GEMA zmusiła YouTube do ukrócenia piractwa

GEMA zmusiła YouTube do ukrócenia piractwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niemiecka organizacja ochrony praw autorskich GEMA wygrała w hamburskim sądzie proces z platformą wideo należącą do Google. YouTube musi zainstalować filtr przeciwdziałający wgrywaniu przez użytkowników filmów objętych ochroną.
GEMA reprezentuje w Niemczech blisko 60 tys. kompozytorów, autorów tekstów i wydawnictw muzycznych. Pozwała YouTube do sądu o tantiemy od 12 plików obecnie udostępnionych nielegalnie na platformie. Spór z YouTube o łamanie praw autorskich trwa już od kilku lat. Serwis utrzymywał, że nie ponosi odpowiedzialności prawnej za to, co wgrywają jego użytkownicy. Sąd zdecydował inaczej. To może być dla portalu potężny cios, ponieważ, jak sądzą eksperci, wyrok może dotyczyć milionów filmów wideo. Szacuje się, że co minutę na serwery YouTube wrzucanych jest ok. 60 godzin nagrań wideo, w tym mnóstwo takich, które są chronione prawem autorskim.

Wygrana GEMA jest precedensem. Mogą posypać się kolejne pozwy.  Zwłaszcza że niemiecka organizacja nie jest jedyną, która ma spór z YouTube. W 2007 r. koncern medialny Vicom zażądał 1 mld dol. zadośćuczynienia za naruszenie praw autorskich, głównie do fragmentów programów nadawanych przez MTV. Wówczas sąd w Nowym Jorku stanął po stronie portalu. Skończyło się tym, że YouTube usunął 100 tys. plików z materiałami należącymi do Viacom. Pojawiły się wtedy komentarze, że Viacom strzelił sobie w stopę, ponieważ nie tylko nie otrzymał odszkodowania, ale także odciął się od świetnego kanału darmowej promocji.

Z tego samego powodu GEMA jest krytykowana w niemieckiej branży muzycznej. Edgar Berger, szef Sony Music, twierdzi, że GEMA jest zbyt restrykcyjna w licencjonowaniu praw autorskich i przez to branża traci miliony euro.

Harald Heker, prezes GEMA, utrzymuje, że jest odwrotnie. To przez piractwo w internecie twórcy tracą. W 2011 r. przychody z praw autorskich GEMA zmniejszyły się o 37,5 mln euro (4,3 proc.), do 825,5 mln euro w porównaniu z 2010 r. Przychód z biznesu internetowego wprawdzie wzrósł  (z 13,3 do 21,2 mln euro), jednak jego zdaniem 'wzrost jest raczej mizerny i zupełnie nieadekwatny do rzeczywistego korzystania z muzyki online'.