformował was o jego smutnym losie” – pisał. W liście czytamy ponadto, że ciało Gardnera złożone zostało w mogile z innymi, którzy ponieśli śmierć. „Dzicy są bardzo zdradzieccy. Handlowaliśmy z nimi, jak z przyjaciółmi ale po wielkiej burzy z gradem przyszli do nas i wielu z nas zostało rannych. Sam zostałem postrzelony w nogę” – dodał.

Atak niedźwiedzia grizli
Glass i reszta z ocalałych ostatecznie wróciła do Fort Kiowa, aby wybrać się na zachód. Drogą lądową do rzeki Yellowstone wyruszyła grupa, wśród której byli m.in. Glass, Andrew Henry, Jim Bridger oraz John S. Fitzgerald. W pobliżu dzisiejszego Zbiornika Shadehill w hrabstwie Perkins w Południowej Dakocie, podczas poszukiwania pożywienia Glass zaskoczył i zaniepokoił samicę niedźwiedzia grizli, która przechadzała się lasem z dwoma młodymi. Zwierzę złamało traperowi nogę, zadało ciężką ranę głowy i zdarło z pleców skórę. Glass mimo to jakoś zdołał zabić niedźwiedzia nożem. Zwierzę dobili Bridgrer oraz Fitzgerald. Mężczyźni przekonani byli o tym, że Glass nie ma szans na przeżycie. Mimo to nosili go na specjalnych noszach przez dwa dni, co znacznie spowolniło tempo podróży grupy. Kolejnego dnia Henry poprosił dwóch ochotników, aby pozostali przy Glassie aż do jego śmierci, a następnie wykopali mu grób i pochowali. Na ochotników zgłosili się John S. Fitzgerald i mężczyzna, który później zidentyfikowany został jako „Bridges”. Zaczęli kopać grób zaraz po tym, jak inni się od nich oddalili. Później twierdzili, że zrobili to ponieważ zostali zaatakowani przez Arikarę. Mężczyźni wykopali wciąż żyjącemu Glassowi grób, w którym go położyli. Zabrali jego karabin, nóż i inne sprzęty i uciekli. Później dogonili grupę i poinformowali, że traper zmarł.

Przebył ranny 320 kilometrów
Pomimo odniesionych obrażeń Glass odzyskał przytomność. Miał ropiejące rany, złamaną nogę i zdartą skórę z pleców. Aby zapobiec gangrenie Glass kładł na ropiejące rany robaki, które zjadały martwą tkankę. Mając jedynie niedźwiedzią skórę, którą nakryli go jego współtowarzysze, doczołgał się z powrotem do Fort Kiowa, pokonując 320 kilometrów. Stworzył m.in. tratwę, którą spłynął w dół rzeki. Żywił się głownie dzikimi jagodami i korzeniami. Podróż zajęła mu sześć tygodni.

Znalezienie Fitzgeralda i „Bridgesa”
Po tym, jak doszedł do siebie wyruszył na poszukiwania Fitzgeralda i „Bridgesa”. Nad rzeką Yellowstone Glass znalazł tego drugiego, jednak postanowił darować mu życie, usprawiedliwiając jego zachowanie młodym wiekiem. Traper dołączył tam ponownie do grupy Ashleya. Później dowiedział się, że Fitzgerald prawdopodobnie wstąpił do wojska i stacjonuje w Fort Atkinson. Glass miał oszczędzić mu życie, ponieważ w przeciwnym wypadku sam zostałby zabity przez kapitana armii za zabicie żołnierza USA. Przekazał jednak Fitzgeraldowi, aby nigdy nie odchodził z wojska, ponieważ wtedy znajdzie go i z pewnością zabije. Glass otrzymał 300 dolarów w ramach zadośćuczynienia.

Dalsze losy Glassa i śmierć
Glass przez jakiś czas podróżował jeszcze z grupą Ashleya. Później zatrudnił się jako myśliwy w amerykańskiej armii (garnizon Fort Union, niedaleko Williston w Dakocie Północnej). Traper zabity został wraz z dwoma innymi podróżnikami wiosną 1833 roku nad rzeką Yellowstone zabity przez Indian z plemienia Arikari.
Czytaj też:
Ponad 7 mln obserwujących w niecały dzień. Jennifer Aniston spowodowała awarię Instagrama