Duże zmiany w Treflu Gdańsk. Prezes klubu zdradza szczegóły dla „Wprost”

Duże zmiany w Treflu Gdańsk. Prezes klubu zdradza szczegóły dla „Wprost”

Siatkarze Trefla Gdańsk
Siatkarze Trefla Gdańsk Źródło:Newspix.pl / Wojciech Figurski
Trefl Gdańsk w nowy sezon wejdzie ze zmienionym składem. Reforma PlusLigi wymusza postawienie na doświadczonych siatkarzy „To nie czas na eksperymenty” – mówi „Wprost” prezes Dariusz Gadomski. Włodarz opowiedział także o nadchodzącym nowym trenerze klubu z Pomorza czy rywalizacji polskich rozgrywek z włoskimi.

Po świetnym początku sezonu PlusLigi 2023/2024 Trefl Gdańsk „osiadł” na pozycjach 4-6. Przez dobrą grę bezpośrednich rywali może być im trudno zdobyć rozstawienie przed play-offami, co będzie z kolei oznaczać grę przeciwko teoretycznie silniejszemu przeciwnikowi. Pomimo kontuzji zespół Igora Juricicia nie poddaje się w walce o sprawienie niespodzianki. W tym samym czasie prezes klubu Dariusz Gadomski finalizuje budowę składu na kolejne rozgrywki.

Rozmowa z Dariuszem Gadomskim, prezesem Trefla Gdańsk

Sezon poolimpijski będzie oznaczał wielkie zmiany w PlusLidze. Z ekstraklasą pożegnają się trzy ekipy, co oznacza większą mobilizację, a nawet desperację w walce o zachowanie bytu. Trefl dmucha na zimne i jak mówi Gadomski, chce zbudować zespół inny niż dotychczas. Z zasady w Gdańsku zawsze można było dostrzec młodych graczy przychodzących z młodzieżowej akademii. Teraz ich rola przynajmniej na rok mocno zmaleje.

W rozmowie z „Wprost” przeprowadzonej podczas VII Kongresu SBP sternik Trefla opowiada również o powodach zmiany trenera na przyszły sezon, a także ocenia tegoroczny sezon PlusLigi i szanse kadry Nikoli Grbicia na złoto olimpijskie w Paryżu. Nie ukrywa, że od Biało-Czerwonych można wymagać wielkich osiągnięć.

Michał Winiarczyk, „Wprost”: Czy w skali szkolnej Trefl Gdańsk zasłużył w pańskich oczach na piątkę za dotychczasowe wyniki w sezonie 2023/2024?

Dariusz Gadomski: Mamy do czynienia z dziwnym sezonem. Od startu ligi gramy z jednym rozgrywającym. Na początku kontuzjowany był Lukas Kampa, a gdy wrócił, to urazu nabawił się Kamil Droszyński. Dodatkowo do końca sezonu musimy sobie radzić bez Aleksa Nasewicza. Cała gra w ataku spoczywa w rękach Kewina Sasaka. Biorąc pod uwagę obecne miejsce i problemy zdrowotne, które nam towarzyszyły, to tak – mogę wystawić drużynie mocną piątkę.

Postawił pan twardy cel drużynie na play-offy?

Trudno wymuszać coś konkretnego na zespole, gdy ten boryka się z kontuzjami. Zwróćmy uwagę na formułę tegorocznych play-offów. To są tylko dwa mecze. Nie wiemy z kim zagramy i w jakiej sytuacji zdrowotnej będzie rywal. Mieliśmy już sytuację, gdy przyjechał do nas chory Jastrzębski Węgiel. Wygraliśmy mecz w play-offach, ale przy okazji zaraziliśmy się od nich przeziębieniem. Później to my byliśmy chorzy, odstawiając od nich.

Zawodnicy sami wiedzą, że chcą ugrać jak najwięcej. Trudno mi teraz nakładać presję, gdy nie w pełni sił będzie trzeba zmierzyć się w ćwierćfinale z jedną z czterech najlepszych drużyn w Europie. To jest sport, wszystko może się wydarzyć, ale twardo stąpam po ziemi.

instagram

Jak wygląda sytuacja kadrowa Trefla na przyszły sezon?

Brakuje nam jeszcze podpisu jednego przyjmującego.

Zajdą duże zmiany?

Tak, duża grupa zawodników została rozkupiona przez inne kluby. Z częścią sami nie chcieliśmy już przedłużać. Zbudowaliśmy ze sztabem zupełnie inną drużynę. Oprzemy zespół na doświadczonych graczach, nie na młodych. Czeka nas sezon, w którym spadają aż trzy zespoły. To nie czas na eksperymenty. Sprowadzam młodych graczy i widzę po nich, że po trzech nieudanych akcjach zaczyna się nadmierne myślenie i stres. Potrzebujemy spokoju, więc tym razem Trefl będzie wyglądał inaczej niż zazwyczaj.

Z nowym trenerem?

Z nowym trenerem.

Z czego wynika ta zmiana?

Siłą Trefla od zawsze byli ludzie. Trener Juricić dobrze wykonał swoją pracę, ale myślę, że jego projekt w Gdańsku już się wypalił. To, co dzisiaj oglądamy, to maksimum, jakie możemy z nim osiągnąć. Druga sprawa, chciałbym, abyśmy wzorem Włochów mocniej stawiali na krajowych trenerów, pozwalając im się rozwijać. Mamy najlepszą ligę na świecie z klasowymi zawodnikami, a zarazem towarzyszy nam wciąż włoski kompleks. Budujmy polskich szkoleniowców, a nie stawiajmy wciąż na te same zagraniczne nazwiska. Pomału widzimy sytuacje znane z piłkarskiej Ekstraklasy, gdzie grupa trenerów tylko się rotuje w klubach. Znów słyszymy o Igorze Kolakoviciu czy Andrei Gardinim – i tak to się kręci. Myślę, że trener Mariusz Sordyl po wielu latach poza granicami kraju ma sporo do udowodnienia.

Łatwo było dogadać się co do wizji zespołu?

Wszystko przebiegło bardzo szybko. Nie znałem wcześniej osobiście trenera Sordyla, ale gdy go poznałem, to byłem mile zaskoczony. Z każdą minutą rozmowy widziałem, że patrzymy w jednym kierunku. Ma fajny pomysł, przegląd rynku. Zdaje sobie sprawę z wyzwania, które przed nim stoi. Choć w przyszłym sezonie będziemy stawiać na doświadczonych graczy, to trener nie boi się młodych. Cały czas nie zapominamy o długofalowej wizji klubu. Wiemy, że będzie trzeba wprowadzać juniorów do dorosłej siatkówki, a nowy szkoleniowiec jest w stanie to dobrze zrobić.

Jak panu się widzi obecny sezon PlusLigi?

Trudno się o nim mówi ze względu na dużą liczbę urazów – przeciążeniowych czy nawet powiedziałbym głupich. Aleksander Śliwka czy Kamil Droszyński doznali niefortunnych kontuzji palca przy bloku. Pytanie skąd się to bierze, bo przetrenowanie przetrenowaniem, ale może jest coś jeszcze? Sam nie wiem, to sprawa dla medyków.

Nie widzę raczej zaskoczeń. Fajnie, że nadal nie wiemy, kto będzie mistrzem, kto będzie w ósemce i kto spadnie. Na początku sezonu było dużo biadolenia o lidze dwóch prędkości, a teraz mamy emocje. Chyba takiej ligi właśnie oczekiwali kibice?

Pozycja ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie jest zaskoczeniem?

Skład mają super, ale z kontuzjami spadła jakość ich treningów, a to przełożyło się na wyniki. W Treflu mamy szczęście, bo dysponujemy grupami młodzieżowymi. Juniorzy przychodzili wspierać pierwszy skład. Jakość zajęć nie stała na najwyższym poziomie, ale mieliśmy ludzi. A w ZAKSIE oni nieraz w ósemkę trenowali. Nie da się przeprowadzić prawidłowego treningu w tyle osób. Coś się w Kędzierzynie-Koźlu skończyło. Nowe władze klubu będą miały zagwozdkę jak na nowo zbudować hegemona.

Europejskie puchary polskich klubów to dowód wyższości PlusLigi nad innymi rozgrywkami?

Według mnie tak. Gdyby zrobić zestawienie Polska – Włochy z miejsca do miejsca, to większość plusligowych drużyn by wygrała. To najsilniejsza liga na świecie. Są pieniądze i świetni zawodnicy. Spójrzmy na Jastrzębski Węgiel jak łatwo uporał się z Piacenzą. Każdy prezes chciałby graczy Andrei Anastasiego, a czwórka Polaków się z nimi bawiła. Zmniejszenie ligi sprawi, że zawodnicy poczują się luźniej i wymusi większą konkurencję. Nawet 30 polskich siatkarzy może zostać bez pracy.

Wspomniał pan wcześniej, że przyszły sezon w Treflu będzie stał pod znakiem doświadczonych graczy. Podejrzewam, że w zespołach niżej notowanych będzie podobnie. Czy to oznacza, że będziemy świadkami desperackiej walki o utrzymanie za wszelką cenę, a juniorzy pójdą w odstawkę?

Nawet w I lidze są problemy ze znalezieniem miejsca dla młodych. Pamiętajmy, że PlusLiga jest bardzo wymagająca. Młodym czasem się wydaje, że chwycili pana Boga za nogi, a tu trzeba mocno pracować cały czas. Trzeba odstawić rozrywki i skupić się na pracy.

Myślę, że przyszły sezon będzie zimnym prysznicem dla całego środowiska. Ludzie powariowali z tymi kontraktami. Istnieje myślenie, że pensje siatkarzy nie mają sufitu. Okej, gwiazdy PlusLigi rządzą się swoimi prawami, ale można się mocno zdziwić, jak człowiek słyszy żądania dla zawodników dopiero wchodzących do ekstraklasy.

Czytaj też:
Karol Butryn dla „Wprost”: Będę walczył o wyjazd na igrzyska do końca

Polscy siatkarze są przepłacani?

W mojej opinii w niektórych przypadkach tak. Musimy to urealnić, bo w siatkówce nie ma kosmicznych pieniędzy. Nie chcę, aby męska liga poszła śladem żeńskiej, która lata temu oferowała niebotyczne kontrakty nieproporcjonalne do umiejętności. Zawodniczka dwa razy dobrze odbiła piłkę i miała kontrakt, którego niejeden kolega po fachu mógł pozazdrościć. Przyszły sezon PlusLigi może być dla niej oczyszczeniem.

Z jakim nastawieniem patrzy pan na sezon reprezentacyjny?

Można mówić o złocie olimpijskim. Jeśli wygrywamy wszystkie rozgrywki kadrowe, a także klubowe, to zasadnym jest dyskusja o tytule w Paryżu. Byleby znowu nie było klątwy ćwierćfinału (śmiech).

Liczę, że Liga Narodów będzie okazją do pokazania zaplecza kadry, aby ono też się ogrywało. Każdy się starzeje, więc trzeba patrzeć w przyszłość. Nikt sobie nie wyobrażał kadry bez Kurka, Drzyzgi czy Kubiaka, a jednak poprzedni rok pokazał, że istnieje życie bez nich.

Czytaj też:
Słynny polski klub sprzeda licencję? Prezes PLS komentuje dla „Wprost”
Czytaj też:
To sprowadza Wilfredo Leona do Polski. Siatkarz zdradził powód transferu do PlusLigi

Źródło: WPROST.pl