Zbigniew Boniek storpedował pomysł Fernando Santosa. „Pierdoły”

Zbigniew Boniek storpedował pomysł Fernando Santosa. „Pierdoły”

Fernando Santos
Fernando Santos Źródło:Newspix.pl / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik
Fernando Santos chce, by kadrowicze, którzy w maju zakończyli zmagania pozostali w rytmie treningowym. W związku z tym – jak podała Interia – selekcjoner chciałby zorganizować nieoficjalne zgrupowanie. Do tych doniesień postanowił się odnieś Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN zrobił to w swoim stylu.

12 maja Krystian Bielik zamieścił post na Instagramie, w którym pożegnał się z kibicami Birmingham. Sezon Championship dobiegł już końca, a piłkarze powoli wracają do swoich macierzystych klubów, albo lecą na wakacje. Jeśli chodzi o Krystiana Bielika, to mimo że nie ma jeszcze oficjalnej listy powołanych, jest on brany pod uwagę w kontekście powołania na czerwcowe zgrupowanie , w którym podopieczni Fernando Santosa zmierzą się z Niemcami i Mołdawią.

Fernando Santos ma plan na niegrających piłkarzy

Czerwcowe zgrupowanie ma rozpocząć się dopiero 12 czerwca, więc m.in. w przypadku Krystiana Bielika wiąże się to z około miesięczną przerwą od gry. W związku z tym Fernando Santos wpadł na pomysł, o którym poinformował Sebastian Staszewski z Interii.

Według ustaleń mediów Fernando Santos chce, aby kadrowicze, którzy zakończyli swoje ligi w maju, już na początku czerwca przylecieli do Warszawy i wzięli udział w specjalnym nieoficjalnym zgrupowaniu. Obóz miałby rozpocząć się 5 czerwca na obiektach Legii Warszawa, a pod uwagę brani są wcześniej wspomniany Bielik, czy Jan Bednarek, Matty Cash, i Jakub Kiwior.

twitter

Zbigniew Boniek komentuje ten pomysł: Pierdoły; piłka jest po stronie zawodników

Na ten temat wypowiedział się wiceprezes UEFA Zbigniew Boniek, z którym podjął ten temat Roman Kołtoń z „Prawdy Futbolu”. Nie owijając w bawełnę były prezes PZPN wyznał, że dla niego to są „pierdoły” i przypomniał sytuację, kiedy Zieliński i Milik nie pojechali na finały młodzieżowych Mistrzostw Europy w 2017 roku. – Jakby chcieli, to by przyjechali. A że nie chcieli, to klub im niby zabronił. A prawda jest taka, że Robert Lewandowski powiedział wtedy, że zawodnicy, którzy grają w pierwszej reprezentacji, nie mają co schodzić do U-21. I Milik z Zielińskim nie chcieli zejść, a kto wie, co z nimi byłoby możliwe na tym turnieju – dodał.

– Wróćmy jednak do aktualnej rzeczywistości. Jeśli dziś piłkarz powie klubowi, że chce od razu po sezonie pojechać i trenować pod wodzą Fernando Santosa, to klub nie ma nic do tego. Powiedz mi, który klub zabroni piłkarzowi, aby trenował? Bardzo często jest tak, że to piłkarz prosi klub o wysłanie odpowiedniego pisma – pod hasłem „Sorry Gregory” – podkreślił i dodał, że piłka jest po stronie zawodników.

Czytaj też:
Nie Lewandowski a piłkarz Ekstraklasy. To on pierwszy przychodzi na myśl mistrzowi świata
Czytaj też:
Roman Kosecki wskazał problem Ekstraklasy. „To jest chore”

Źródło: Polsat Sport/Prawda Futbolu/Interia