Ireneusz Kłos dla „Wprost”: Liczę, że Nikola Grbić nie będzie układał kadry tylko za nazwiska

Ireneusz Kłos dla „Wprost”: Liczę, że Nikola Grbić nie będzie układał kadry tylko za nazwiska

Nikola Grbić
Nikola Grbić Źródło:Newspix.pl / Marcin Bulanda / PressFocus
Na swoim koncie ma 337 oficjalnych meczów w reprezentacji Polski, trzykrotnie zdobywając m.in. wicemistrzostwo Europy (1979, 1981, 1983). Ireneusz Kłos to znana postać w świecie polskiej siatkówki. Specjalnie dla „Wprost” ocenił m.in. otwarcie sezonu 2023 w wykonaniu Biało-Czerwonych.

Ireneusz Kłos poza sukcesami reprezentacyjnymi, grając m.in. pod okiem legendarnego Huberta Wagnera, zgarnął sporo krążków w siatkówce klubowej. Dwa tytuły mistrzowskie w Hiszpanii (Las Palmas Gran Canaria) czy cztery krajowe zwycięstwa w MP (trzy z Gwardią Wrocław, jedno z AZS-em Częstochowa), to tylko kilka pozycji z pokaźnej listy. Dodatkowo współpracował w sztabie reprezentacji Polski kobiet, obok nieodżałowanego Andrzeja Niemczyka. „Dzidek” był krótko nawet pierwszym selekcjonerem kadry.

Trzykrotny wicemistrz Europy (1979, 1981, 1983) specjalnie dla „Wprost” ocenił pierwszy dwumecz z Niemcami, otwierający sezon 2023 w wykonaniu reprezentacji Polski siatkarzy. Kłos odniósł także m.in. do roli Wilfredo Leona czy selekcji trenera Nikoli Grbicia.

Wywiad z Ireneuszem Kłosem, zasłużonym reprezentantem Polski w siatkówce

Maciej Piasecki („Wprost”): Dziesięć setów w towarzyskim dwumeczu z Niemcami. Szkoleniowo dawka najlepsza z możliwych. Dobrze kombinuję?

Ireneusz Kłos (były trener i reprezentant Polski): Trener Nikola Grbić z pewnością może być zadowolony. Widzieliśmy jednak całkowicie nowy skład, nowe ustawienia w szóstkach, które trudno byłoby ułożyć jeszcze kilka tygodni temu.

Na pewno było widać, że niektórzy są jeszcze pod kreską. Zwróciłem uwagę np. na Karola Butryna. W sezonie ligowym błyszczał, a w reprezentacji, cóż, oczekiwałbym jeszcze czegoś więcej. Wiadomo jednak, że jesteśmy dopiero na początku przygotowań, więc pewnie mocnych treningów nie brakuje.

Czytaj też:
Nikola Grbić grzmiał: „Jesteście zbyt grzeczni!” Polska i Niemcy stworzyły widowisko
Czytaj też:
Wygrywamy ostatni sprawdzian przed Ligą Narodów. To dobry prognostyk

Sami reprezentanci przyznawali, że sztab szkoleniowy dał im w kość. Chociaż w przypadku Butryna, drugi mecz był już całkiem przyzwoity w jego wykonaniu.

Tak, ale sądzę, że stać go na równe granie i udowadnianie swojej wartości w kolejnych meczach, na podobnym poziomie, jakim imponuje w PlusLidze. Dlatego też liczę na jeszcze więcej, bo ten siatkarz ma coś w sobie. Potrafi dać bardzo dużo, zarówno na przestrzeni całego meczu, jak i w ważnych momentach jako rezerwowy.

Na duży plus oceniłbym Artura Szalpuka. Widać, że jest w niesamowitym gazie, co pokazywał w ważnych momentach sezonu w barwach Projektu Warszawa. Widać, że Artur jest zgrany z Jankiem Firlejem i z tej współpracy reprezentacja może mieć sporo pożytku. Szalpuk powinien podłączyć się pod walkę o miejsce w turniejowych składach, w grze o najważniejsze cele reprezentacji.

Nadchodzącą Ligę Narodów traktuję głównie jako poligon doświadczalny dla tych, którzy chcą się pokazać. Kto wie, czy któryś z takich chłopaków nie zamiesza jednak w składzie reprezentacji. To właśnie ten czas, kiedy można coś dodatkowego udowodnić trenerowi.

Czytaj też:
Michał Winiarski zwrócił uwagę na ważny szczegół. To wyróżnia polską siatkówkę

Chociaż kadrowe debiuty nie są łatwe.

Reprezentacja to inny świat. Sam pamiętam swój stres, jak dostawałem pierwsze szanse w kadrze u trenera Huberta Wagnera. Stres był ogromny, chciałem się zaprezentować jak najlepiej, a jak wiadomo, czasem kiedy człowiek za bardzo chce, to kończy się odwrotnie.

Dlatego trzeba cierpliwości dla tych, którzy zbierają w kadrze pierwsze szlify. Oni sami wiedzą najlepiej, jak duże wyróżnienie ich spotkało. I że mają szansę, którą będą chcieli wykorzystać za wszelką cenę.

Do Japonii Nikola Grbić zabrał duet rozgrywających Jan Firlej i Grzegorz Łomacz. Jest Pan zaskoczony brakiem Marcina Komendy?

Nie, nie stawiałem na jego obecność. Choć paradoksalnie najgorzej z trójki wymienionych w dwumeczu z Niemcami wypadł Grzegorz Łomacz. Wydaje mi się, nasz rozgrywający sporo stracił przez zamieszanie w klubie z Bełchatowa. Niepewna przyszłość, przeciętny sezon, to nie pomogło Łomaczowi w utrzymaniu solidnego poziomu.

Wydawało mi się, że Grzesiek nie był tak dokładny jak zazwyczaj. Nie nazwałbym go rozkojarzonym, ale z pewnością jakościowo to nie było granie, jakie prezentował w poprzednich sezonach reprezentacyjnych.

W kadrze istotne są dobre połączenia na linii rozgrywającego i gracza z klubu. Tak jak wspomniałem o Firleju i Szalpuku, mógłbym dorzucić Łomacza z Mateuszem Bieńkiem czy Karolem Kłosem. Jasne, w przypadku Grześka konkurencja raczej jest przygotowana na grę środkiem, ale jeśli nasi zagrają to odpowiednio, to nawet podwójny blok może nie poradzić sobie z właściwą jakością.

twitter

Poza Szalpukiem ktoś jeszcze na plus?

Odżywający Kamil Semeniuk. Po niepowodzeniu w Perugii, obserwując jego grę w lidze włoskiej czy Lidze Mistrzów, trochę zmieniło się jego oblicze. Reprezentacja może dać Semeniukowi dużo dobrego. Wydaje mi się, że Kamil będzie mocnym punktem kadry w tym sezonie, wbrew klubowym osiągnięciom.

twitter

Wracając na moment do Szalpuka, on ma też dodatkową motywację. Temu siatkarzowi uciekły już dwa razy wyjazdy na igrzyska. Do Rio de Janeiro w 2016 roku pojechał młodziutki wówczas Bednorz. Jak dla mnie wtedy to właśnie Artur powinien pojechać do Brazylii. W przypadku Tokio Szalpuk również nie znalazł uznania u selekcjonera, choć był przecież mistrzem świata i Heynen znał jego możliwości. Choć wtedy akurat Artur miał gorszy okres klubowy.

To przeszłość, ale pokazuje, jak bardzo Szalpukowi może zależeć, żeby wedrzeć się do kadry na turniej olimpijski w Paryżu.

Konkurencja wśród przyjmujących jest spora.

Jasne, taki Fornal czy Bednorz na pewno będą walczyć o swoje. Jest do tego jeszcze Olek Śliwka, kapitan wielkiego zespołu z trzema triumfami w Lidze Mistrzów. Siatkarz z charakterem, to też dodatkowa wartość.

I jeszcze Wilfredo Leon. Jego też obowiązuje syndrom z Perugii i będzie musiał odżyć w reprezentacji?

Z Leonem jest inna kwestia. Osobiście nadal bardziej widziałbym go w roli atakującego. Możemy mówić i pisać sporo o jego przyjmowaniu, ale niezależnie od tego, jakie ma procenty skuteczności, to będąc na boisku, będzie na celowniku przeciwników.

Zaznaczam, że Leon nie jest cudotwórcą i nie wszystkie ataki na tzw. wysokiej piłce skończy. Choć jest do tego stworzony, mając świetne warunki fizyczne. To mieszanina trzech elementów: zasięgu, skoczności i boiskowego doświadczenia. Na tym można by próbować budować rolę Leona w kadrze jako atakującego.

Możemy tak ustawiać kolejnych zawodników, nawet zmieniać im pozycje, a na końcu trener Grbić i tak postawi na swoich sprawdzonych ludzi. Realny scenariusz?

Jest w tym sporo racji.

A czy to słuszna droga?

Gdybym miał szukać zmiany w porównaniu do tego, jak graliśmy przed rokiem, to przewiduję zmianę na pozycji libero. Paweł Zatorski nie przekonał mnie swoim sezonem ligowym. Fakty są jednak takie, że Grbić pamięta „Zatora” z czasów współpracy w Kędzierzynie-Koźlu i może ponownie być w grupie wspomnianych zaufanych.

Czytaj też:
Pięć nieoczywistych wyborów w kadrze Nikoli Grbicia. Będziemy mieć z nich pociechę?

Ciekawy jest też przykład Łukasza Kaczmarka. Dużo się spekuluje o jego roli w reprezentacji. Mówiło się, że to gracz dobry na PlusLigę czy granie w europejskich pucharach, ale już niekoniecznie reprezentację. Grbić się jednak uparł i pokazał, że można na tym chłopaku polegać też w kadrze. O ile Kaczmarek jest w odpowiedniej formie.

Odpowiadając na twoje pytanie, czasami to dobrze, że selekcjoner obiera taką drogę. W reprezentacji nie chodzi tylko o grę na boisku. Mówimy o funkcjonowaniu grupy. Obserwacje prowadzi się również poza meczami, jak drużyna funkcjonuje razem, na treningach, ale i poza siatkarskimi obowiązkami. Żeby jeden za drugiego skoczył w ogień.

Tak było do tej pory i mam wrażenie, że Grbić będzie chciał to utrzymać.

Liczę na to, że Serb nie będzie układał kadry tylko ze względu na nazwiska. A decydować będzie m.in. forma sportowa. Docelowo drużyna ma być gotowa w najlepszej formie na turniej kwalifikacyjny do igrzysk. W przypadku naszej siatkówki to jednak obowiązek, żeby jechać i bić się w olimpijskiej rywalizacji.

Czytaj też:
Paweł Papke dla „Wprost”: Siatkarsko prześcignęliśmy Włochów. Nie musimy martwić się przez 15-20 lat

Odczarujemy ćwierćfinał i zdobędziemy medal w Paryżu?

Czekamy na krążek już 47 lat i coś nie możemy się doczekać. Najlepiej gdyby z Paryża wrócić ze złotem i zrobić to, do czego z pewnością jesteśmy zdolni. Ale o tym będziemy jeszcze rozmawiać, kiedy bilety na igrzyska będą w naszych rękach.

Zejdźmy zatem na ziemię. Komuś będzie się Pan szczególnie przyglądał podczas rozgrywek Ligi Narodów?

Tak, zwrócę uwagę na Karola Urbanowicza. Bardzo fajnie radził sobie w PlusLidze, a teraz chciałbym tego potwierdzenia jeszcze w reprezentacji. Podoba mi się gra tego chłopaka. Mamy dwóch-trzech pewniaków na środku. Bieniek, Kuba Kochanowski, Kłos. Jest też Mateusz Poręba i liczę, że Urbanowicz będzie walczył o swoje, stając się czwartym w kadrze.

Czytaj też:
Stefano Lavarini dla „Wprost”: Reprezentacja to nie elitarny krąg. Na występy pracuje się tu każdego dnia
Czytaj też:
Aleksander Śliwka dla „Wprost”: W tym roku szykują się małe zmiany. Sport uczy pokory

Źródło: WPROST.pl