Wojna w internecie. Protestacyjne ataki na serwisy polskich władz

Wojna w internecie. Protestacyjne ataki na serwisy polskich władz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Grupa Anonymous protestuje przeciw międzynarodowej umowie ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), która ma narzucić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektualnej 123RF 
W weekend polskie serwery rządowe stały się celem ataków, które doprowadziły do paraliżu wielu z nich. Specjaliści od bezpieczeństwa sieci uspokajają jednak, że tego rodzaju ataki nie są niczym poważnym, a wrażliwym danym nie grozi żadne niebezpieczeństwo.
? To raczej demonstracja niezadowolenia ze strony rozwścieczonych internautów, a nie żaden poważny atak ? ocenia Przemysław Jaroszewski z CERT Polska, zespołu powołanego do reagowania na zdarzenia naruszające bezpieczeństwo w sieci.

To, że z serwerami polskich władz jest coś nie tak, można było zaobserwować od soboty. Co jakiś czas zablokowana była któraś z rządowych stron ? użytkownicy nie mogli się na nie dostać. W sprawie głos zabrał rzecznik rządu Paweł Graś. W Radiu Zet stwierdził wczoraj, że trudno mówić o ataku hakerów, bo żadna z zablokowanych stron nie została naruszona, nie odnotowano próby włamania się na serwery czy zmiany treści rządowych stron. ? To zjawisko wynika z ogromnego zainteresowania tymi stronami ? wyjaśnił. Chwilę później w odpowiedzi zablokowana została jego osobista witryna. W sumie przez weekend, jak wynikało z doniesień, czasowo zablokowane były na pewno strony Sejmu, Senatu, premiera, prezydenta, kilku ministerstw i innych instytucji rządowych.

W opinii ekspertów ataki na witryny były prowadzone metodami typowymi dla tego typu incydentów. ? Jeśli bardzo dużo osób naraz ? obojętnie, czy osobiście, czy za pomocą specjalnego oprogramowania ? usiłuje wejść na daną stronę, naturalne jest, że dochodzi do blokady. Taki jest mechanizm internetu ? wyjaśnia Jaroszewski. Specjalista z CERT (strona zespołu też była atakowana) obrazowo opisuje to tak: jeśli wiele osób jednocześnie chce skorzystać z jednych drzwi, wiadomo, że się one zablokują. Dodaje, że w takiej sytuacji zagrożenie nie jest jednak poważne, choć strona zostaje sparaliżowana. ? Jest to oczywiście irytujące, ale nie doszło do przejęcia kontroli nad którąkolwiek ze stron przez niepowołane do tego osoby. Nie doszło też do żadnego wycieku krytycznych danych ? zauważa.

? Nie mamy żadnych dowodów, że rzeczywiście doszło do ataku hakerów ? komentuje też Krzysztof Młynarski, ekspert ds. bezpieczeństwa informatycznego z firmy Teleinformatica. ? Jest różnica między poważnym atakiem a tym, że serwery nie wytrzymują naporu ze strony internautów.

Również on przeciążenie serwerów postrzega jako  demonstrację niezadowolenia.

? Choć w tej chwili trudno jeszcze powiedzieć z czyjej właściwie strony, bo nie ma informacji, że była to jakaś sformalizowana grupa ? mówi.

Inny specjalista od bezpieczeństwa sieci, który nie chce występować pod nazwiskiem, dodaje, że sygnały, iż serwery polskiego rządu mogą stać się celem internautów, pojawiały się już na rozmaitych forach od jakiegoś czasu. Wiąże to z protestem użytkowników sieci, którzy przedstawiają się jako grupa Anonymous. Jak sami piszą, protestują przeciw międzynarodowej umowie ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), która ma narzucić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektualnej, m.in. w internecie. Zdaniem krytyków może ona prowadzić do ograniczenia wolności w sieci. Polska, według wcześniejszych zapowiedzi władz, ma zamiar przystąpić do ACTA, choć w weekend Paweł Graś stwierdził, że nie jest to jeszcze przesądzone.

? W tym proteście chodzi o uzyskanie rozgłosu, co już się udało. Dlatego sądzę, że problemy szybko się skończą ? przypuszcza rzecznik rządu. I dodaje, że w przypadku tego typu zorganizowanych akcji blokujących serwery kapitulowały witryny największych światowych firm. A skoro nie doszło do przejęcia kontroli nad żadną z polskich rządowych stron i nikomu nie udało się wprowadzić na nich żadnych zmian, to paradoksalnie atak może świadczyć o tym, że są one dość dobrze chronione. ? Ale sądzę, że odpowiedzialne za to służby będą to jeszcze analizować przez kilka najbliższych dni ? dodaje specjalista.

W niedzielę rzecznik rządu poinformował, że do blokowania witryn użyto specjalistycznego oprogramowania. Dodał, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to polskie władze oraz służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo teleinformatyczne kraju będą w stanie poradzić sobie z tym problemem. W nocy z niedzieli na poniedziałek sytuacja jednak nie wróciła jeszcze do normy. Po północy zablokowana była np. witryna Centralnego Biura Śledczego.