Dzisiejszy „Przegląd Sportowy” zamieścił relację świadka, który był na miejscu wypadku Tomasza Golloba. „Jego relacja wskazuje na to, że powodem koszmarnego upadku mogła być manetka, czyli gumowy uchwyt, który w momencie zjazdu z 25-metrowej skarpy spadł z kierownicy motocykla” – czytamy w dzienniku. Zdaniem „PS” w momencie upadku Gollob jechał z prędkością 5-10 km/h, a kontrolę nad motocyklem stracił podczas zjeżdżania ze stromej skarpy.
Kuba Przygoński, który przez ponad 20 lat ścigał się na motocyklach, w rozmowie z RMF FM przyznał, że zdarzają się sytuacje, w których zsuwa się gumowa rączka. – Mam kilku znajomych, którzy mieli kontuzje właśnie przez taką niby błahą rzecz – stwierdził. Zdaniem Przygońskiego, jeżeli rzeczywiście to było przyczyną upadku Tomasza Golloba, musi to świadczyć o tym, że doszło do splotu wielu nieszczęśliwych okoliczności. – Tomek miał wielkiego pecha. Ścigam się od 20 lat i o tak poważnych wypadkach słyszałem tylko kilka razy – podkreślił kierowca rajdowy.
Do wypadku najlepszego polskiego żużlowca doszło w niedzielę na torze podczas treningu przed zawodami motocrossowymi w Chełmnie. Gollob trafił do Wojskowego Szpitala w Bydgoszczy. Ma bardzo poważne obrażenia, m.in. uszkodzony rdzeń kręgowy i kręg TH7. Po operacji Gollob został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, oddycha za pomocą respiratora. Lekarze podjęli taką decyzję ze względu na obustronne stłuczenie płuc, które spowodowało obrzęk. Po godz. 8 we wtorek zaczęto wybudzanie Golloba ze śpiączki.