Wiatr rozdawał karty w Willingen. Zniszczoł nie wytrzymał presji

Wiatr rozdawał karty w Willingen. Zniszczoł nie wytrzymał presji

Aleksander Zniszczoł
Aleksander Zniszczoł Źródło:PAP/EPA / Christopher Neundorf
W pierwszym konkursie Pucharu Świata w Willingen ogromną rolę odegrał wiatr. Przez to w finale nie oglądaliśmy m.in. Stefana Krafta. Szansę na życiowy wynik miał Aleksander Zniszczoł, który po pierwszej serii był trzeci.

W serii próbnej tuż przed startem pierwszej konkursu po raz kolejny z dobrej strony pokazał się Aleksander Zniszczoł, który wyrósł na lidera naszej kadry. Poszybował na 135 metrów. Kamil Stoch doleciał tylko na 124. metr. Dwa i pół metra dalej skoczył Dawid Kubacki. Z kolei Piotr Żyła zupełnie zawalił swoją próbę. Po długim oczekiwaniu z powodu wiatru uzyskał zaledwie 113,5 metra.

Puchar Świata w Willingen: Aleksander Zniszczoł pokazał klasę w pierwszej serii

W konkursie pierwszym biało-czerwonym na belce startowej był Aleksander Zniszczoł. Nasz zawodnik potwierdził swoją dobrą dyspozycję i skoczył aż 145,5 metra. Tuż po nim swój skok oddał Kamil Stoch. Niestety trzykrotny mistrz olimpijski nie poszedł za ciosem i wylądował na 120-metrze, co pozbawiło go szans na awans do serii finałowej. Co ciekawe, wskaźniki pokazały, że miał nawet silniejszy wiatr pod narty od swojego rodaka. O tym wyniku zadecydowała niska prędkość na progu.

Trochę lepiej pokazał się Dawid Kubacki. Nowotarżanin skoczył 130 metrów, ale miał odjęte aż 30 pkt za wiatr. Po swoim skoku był piątym w kolejce oczekujących do awansu, więc nasz reprezentant musiał liczyć, że kilku zawodników zepsuje swoje próby.

Fatalna próba Piotra Żyły. Kubacki rzutem na taśmę w „trzydziestce”

Ostatnim z naszych reprezentantów był Piotr Żyła. Przy jego skoku, podobnie jak w kwalifikacjach wiatr zaczął płatać figle. Po chwili otrzymał zielone światło, ale niestety okazało się, że został puszczony na stracenie. 106,5 metra dało mu jedną z ostatnich lokat.

Na koniec pierwszej serii doszło do sensacji. Stefan Kraft trafił na bardzo trudne warunki, przez co oddał krótki 122-metrowy skok. Ten wynik sprawił, że nie uzyskał awansu do serii finałowej. Na tym pechu lidera klasyfikacji generalnej skorzystał Dawid Kubacki, który był ostatnim oczekującym zawodnikiem i rzutem na taśmę wskoczył do „trzydziestki”.

Po pierwszej serii dość niespodziewanie prowadził Antti Aalto, który poleciał 147,5 metra. Drugie miejsce zajmował Johann Andre Forfang (144 m), a trzeci był Aleksander Zniszczoł.

twitter

Aleksander Zniszczoł w drugiej serii

W drugiej serii wiatr trochę się uspokoił. Finał otworzył Dawid Kubacki, który skoczył zdecydowanie lepiej niż chwilę wcześniej. Z tej próby mógł być już zdecydowanie bardziej zadowolony, bo pofrunął na odległość 134,5 m. Chwilę po nim wystąpił Jan Hoerl, który wyprzedzał Polaka o 0,1 pkt. Austriak udowodnił, że w pierwszej serii był to wypadek przy pracy, bo uzyskał aż 148 m.

Drugim i zarazem ostatnim naszym reprezentantem był trzeci po pierwszej serii Aleksander Zniszczoł. Ważne było, by nie powtórzył wyniku z Zakopanego, kiedy zajął 11. miejsce, mimo iż był czwarty na półmetku zmagań. Niestety warunki wietrzne były zdecydowanie słabsze i skoczył tylko 130 metrów. Ostatecznie uplasował się na ósmym miejscu.

Zmagania wygrał Johann Andre Forfang, który zdeklasował rywali. Norweg w serii finałowej skoczył 155,5 metra i miał 31 pkt przewagi nad drugim Ryoyu Kobayashim (148 m). Na najniższym stopniu podium stanął Kristoffer Eriksen Sundal (150 m). Dawid Kubacki zakończył zmagania na 23. miejscu.

Czytaj też:
Szczera rozmowa Thurnbichlera i polskiego skoczka. To wiele zmieniło
Czytaj też:
Thomas Thurnbichler złożył deklarację. Wiemy, co z jego przyszłością

Opracował:
Źródło: WPROST.pl