Ważny i niedoceniany element całych sił zbrojnych. Polska wciąż nie ma takich maszyn

Ważny i niedoceniany element całych sił zbrojnych. Polska wciąż nie ma takich maszyn

Polscy piloci, ze względu na wycofanie się z programu budowy międzynarodowej jednostki NATO, muszą korzystać z pomocy sojuszników. Każdy pilot F-16 musi praktycznie ćwiczyć raz na pół roku
Polscy piloci, ze względu na wycofanie się z programu budowy międzynarodowej jednostki NATO, muszą korzystać z pomocy sojuszników. Każdy pilot F-16 musi praktycznie ćwiczyć raz na pół roku Źródło:Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych
Konflikt na Ukrainie jest kolejnym na przestrzeni ostatnich lat, który jasno wskazuje kierunki rozwoju sił zbrojnych. O ile szczegółowe analizy będą powstawać dopiero po jego zakończeniu, ostatnich 16 miesięcy pokazuje jeden element lotnictwa wojskowego, który ponownie stał się niezbędny, zarówno do prowadzenia działań wojennych, jak i odstraszania. Mowa o wielozadaniowych samolotach tankowania powietrznego, potocznie nazywanych latającymi cysternami.

Każdy statek powietrzny (samolot czy śmigłowiec) ma jedną kluczową wadę. To ograniczony zapas paliwa, który wymusza lądowanie w celu uzupełnienia baków. Najnowocześniejszy myśliwiec czy bombowiec staje się wówczas bezbronny. Od początku historii lotnictwa konstruktorzy, projektanci oraz użytkownicy zastanawiali się, w jaki sposób wykluczyć tą piętę achillesową.

Rozwiązanie? Skoro samolot czy śmigłowiec potrzebuje paliwa, to trzeba spróbować umieścić jego zapas w powietrzu i opracować sposoby na jego uzupełnienie w trakcie lotu.

Pierwsze eksperymenty praktyczne miały miejsce w Stanach Zjednoczonych w pierwszej połowie lat 20. XX wieku. Dzięki temu udało się utrzymać pojedynczy samolot w powietrzu przez 37 godzin – było to możliwe dzięki parze samolotów cystern, które po przekazaniu paliwa lądowały w celu jego uzupełnienia.

Niestety pomimo obiecujących początków, technologia nie została dopracowana do momentu wybuchu II wojny światowej przez żadną ze stron konfliktu.

W trakcie działań wojennych kluczowe prace były prowadzone w Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych. Jedną z ważniejszych firm była brytyjska Cobham, której konstruktorzy opracowali koncepcję giętkiego przewodu tankującego – samolot cysterna rozwijał giętki przewód, który musiał być chwycony przez specjalny odbiornik układu paliwowego maszyny potrzebującej paliwa. Takie rozwiązanie miało umożliwić wykorzystanie na dowolnej wysokości lotu oraz przy sprzyjających warunkach pogodowych. Prace prowadzono powoli ze względów na problemy technologiczne, jednak pod koniec wojny Brytyjczycy planowali już wykorzystywanie swoich bombowców strategicznych, które przy wsparciu cystern miały zaatakować cele na Wyspach Japońskich z baz w Indiach.

Ostatecznie system nie wszedł do linii, ale technologią zainteresowali się Amerykanie, którzy po wojnie zakupili kilka egzemplarzy do prób operacyjnych. W ich ramach dokonano doświadczalnego przelotu dookoła Ziemi przez bombowiec Boeing B-50 Superfortress, który przy wsparciu ośmiu cystern, pozostał w powietrzu przez 94 godziny i jedną minutę.

Tego typu doświadczenia, a także początek Zimnej Wojny doprowadziły do wzrostu priorytetu dla rozwoju systemu tankowania powietrznego. Powód był prosty.

Cały artykuł dostępny jest w 28/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.