Thriller w meczu Huberta Hurkacza. Polak stoczył heoriczny bój

Thriller w meczu Huberta Hurkacza. Polak stoczył heoriczny bój

Hubert Hurkacz
Hubert Hurkacz Źródło:Shutterstock / Janet McIntyre
Hubert Hurkacz rozpoczął rywalizacje w ATP Monte Carlo i już na początku tego prestiżowego turnieju miał ogromne problemy. Pokonał jednak własne słabości, a w konsekwencji także Laslo Djere.

Ostatnimi czasy Hubert Hurkacz nie jest w najlepszej formie i mało brakowało, aby podczas turnieju, który dopiero co rozpoczął się w Monako, dał tego kolejne potwierdzenie. W 1/32 finału reprezentant Polski trafił na Laslo Djere, dużo niżej notowanego w rankingu ATP i musiał mocno namęczyć się, aby wywalczyć awans do kolejnej rundy.

Hubert Hurkacz rozpoczął bój w ATP Monte Carlo

Już w ostatnich tygodniach wrocławianin dawał sygnały, że jego dyspozycja nie jest najwyższa. Co prawda pod koniec lutego wygrał cały turniej w Marsylii, ale potem było już tylko gorzej. Najpierw przyszła porażka w Dubaju z Novakiem Djokoviciem, następnie z Tommym Paulem w Indian Wells. Polak słabo spisał się również w Miamio Open, gdzie odpadł z Adrianem Mannarino. Z kolei Bernabe Zapata wyeliminował naszego rodaka w pierwszej rundzie rywalizacji w Estoril.

Siłą rzeczy trzeba było brać pod uwagę, że i spotkanie z Djere nie będzie należało do najłatwiejszych i rzeczywiście tak właśnie było. Potyczka była niemal idealnie wyrównana od początku do końca i trwała prawie trzy i pół godziny.

Zacięta walka Huberta Hurkacza z Laslo Djere

W starciu nie brakowało zwrotów akcji, które mogliśmy śledzić już od początku spotkania. Wrocławianin rozpoczął je bardzo w kiepskim stylu, ponieważ przegrał trzy pierwsze gemy, przez co sytuacja stała się co najmniej napięta. W newralgicznym momencie jednak nasz rodak wziął się w garść i doprowadził do tie-breaka. I tu kolejny raz – tym razem to Hurkacz wygrywał 4:1, ale ostatecznie poległ 5:7.

Drugi set był jakby lustrzanym odbiciem pierwszego. Tym razem to 26-latek zwyciężył w trzech gemach i wypracował sobie sporą przewagę, którą następnie koncertowo zmarnował. Własne błędy i nieskuteczność sprawiły, że szybko zrobiło się 5:3, ale na korzyść Djere. I tym razem potrzebny okazał się tie-break, w którym to zwyciężył Polak.

W ostatnim secie nerwów również nie brakowało. Jak można się domyślić, tym razem też oglądaliśmy tie-breaka. W pewnej chwili wrocławianina od porażki dzieliły trzy „oczka”. Zachował jednak zimną krew, przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść i awansował do następnej rundy ATP Monte Carlo.

Czytaj też:
Iga Świątek dla „Wprost”: Hejt dosięga mojej rodziny. Słabe jest to, że sportowcy są zawłaszczani przez kibiców
Czytaj też:
Arcytrudny QUIZ sportowy. Sprawdź, czy zasługujesz na miano eksperta

Źródło: WPROST.pl