„Musk stracił cel z oczu”. Podsumowujemy rok po przejęciu Twittera

„Musk stracił cel z oczu”. Podsumowujemy rok po przejęciu Twittera

Elon Musk i X, zdjęcie ilustracyjne
Elon Musk i X, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Leefuji
Elon Musk dowodzi Twitterem już od roku. Platforma znana jako X drastycznie zmieniła się przez 12 miesięcy, a podstawowe cele miliardera nadal są niespełnione. Musk jest jak miecz obosieczny – tłumaczy nam analityk XTB Eryk Szmyd.

Równo 26 października 2022 roku Elon Musk wparował do głównej siedziby Twittera z umywalką. Jego sławne już „let that sink in” było zaledwie początkiem lawinowych zmian, przez które platforma społecznościowa zmieniła się nie do poznania. Już 28 października napisał zaś „the bird is freed” – podobno tuż po ostatecznym podpisaniu dokumentów zakupu.

W rocznicę przejęcia sterów przez najbogatszego człowieka świata zastanawiamy się nad tym, czym obecnie jest Twitter, czy ogromne plany miliardera wobec platformy zostały spełnione i jaka przyszłość roztacza się przed X. W znalezieniu odpowiedzi pomaga mi Eryk Szmyd, analityk ds. nowych technologii w domu maklerskim XTB. Jak mówi, X jest obecnie między młotem a kowadłem.

Krzysztof Sobiepan: Mija rok od przejęcia Twittera przez Elona Muska, ale nie wydaje się, żeby miliarder się wyszalał. Kupno platformy zaczęło się od huraganowych zmian, a jednak do dziś jesteśmy zaskakiwani kolejnymi jego eksperymentami czy pomysłami.

Eryk Szmyd, XTB.pl: Rzeczywiście, ostatnie 12 miesięcy to był szalony czas dla Twittera, dziś nazywanego już X. Warto jednak wspomnieć, że był to również bardzo niespokojny okres dla całej branży reklamowej, co także wpłynęło na ruchy tej spółki.

Reklama nadal stanowi podstawę potencjalnych przychodów X. Inne źródła to śladowe sumy – dużo niższe, niż życzyłby sobie Elon Musk. Zaledwie we wrześniu obserwatorzy rynku dość mocno zdziwili się zaś, gdy bogacz przyznał, iż Twitter może być wart zaledwie 10 proc. ceny zakupu platformy w 2022 r. Byłoby to więc jedynie ok. 4,4 mld dolarów zamiast 44 miliardów.

W mojej osobistej ocenie Musk już rok temu wiedział jednak, co kupuje i liczył się z takim obrotem spraw. Nie było tajemnicą, że jeszcze przed przejęciem firmy Twitter miał niemałe problemy finansowe. Obecnie przedsiębiorstwo jest jednak obserwowane nie tylko przez analityków, ale też przez banki czy regulatorów. Z tymi ostatnimi Elon Musk może mieć zaś coraz większe problemy. Sytuacja wygląda tak, jakby mogła mu się wymknąć spod kontroli.

Twitter z jednej strony wart jest ułamek swojej wyceny, a jednocześnie w sierpniu informowano o rekordowych przychodach. Czy wiemy więc, jak spółka faktycznie sobie dziś radzi, chociażby finansowo?

Niestety, po przejęciu Twitter jest firmą prywatną i w porównaniu ze spółkami giełdowymi wiemy o niej bardzo niewiele. Jesteśmy tu niejako „skazani” na Elona Muska, który może, ale nie musi podzielić się ze światem wybranymi statystykami.

Z tego co wiemy, przychody platformy w 2023 r. mogą wynieść około 3 miliardy dolarów. W 2021 roku było to zaś 5 miliardów dolarów. Już wiosną The Wall Street Journal poinformował, że Twitter zmaga się ze spadkami przychodów i zysków o nawet 40 proc. oraz ponad 70-proc. spadkiem przychodów z reklam. W tym roku wydaje się, że może być jeszcze gorzej.

Przychody Twittera nie oznaczają też zysku z działalności platformy – firma nadal nie generuje bowiem dodatnich przepływów pieniężnych.

Czy wyciągnięcie firmy ze strat nie było aby pierwszym i fundamentalnym celem, o jakim mówił Elon Musk tuż po przejęciu spółki?

Twitter generował straty jeszcze przed zakupem przez miliardera, robił to także po sfinalizowaniu sławnej już transakcji. Sytuacja ta występuje do dziś, mimo usilnych działań Elona Muska – ogromnej redukcji zatrudnienia w firmie i szeregu innych oszczędności, które miały wyciągnąć platformę ponad czerwoną linię.

Samo cięcie kosztów, nawet w bardzo drastyczny sposób, po prostu nie wystarczyło. Zabrakło tu działań po stronie przychodów i zysków, bo firma nadal ma problem z ich zwiększaniem. Przychody spadły, a zysków nigdy nie było.

Zmiana sytuacji i sprawienie, że platforma w końcu zacznie zarabiać, nadal wydaje się jednym z głównych celów przedsiębiorstwa. Teraz wiemy już jednak, że droga do zysku wcale nie jest taka prosta i Twitter zapewne nie osiągnie tego celu jeszcze przez dłuższy czas.

Drugim celem Muska było stopniowe uniezależnianie Twittera od wpływów z reklam. Czy przez ostatni rok spółce udało się opracować nowe drogi zarobku, czy to kolejna porażka bogacza?

Znów muszę podkreślić, jak mało wiemy o wewnętrznych finansach platformy X. Przepracowanie programu abonamentowego Twitter Blue, teraz X Premium, oraz wprowadzenie możliwości subskrypcji konkretnych kont na pewno wpłynęło na zarobki firmy. Nie możemy jednak określić, jak rozkłada się to procentowo. Najpewniej są to jednak niewielkie kwoty – trudno mówić tu o rewolucji. Gdyby drastycznie zmieniło to finanse X, być może nie słyszelibyśmy dziś o planach obowiązkowego abonamentu dla każdego użytkownika.

Już od pewnego czasu Elon Musk zastanawiał się jednak nad wprowadzeniem kolejnych opłat, np. niewielkiej miesięcznej lub rocznej opłaty za dostęp, która objęłaby wszystkich użytkowników bez wyjątku. Owszem, mogłoby to wygenerować nowe źródło przychodu, ale właściciel musi się tu liczyć z potencjalnym buntem użytkowników, a nawet bojkotem i migracją do innych platform.

Użytkownicy Twittera wiele mówili o bojkotach, nawoływali już do przenoszenia się do Mastodona czy Threads. A jednak masowy exodus nigdy się nie odbył, a X nadal cieszy się popularnością. Musk nadal ma więc dość dużą bazę internautów, którzy ciągle dają mu szansę.

To właśnie jedna z rzeczy, za która Musk zapłacił przejmując Twittera. Kupił bowiem nie tylko markę, ale skorzystał również z tzw. efektu sieciowego. Twitter jest platformą, do której użytkownicy są przyzwyczajeni od lat, mają tam swoich znajomych i zaufane źródła treści. Mało kto z dnia na dzień chce zmieniać swoją „internetową rutynę”, której częścią jest Twitter. Ten magnetyzm portalu trudno jest jednak wycenić.

Jednocześnie jak na dłoni widać, że Musk wprowadza do Twittera nowości i potrafi „zachybotać łodzią” i zmienić aspekty platformy, które wydawały się nieodzowne. To znów może denerwować wieloletnich użytkowników, którzy czują się stratni. Dla każdego granica jest jednak położona nieco gdzie indziej.

Jedną z najbardziej zadziwiających zmian Muska była kompletne porzucenie marki i identyfikacji serwisu. Twitter i legendarne logo z niebieskim ptakiem zostało odrzucone w kąt na rzecz tajemniczego X. Jak Pan ocenia ten ruch?