Kapitan Jakub Błaszczykowski, czyli ludzka twarz reprezentacji Polski

Kapitan Jakub Błaszczykowski, czyli ludzka twarz reprezentacji Polski

Jakub Błaszczykowski
Jakub Błaszczykowski Źródło:Newspix.pl / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT
W piątek po raz ostatni w roli reprezentanta Polski na PGE Narodowym pojawi się „Kuba”. Jakub Błaszczykowski, wieloletni kapitan Biało-Czerwonych. Pożegnanie na PGE Narodowym w Warszawie, rywalem będzie reprezentacja Niemiec. Lepszego scenariusza nie można było sobie wyobrazić. Błaszczykowski sobie na to po prostu zasłużył.

Nasłuchałem się przez lata o zespołach, które sięgały po wielkie sukcesy reprezentacyjne. Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato, Zbigniew Boniek, Andrzej Szarmach, Jan Tomaszewski. Do tego trenerzy z medalami na szyjach, Kazimierz Górski i Antoni Piechniczek. Te postaci i historie z nimi związane wybrzmiewają za każdym razem, kiedy na horyzoncie pojawia się temat reprezentacji Polski. A już szczególnie wtedy, kiedy Biało-Czerwoni mają przed sobą mistrzowskie turnieje, do których w ostatnich latach zdecydowanie częściej się meldujemy, aniżeli nie.

Magiczne mistrzostwa Europy Jakuba Błaszczykowskiego

Czym innym jest jednak słuchanie opowieści o „dawnych, dobrych czasach”, a czym innym grzebanie we własnych wspomnieniach. Dlatego pozwolę sobie właśnie tu i teraz wyciągnąć Jakuba Błaszczykowskiego. Ręka w rękę z wcześniej wymienionymi legendami. W końcu każdy żyje w swojej erze i ma prawo do własnych bohaterów. A Błaszczykowski kojarzy mi się z kilkoma szczególnie emocjonującymi wspomnieniami.

Pierwsze to Euro 2012. Impreza, która zakończyła się sportową katastrofą. Franek Smuda jednak przestał czynić cuda, odpadliśmy w pierwszym etapie turnieju z półśmiesznej grupy. Najlepsze wspomnienia? Odkładając na bok organizację wydarzenia, w której niemal zawsze jesteśmy solidni, oba kojarzą mi się właśnie z Błaszczykowskim. Na powitanie asysta przy trafieniu Roberta Lewandowskiego, otwierająca wynik w meczu z Grekami. I do tego jeszcze bardziej wyraziste kropnięcie, gorszą lewą nogą, dające wyrównanie w starciu z Rosją. Polacy na tamtym turnieju zdobyli dwa gole, „Kuba” przy jednym asystował, a przy drugim sam wziął sprawy w swoje nogi.

Cztery lata później Błaszczykowski w moim odczuciu symbolicznie zamknął poważne granie w reprezentacji. Kadra trenera Adama Nawałki dojechała do ćwierćfinału ME. Turniej z 2016 roku miał dla Błaszczykowskiego gorzko-słodki smak. Z jednej strony dwa gole, z Ukrainą na wagę trzech punktów i Szwajcarią, jedyne dla Polski w tamtym meczu. Do tego obrazek turnieju, Lewandowski na plecach Błaszczykowskiego po golu z Portugalią. Przeklętym meczu, bo choć było bardzo blisko, to jednak w serii rzutów karnych lepsi byli rywale. Jedenastki nie wykorzystał za to właśnie Błaszczykowski.

Fernando Santos ponownie na drodze „Kuby”

Historia zatoczy koło podczas piątkowego meczu z Niemcami. Błaszczykowski ponownie spotka trenera Fernando Santosa. Tym razem Portugalczyk nie będzie chciał przechytrzyć naszego reprezentanta tak jak w 2016 roku. Ba, Santos stoi teraz po naszej stronie, wbrew opinii niektórych „ekspertów”.

Błaszczykowski będzie miał za to świetną okazję do pożegnania z kibicami. Tymi, którzy – poprawcie mnie, jeśli się mylę – nadal kochają swojego Kapitana. Niezależnie od wielu potknięć, których w związku Błaszczykowskiego z reprezentacją również nie brakowało. Od głośnej afery z biletami, poprzez żenujący spektakl ze zmianą na MŚ 2018 w meczu z Japonią, czy wspomnianego karnego z Portugalią. Kończąc na powołaniach od Jerzego Brzęczka, gdzie Błaszczykowski, choć bardzo chciał, to już niewiele mógł kadrze dać. I więcej na tych epizodach stracił, również zdrowia, niż zyskał.

Będzie symboliczne przekazanie opaski kapitańskiej?

Spoglądam jednak na atmosferę wokół pożegnalnego meczu. Z jak ciepłym odzewem spotkały się już same zdjęcia „Kuby” w stroju reprezentacji, na środowym treningu na PGE Narodowym. „Kapitan” – napisał w komentarzu do zdjęcia Błaszczykowskiego w mediach społecznościowych Kamil Glik. I ja tak podchodzę do „Kuby”. Choć opaskę lata temu przejął od Błaszczykowskiego Lewandowski, to ten pierwszy wydaje się być symbolem kapitańskich cech wolicjonalnych. Przez te wszystkie lata miałem wrażenie, że Błaszczykowski dałby się pokroić za reprezentację Polski. Niezależnie od tego, o co i z kim graliśmy. Po prostu najpierw serce, później głowa.

Wpis Jakuba Błaszczykowskiego

Co istotne, nie ujmując przy tym nic „Lewemu”. Bo o jego klasie sportowej pewnie można by się rozpisywać godzinami. RL9 jest po prostu kapitanem takim, jakim być potrafi. Ale gdybym miał wybrać swój kadrowy kościół, to byłby to kościół Błaszczykowskiego. Dlatego cieszę się, że symbolicznie, poza samym występem, dostanie opaskę kapitańską. I z nią na ramieniu będzie mógł pożegnać się z biało-czerwoną armią, którą dowodził.

Czytaj też:
Znamy składy na mecz Polska – Niemcy. „Kicker” już wie, kto pojawi się na boisku
Czytaj też:
Mocne słowa legendy o Fernando Santosie. „Nie mamy szczęścia do zagranicznych trenerów”