Inflacja zjada Turcję. Październik przyniósł jednak nieoczekiwany wynik

Inflacja zjada Turcję. Październik przyniósł jednak nieoczekiwany wynik

Recep Tayyip Erdogan
Recep Tayyip Erdogan Źródło:Shutterstock / Ververidis Vasilis
Utrzymująca się od miesięcy w Turcji wysoka inflacja to dowód na to, że gdy za zarządzanie gospodarką biorą się pozbawieni wiedzy politycy, skutki mogą być opłakane. Eksperyment, którego autorem jest prezydent kraju Recep Tayyip Erdoğan, okazał się całkowitą porażką, ale w październiku inflacja po raz pierwszy od miesięcy nieznacznie spadła. 61,36 proc. to jednak wciąż nie jest poziom do zadowolenia.

Od wielu miesięcy drożyzna nie pozwala Turkom normalnie planować swoich wydatków. W sierpniu wskaźnik osiągnął poziom 58,9 proc., a w lipcu 48,7. Największą wartość inflacja odnotowała jesienią zeszłego roku, kiedy to odczyt za październik wskazał 85,5 proc.

Inflacja w Turcji. Wszystko przez nieodpowiedzialność prezydenta

Głównym powodem tego stanu rzeczy jest – a właściwie była, bo praktyka ta została już zakończona – nieodpowiedzialna polityka banku centralnego, który regularnie obniżał stopy procentowe, choć podstawowe zasady gospodarki mówią, że w obliczu wzrostu cen stopy należy podnosić, by systematycznie ograniczać popyt na zakup różnych towarów.

Zmniejszenie zainteresowania zakupami powoduje, że sprzedawcy musza obniżać ceny. Taka sytuacja miała miejsce w Polsce od 2021 roku, gdy Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl obniżek stóp (trwał przez dziewięć kolejnych miesięcy). Wysokie stopy podbiły koszty kredytów, co powstrzymało klientów przed zakupem nieruchomości. Faktem jest, że w efekcie zupełnie „osiadło” budownictwo mieszkań i dziś mieszkań na rynku jest za mało (co ponownie podnosi ich ceny, bo zainteresowanie zakupem rośnie), niemniej w obliczu rosnącej w 2021 roku inflacji był to jedyny sposób, by to zjawisko wyciszyć.

Turecki bank centralny postawił na swoisty eksperyment i obniżał stopy, czym doprowadzał do kolejnych rekordów inflacyjnych. Autorem tego niecodziennego – i bardzo szkodliwego – pomysłu był prezydent kraju Recep Tayyip Erdoğan, który od lat jest zwolennikiem teorii, że wysokie stopy procentowe to najgorsze, co może spotkać gospodarkę. Jego władza jest na tyle silna, że może skutecznie naciskać na członków banku centralnego.

Drożyzna w Turcji po raz pierwszy wyhamowała nieznacznie

Podczas gdy cała Europa powoli zostawia inflację za sobą, Turcja nieustannie mierzy się z bardzo wysokimi jej poziomami. Mimo to październikowy odczyt przyniósł duże zaskoczenie: inflacja nieoczekiwanie wyhamowała. Dynamika CPI obniżyła się po raz pierwszy od czerwca i spadła minimalnie z 61,53 do 61,36 proc. r/r. Skok cen konsumenckich z miesiąca na miesiąc wyniósł 3,43 proc. i był najskromniejszy do maja.

– Dzisiejsze odczyty to spore zaskoczenie, ale nie zmieniają oceny, że średnio i długoterminowe perspektywy inflacji pozostają niekorzystne i obarczone znacznymi ryzykami. Nie dalej jak wczoraj turecki bank centralny przedstawił nowe projekcje. Na koniec grudnia inflacja ma wynieść 65 proc. r/r. Wzrost cen osiągnie apogeum za kilka miesięcy, dynamika CPI w maju ma wzrosnąć do około 73 proc. r/r, a na koniec przyszłego roku wyhamować do 36 proc. Choć prognozy zostały zrewidowane w górę, to wciąż mogą jawić się jako nazbyt optymistyczne – napisał w komentarzu Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.

Kurs tureckiej liry

Lira nieprzerwanie traci na wartości i pogłębia historyczne dno. „Zakładamy, że kurs USD/TRY będzie kontynuować wspinaczkę do bariery 30,00. Ostatnie szacunki banku centralnego potwierdzają, że oddziaływanie słabości tureckiej waluty na ceny nasila się. Zagrożeniem jest też rozwój konfliktu na Bliskim Wschodzie” – pisze dalej Sawicki.

Eskalacja może pogłębiać makroekonomiczne nierównowagi, m.in. pogorszyć sytuację w bilansie płatniczym poprzez wzrost cen surowców energetycznych i paliw, czy spadek wpływów z turystyki.

Przede wszystkim jednak opanowanie inflacji będzie utrudniane skrajnie ujemnymi realnymi stopami procentowymi. Turecki bank centralny od majowych wyborów ostro podniósł je wprawdzie z 8,5 do 35 proc., ale w obliczu rozpędzonej do kilkudziesięciu procent inflacji, to wciąż za mało.

„Najbliższe miesiące będą prawdziwym testem determinacji władz monetarnych i cierpliwości prezydenta Recepa Erdogana, by podążać ścieżką rynkowych reform. Nie brakuje głosów, że do marcowych lokalnych wyborów koszt pieniądza zostanie podniesiony co najwyżej jednokrotnie. Dzisiejsze dane mogą stać się ku temu wymówką. Jeśli władze monetarne zaniechają dalszych podwyżek, to próby odzyskania zburzonej w minionych latach wiarygodności po kilku miesiącach zakończą się fiaskiem” – podsumowuje analityk.

Czytaj też:
Turcja panicznie walczy z inflacją. Ruchy banku centralnego przypominają sytuację w Rosji
Czytaj też:
Banki centralne kupują złoto. Rosja nie zostaje w tyle

Opracowała:
Źródło: Wprost