Innowacje – Polska nadrabia dystans

Innowacje – Polska nadrabia dystans

Innowacje
Innowacje Źródło:structuresxx/shutterstock.com
Powoli, powoli, ale stan innowacyjności polskiej gospodarki się poprawia. Zaliczamy awanse w światowych rankingach, chociaż do czołówki jeszcze nam nieco brakuje.

W najnowszej edycji Globalnego Indeksu Innowacyjności Polska zajęła 38. miejsce. To awans o dwa oczka względem poprzedniego wydania. Badanie publikowane od 16 lat przez Światową Organizację Własności Intelektualnej obejmuje 132 państwa. Pod uwagę bierze się aż 81 różnych parametrów, w tym otoczenie instytucjonalne czy sektor edukacji. Z innowacjami jest u nas lepiej niż w bliższej nam Litwie, Łotwie czy Słowacji albo dalszej Tajlandii, Indiach czy Katarze. Ale dla odmiany wyprzedzają nas dużo biedniejsze gospodarki: Bułgaria, Słowenia, malutkie Malta i Cypr.

Mimo wszystko, autorzy rankingu podkreślają polski awans. Za nasz największy atut wymieniają zasób ludzki. Czyli przede wszystkim zdolnych Polaków – zarówno tych doświadczonych, jak i młodych, bo w międzynarodowych badaniach PISA (największe badanie umiejętności uczniów na świecie, nadzorowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) Polscy uczniowie od lat zajmują czołowe miejsca.

Serce w pudełku

Pod koniec września po raz 13. wręczyliśmy „Innowatory Wprost”. Nie ma w polskich mediach nagrody z tak długą historią, którą wyróżnia się innowacyjnych ludzi i przedsiębiorstwa. Na przestrzeni tych kilkunastu edycji wyróżnienia otrzymało już ponad 200 firm.

Czytaj też:
Innowatory „Wprost” 2023 rozdane

Jedna z pierwszych nagród powędrowała do podpoznańskiego Solarisa za wyprodukowany przez niego elektryczny autobus. Dzisiaj brzmi to trochę absurdalnie, bo elektryczne autobusy stały się normalnością, ale w 2011 roku była to nowinka technologiczna jeszcze w fazie testów.

Podobnie było z esky.pl. Kiedyś mało znany portal do rezerwowania biletów lotniczych dzisiaj jest międzynarodowym gigantem, który w zeszłym roku zaliczył rekordowe przychody na poziomie 2,9 mld zł.

W jednej z pierwszych edycji Innowatorów nagrodziliśmy też polską nowinkę z branży medycznej. Taką było wtedy urządzenie do zdalnego pomiaru rytmu serca PocketECG. Dr Marek Dziubiński przeniósł gabinet kardiologa do pudełka wielkości smartfona. NFZ nie chciał wtedy z dr. Dziubińskim współpracować, więc ten zabrał swoją innowację do USA. I to był strzał w dziesiątkę, bo produkt, sprawdzony wcześniej na amerykańskim rynku, znalazł również zastosowanie w Wielkiej Brytanii i Australii.

Inteligentny śmietnik i nalepka na warzywa

Chociaż to wszystko historia, którą miło powspominać, to innowacyjnych pomysłów w Polsce nie brakuje i dziś. Twórcą najgłośniejszej innowacji tego roku jest przecież Wojciech Zaremba. Pochodzący z Kluczborka 35-latek wspólnie z Elonem Muskiem założył firmę OpenAI, która uruchomiła pomocnika sztucznej inteligencji, czyli słynny już na cały świat chatbot ChatGPT.

A jeśli już o sztucznej inteligencji mowa, to korzystają z niej również Marcin Łotysz i Jakub Luboński. Stworzyli inteligentny śmietnik Bin-e, w którym śmieci nie segreguje człowiek, a zaawansowana matematyka, sieci neuronowe i właśnie sztuczna inteligencja. Dzięki temu można wrzucać do niego wszystko, a on już za nas automatycznie dokona segregacji odpadów na cztery główne frakcje: papier, szkło, plastik i metal. Samodzielnie rozpozna każdy przedmiot i precyzyjnie przeniesie go do odpowiedniego pojemnika. Każdy z nich ma zresztą prasę, która odpady na bieżąco ugniecie, oszczędzając przestrzeń w środku.

Z innych nowinek, warto wspomnieć o zespole pod przewodnictwem dr. Andrzeja Wolana z Wydziału Chemii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ten znalazł sposób na ograniczenie marnowania żywności na świecie. Fresh Inset opracował technologię przedłużania świeżości owoców i warzyw. Rośliny zaraz po zbiorach odczuwają stres i wydzielają więcej swojego naturalnego hormonu, czyli etylenu. Żeby zahamować jego produkcję, która przyspiesza proces starzenia, warzywa i owoce muszą być poddawane działaniu bezpiecznej substancji czynnej 1-MCP. Cały proces trwa jednak zwykle 24 godziny i musi odbywać się w hermetycznych warunkach.

Opracowana przez zespół dr. Wolana innowacja Vidre+ uwalnia 1-MCP z opóźnieniem. Rośliny nie muszą przebywać w zamkniętych halach i chłodniach, bo substancja czynna uchodzi powoli z naklejki nalepionej na dany owoc, warzywo czy kwiat albo i ich całą skrzynkę. Z polskiego rozwiązania korzystają już Argentyna czy Pakistan. A w proces komercjalizacji innowacji zaangażowane są największe koncerny chemiczne jak DOW, BASF czy Syngenta.

Od przełomów do straconych szans

To tylko kilka subiektywnie wybranych przykładów polskich nowinek technologicznych z ostatnich miesięcy. Ale Polska tworzyła innowacje przecież przez wieki. Pierwszy przenośny magnetofon od Kudelskiego, rafineria ropy od Łukasiewicza, witaminy Funka, szczepionka Koprowskiego… Te technologie weszły w krwiobieg światowej gospodarki. Inne zostały niestety zmarnowane.

Mogliśmy być potentatem na rynku odtwarzaczy Blue-ray. Ale tak długo dopieszczaliśmy nasz niebieski laser, że przegonili nas Japończycy z Panasonica. W okolicach Lublina mieliśmy szansę produkować innowacyjne paliwo ze spalin. Ale to nie dzięki nam, tylko Niemcom z Audi na takim syntetycznym oleju mogły jeździć służbowe limuzyny Angeli Merkel. Mieliśmy okazję zrewolucjonizować współczesną motoryzację, produkując auto odporne na zderzenie z betonowym murem. Każdą z tych szans zmarnowaliśmy.

Żeby nie popadać w pesymizm, patrząc na wymieniony na samym początku Globalny Indeks Innowacyjności, to w ciągu ostatnich 15 lat Polska poprawiła w nim swoją pozycję aż o 18 pozycji. To jeden z największych wzrostów wśród wszystkich uczestniczących w nim europejskich państw. Przy tym wszystkim należy pamiętać, że nadal jesteśmy krajem na dorobku.

Nie mamy się czego wstydzić

Artur Wiza, wiceprezes rzeszowskiego Asseco, największego producenta oprogramowania w naszej części Europy, mówi jasno, że póki polskie firmy nie nabiorą odpowiedniej skali i stabilności, to trudno będzie im przeznaczać duże środki na większe ryzyko. A wiadomo, że każda innowacja łączy się z bardzo dużym ryzykiem niewypału.

Dlatego tak ważna jest budowa kapitału społecznego, zaufania do przedsiębiorców, patriotyzmu gospodarczego i zwykłej gospodarczej myśli całego narodu, czego efektem powinna być jak największa liczba polskich firm globalnych. Przekonuje o tym najnowszy raport fundacji Ryszarda Florka, założyciela firmy Fakro produkującej okna dachowe.

Im większy poziom kapitału społecznego, tym większa innowacyjność, a co za tym idzie, większy rozwój gospodarki, większe zatrudnienie, więcej podatków w kasie państwa i co najważniejsze dla każdego z nas większy dobrobyt kraju i więcej pieniędzy w portfelu.

Michał Sołowow, drugi najbogatszy Polak, w rozmowie z „Wprost” podkreślał, że jako Polska nie mamy się naprawdę czego wstydzić. – My wszystko chcielibyśmy już, tutaj i myślę, że każde pokolenie, nie tylko teraz to młode, jest niecierpliwe. Chce szybko osiągnąć maksymalne rezultaty. W sytuacjach jednostkowych czasem się to udaje, ale patrząc na to statystycznie, to jednak na dojście do pewnego poziomu ludzie potrzebują czasu. – komentował.

Polacy ekscytują się Starbucksem, Teslą, Amazonem. Ale twórca Starbucksa w 2008 roku prawie zbankrutował. A Amazon przez kilkanaście lat w ogóle nie zarabiał. Nie żyjemy w Stanach, tylko w Polsce, gdzie nie ma takich modeli finansowania, że przez dekady gigantyczne fundusze mogą pompować miliardy dolarów w biznes, który nie przynosi żadnych zysków. Polskie innowacje naprawdę rodzą się w bólach. Z niewielką szansą na finansowanie, które trzeba sobie wychodzić na setkach spotkań, licząc na to, że ktoś się na pomyśle pozna i rzuci jakąś niewielką sumkę na start.

Mimo tego, przewag mamy wiele. Są nimi przede wszystkim młodzi, wykształceni Polacy, którym się jeszcze chce. Janusz Filipiak, prezes krakowskiego Comarchu tak mówił w rozmowie z „Wprost”: – My Polacy mamy jakiś problem mentalnościowy. Kilkadziesiąt lat myślenia o tym, że „oni”, na Zachodzie, są lepsi, a „my” gorsi, przyniosło skutek. Tymczasem jest odwrotnie. To, co mamy my, a czego nie mają oni, to sporo młodych ludzi, którym jeszcze się chce. Na Zachodzie każdy siedzi zamknięty w swojej „klatce”. Pokutuje myślenie – jak tata nie miał wyższego wykształcenia, to i ja nie będę miał. Polacy są dynamiczni, bardziej zmotywowani do działania, lepiej wykształceni.

Może więc zamiast się frustrować, że nie jesteśmy tak innowacyjni jak Szwajcarzy, Szwedzi czy Niemcy, to wypada nam jeszcze trochę poczekać. W globalnych rankingach innowacyjności naprawdę zostało nam niewiele, żeby dogonić unijną średnią. Pamiętając przy tym, że nie wszyscy we Wspólnocie mieliśmy równy start.