Piątkowe kwalifikacje tylko połowicznie ułożyły się po myśli reprezentantów Polski. Czwórka, która wystartowała, uzyskała przepustkę do sobotniego konkursu w Willingen. Wiele do życzenia pozostawiają jednak same skoki. Przyzwoicie spisał się tylko Aleksander Zniszczoł, który zajął 16. miejsce. Na przeciwnym biegunie był Kamil Stoch. Mało brakowało, a 36-latek nie znalazłby się wśród 50 zakwalifikowanych skoczków. Uplasował się na 49. pozycji po próbie na odległość 112 metrów.
Stoch był pewny, że nie ma go w konkursie
Po kwalifikacjach Kamil Stoch stanął przed kamerami Eurosportu i udzielił krótkiego wywiadu. Tuż po skoku był przekonany, że zabraknie go na liście zakwalifikowanych zawodników do sobotnich zmagań indywidualnych.
– Byłem pewny, że mam jutro wolne, ale cieszę się, że jestem w konkursie – przyznał wprost Kamil Stoch.
Po chwili w trzech zdaniach doświadczony skoczek przeanalizował, co poszło nie tak w jego skoku. Podkreślił, że nie zamierza zwalać winy na warunki atmosferyczne, które w piątkowy wieczór były zmienne. Mowa tutaj o korektach w sile wiatru pod narty.
- Generalnie to ja zawiniłem. Zabrakło dobrego balansu na rozbiegu, zwłaszcza przed progiem. Nie wszystko było do przodu – podkreślił Stoch.
Mistrz nie załamuje rąk
Mimo kiepskiej próby w kwalifikacjach, Stoch w rozmowie z Eurosportem był uśmiechnięty. Stara się bowiem utrzymywać dobry humor i dalej pracować na to, by zbliżyć się do czołówki. Trener Thomas Thurnbichler chwalił go po treningach w Zakopanem, ale sam zawodnik tonuje nastroje.
– Nie przywiozłem dużo optymizmu. Właściwie przyjechałem tutaj normalnie jak na każde zawody. Ciężko stwierdzić, czy treningi były dobre, skoro skakałem sam. Nie ma porównania z innymi. Tutaj w Willingen jest trochę niższy rozbieg, konkurencja jest większa i już te skoki nie wyglądają tak dobrze – ocenił trzykrotny mistrz olimpijski.
Czytaj też:
Adam Małysz wymienił trzy największe talenty. Oni mogą osiągać sukcesyCzytaj też:
Zaskakująca decyzja gwiazdy skoków. Ekspert komentuje