Tajemnica Ordona

Dodano:   /  Zmieniono: 
170 lat temu armia rosyjska zdobyła Warszawę
Gdy na salonach Wielkiej Emigracji we Włoszech i Francji pojawił się weteran używający nazwiska Ordon, wszyscy pytali, czy jest krewnym bohatera "Reduty Ordona" Mickiewicza. Oficera, który zginął podczas obrony Woli. Kiedy weteran twierdził, że to on jest owym dzielnym obrońcą i że wcale nie zginął, traktowano go jak prowokatora. Ordon był bohaterem pod warunkiem, że był martwy. Juliusz Ordon nie zniósł ciężaru mitu stworzonego przez Mickiewicza i ostatecznie popełnił samobójstwo. Właśnie mija 170. rocznica obrony Woli.
Gdy Związek Sowiecki przeżywał apogeum swej potęgi polityczno-militarnej i dążył do panowania nad światem, Zbigniew Herbert interpretował Mickiewiczowskie zakończenie "Reduty Ordona" jako poetycką wizję apokalipsy atomowej XX wieku. Armie rosyjskie wkraczały do Warszawy kilkanaście razy (poczynając od 1704 r.). Sześciokrotnie doszło do krwawych szturmów. Dwa razy - w 1956 r. i 1980 r. - niewiele brakowało, by Rosjanie wkro-czyli do miasta. W sierpniu 1944 r. zatrzymali się nad Wisłą, aby nie zająć stolicy za wcześnie. W sumie żołnierze carscy, a potem sowieccy stacjonowali w Warszawie około 200 lat. Oficjalnie - albo jako zaborcy, albo sojusznicy - ale zawsze jako najeźdźcy. W takim charakterze opuszczali też stolicę Polski. Po raz ostatni we wrześniu 1993 r.

Rzeź Pragi
Najkrwawszym szturmem była słynna rzeź Pragi, dokonana w 1794 r. przez wojska feldmarszałka Suworowa. Największe znaczenie polityczno-strategiczne miała obrona Warszawy przed Armią Czerwoną marszałka Tuchaczewskiego w sierpniu 1920 r. Ale do historii i polskiej narodowej legendy przeszła przede wszystkim obrona stolicy we wrześniu 1831 r. Stało się tak dzięki Mickiewiczowi i jego poetyckiej wizji wydarzeń. 6 września 1831 r. o czwartej nad ranem rozpoczęło się natarcie armii rosyjskiej na Warszawę. Dowodził nią feldmarszałek Iwan Paskiewicz (w latach 1824-1828 podbijał dla Rosji Kaukaz, w 1828 r. zdobył szturmem Jerewań). Przewaga wroga była przygniatająca: 40 tys. żołnierzy polskich przeciw 80 tys. Rosjan, 400 armat rosyjskich - 96 polskich. Co więcej, znaczna część polskiej generalicji - przez poprzednie 15 lat służąca carom w wojsku polskim dowodzonym przez wielkiego kniazia Konstantego - gotowa była do zdradzieckich pertraktacji. Do tej grupy należał też wódz naczelny sił powstańczych generał Jan Krukowiecki.
Armia rosyjska obeszła Warszawę od zachodu. Feldmarszałek Paskiewicz nieoczekiwanie uderzył w najsłabszy, najmniej ufortyfikowany obszar miasta, czyli na Wolę. Na tym odcinku Rosjanie uzyskali druzgocącą przewagę sił - w stosunku 10:1. Najważniejszym bastionem polskiej obrony był Fort Wolski (wokół kościoła św. Wawrzyńca), a szczególnie wysunięta przed całość naszych sił umocniona reduta nr 54, która przeszła do historii jako reduta Ordona. Odcinkiem wolskim dowodził generał Józef Sowiński, weteran wojen napoleońskich, inwalida, który w walce z Rosjanami w 1812 r. stracił nogę.
Armia rosyjska zdobyła Wolę, bronioną z samobójczą brawurą (co podkreślali nawet sami Rosjanie), w ciągu kilku godzin. Porucznik Juliusz Ordon ocalał. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, w jaki sposób wysadzono redutę nr 54. Wydarzenie to przeszło nie tylko do historii, ale wręcz do legendy, podobnie jak śmierć generała Sowińskiego, rozszarpanego bagnetami na wolskim szańcu.
W czasie eksplozji amunicji, już po zdobyciu reduty, zginęło - według rosyjskich raportów - ponad 200 żołnierzy i oficerów rosyjskich, a drugie tyle odniosło rany. Polaków poległo znacznie mniej, bowiem cała załoga reduty liczyła około stu osób. Porucznik Ordon wielokrotnie relacjonował - w czasie Wielkiej Emigracji - okoliczności obrony "jego" reduty. Nigdy jednak nie sprecyzował, jak doszło do wybuchu. Nie twierdził też, że to on wysadził redutę.

Rosjanie w Warszawie
Car Mikołaj I ustanowił medal za szturm Warszawy w 1831 r. Wcześniej podobne odznaczenie wprowadziła Katarzyna II - Krzyż Walecznych za zdobycie Pragi w 1794 r. Medal za wyzwolenie Warszawy wprowadził z kolei Józef Stalin w 1945 r. (na rewersie był wizerunek generalissimusa). Po powstaniu styczniowym Aleksander II był bardziej jednoznaczny - odznaczał medalem "za poskromienie polskiego buntu".
Armii rosyjskiej było zawsze "po drodze" do Warszawy. Nie przypadkowo w 1955 r. fasadowy dla armii sowieckiej układ militarny nazwano "warszawskim". Rosjanie nie chcą i nie potrafią zrozumieć, że dla Polaków przez stulecia byli zaborcami i okupantami. Inaczej to wyglądało w innych krajach i innych stolicach, nawet w naszej części Europy, gdzie żołnierze rosyjscy pojawili się dopiero w 1945 r. lub - jak w Bułgarii - uważani są za wyzwolicieli kraju spod tureckiego panowania.
Wały Fortu Wolskiego przetrwały w dobrym stanie i można je obecnie oglądać przy ulicy Wolskiej. W XIX wieku w obrębie fortu Rosjanie celowo założyli cmentarz prawosławny i cerkiew. W miejscu wysadzonej reduty Ordona, przy zbiegu ulic Mszczonowskiej i Włochowskiej, znajduje się zapomniany kamień pamiątkowy, położony w 1931 r. w setną rocznicę wydarzeń.

Więcej możesz przeczytać w 36/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.