Iga Świątek została zapytana o Arynę Sabalenkę i Jelenę Rybakinę. Jaśniej nie dało się odpowiedzieć

Iga Świątek została zapytana o Arynę Sabalenkę i Jelenę Rybakinę. Jaśniej nie dało się odpowiedzieć

Iga Świątek
Iga Świątek Źródło:Shutterstock / Tomasz Kudala
Rywalizacja Igi Świątek i Aryny Sabalenki to temat napędzający kobiecy tenis od wielu miesięcy. Polska tenisistka została zapytana o Białorusinkę i co do jednej kwestii nie miała żadnych wątpliwości. W pewnym sensie są nawet podobne.

Tuż przed startem BNP Paribas Warsaw Open Iga Świątek udzieliła wywiadu, w którym odniosła się do kwestii rywalizacji z Aryną Sabalenką oraz Jeleną Rybakiną. W środowisku tenisowym coraz częściej porównuje się je do wielkiego tria, tworzonego niegdyś przez Novaka Djokovicia, Rafaela Nadala oraz Rogera Federera. W tej sprawie raszynianka zachowuje pokorę, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, iż szczególnie Białorusinka obrała sobie pewien cel i nie zamierza z niego rezygnować.

Iga Świątek o rywalizacji z Aryną Sabalenką

Przypomnijmy, że w rankingu WTA nadal prowadzi reprezentantka Polski, mając na koncie 9315 punktów. Biało-Czerwona może jednak czuć oddech swojej największej rywalki na plecach, gdyż ta posiada 8845 „oczek”. Mało brakowało do tego, by Sabalenka prześcignęła Świątek już podczas Wimbledonu. Stałoby się tak, gdyby 25-latka awansowała do finału turnieju, co ostatecznie nie miało miejsca.

Zapytana o nią i Rybakinę raszynianka nie miała żadnych wątpliwości, co jest największą motywacją jej przeciwniczki. – Wiem, że Aryna w pewnym sensie ma taki ogromny cel, ją motywuje to, że jestem teraz przed nią. Mnie też motywuje to, że ktoś mnie goni. Obie mamy super sezon w tym roku i gramy naprawdę solidnie, więc to są powody dla nas ku temu, by jeszcze lepiej trenować, jeszcze lepiej pracować i być jeszcze bardziej profesjonalnym – czytamy na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Iga Świątek o porównaniach do wielkiej trójki męskiego tenisa

Świątek uważa też, że porównywanie jej, Sabalenki i Rybakiny do Novaka Djokovicia, Rafaela Nadala i Rogera Federera jest mocno na wyrost. – Takie nazewnictwo jest pochopne. W męskim tenisie oni osiągnęli jednak „trochę” więcej niż my – przyznała wprost.

Ponadto reprezentantka wyznała, że nie do końca rozumie takie porównania. Zdaje sobie sprawę, iż chodzi między innymi o medialną otoczkę i wzbudzanie zainteresowania, aczkolwiek nie widzi aż takich podobieństw. – Myślę, że my, a na pewno ja, rozwijamy się, idąc swoją drogą, niezależnie od tego, co się dzieje z innymi zawodniczkami – podsumowała.

Czytaj też:
Maja Chwalińska dla „Wprost”: Trudno mi uwierzyć w wygraną. Tenis jest specyficzny
Czytaj też:
Falstart Mai Chwalińskiej w BNP Paribas Warsaw Open. Liczba Polek w turnieju maleje

Opracował:
Źródło: WPROST.pl