Tfu(!)rcza księgowość

Tfu(!)rcza księgowość

Dodano:   /  Zmieniono: 
Panie prezesie, jaki wynik ma być w tym roku? - pytają główni księgowi pryncypała w wielu polskich firmach
Zarządy polskich firm fałszują wyniki finansowe

 I wykazują to, co chce prezes. Efekt? W sprawozdaniu BIG Banku Gdańskiego za 2001 r. widniało 44,7 mln zł zysku zamiast 823,3 mln zł strat; Stocznia Szczecińska przez pięć lat wykazywała milionowe zyski, by po kilku miesiącach 2002 r. zbankrutować; Elektrim, który w 2000 r. zarobił 2,9 mld zł, nie ma obecnie z czego spłacać wierzycieli. Zyski istniały tylko na papierze i w głowach księgowych! W Polsce kwitnie "twórcza" rachunkowość, niewiele się różniąca od strategii finansowej amerykańskiego Enronu.

Gdzie był audytor?
Zadłużona na ponad dwa miliardy złotych Stocznia Szczecińska Porta Holding, nazwana przez prezydenta Kwaśniewskiego małym Enronem, przez ostatnie pięć lat odnotowywała zyski. Nawet jej nie zweryfikowane przez audytora sprawozdanie za ubiegły rok wykazywało 8,59 mln zł zysku netto. - To ewenement na skalę światową - ocenia prof. Waldemar Frąckowiak, kierownik katedry inwestycji i rynków kapitałowych Akademii Ekonomicznej w Poznaniu i szef Wielkopolskiej Grupy Audytingowej. Księgi finansowe stoczni badał Ernst&Young. W opiniach do sprawozdań za lata 1998, 1999 i 2000 nie stwierdzono zagrożenia dla istnienia firmy.
Nie wiadomo także, czy przypadkiem nagle nie oślepł audytor PricewaterhouseCoopers prześwietlający wrocławską firmę komputerową STGroup. Mechanizmy działania zarządu StGroup były kalką tych, które doprowadziły do upadku Enronu. Firma zbudowała sieć spółek zależnych, które zadłużały się na papierze w spółce-matce. Dzięki temu wzrastała wartość STGroup. Z ostatniego bilansu wynikało, że aktywa firmy są warte 120,3 mln zł. Oczywiście tylko na papierze, bo większość spółek zależnych nie prowadziła żadnej działalności, a ich celem było tworzenie księgowej fikcji. Podobnie jak w wypadku Enronu, STGroup mógł egzystować dopóty, dopóki zobowiązania wobec kontrahentów nie stały się wymagalne. Kiedy do tego doszło, okazało się, że wszystkie spółki zależne są w stanie upadłości, a ich majątek nie wystarcza na pokrycie zobowiązań wobec spółki-matki. Ta z kolei nie mogła zapłacić swoim wierzycielom. Niedługo potem sąd ogłosił upadłość STGroup.



Papierowe tygrysy
Od lutego 1999 r. do maja 2001 r., za prezesury Barbary Lundberg, Elektrim rósł w siłę... na papierze! Operacje księgowe związane z rozliczeniem sprzedaży francuskiej grupie telekomunikacyjnej Vivendi 49 proc. udziałów w spółce zależnej Elektrim Telekomunikacja pozwoliły osiągnąć Elektrimowi niemal 2,9 mld zł "papierowego" zysku w 2000 r. Było to wynikiem zaksięgowania w osobliwy sposób 4,9 mld zł (na tyle wyceniono wartość udziałów odstąpionych Vivendi). Gdyby nie ta operacja, spółka zamiast 2,9 mld zł zysku zanotowałaby 19,5 mln zł strat. Nie wzięto też pod uwagę wyników innej spółki zależnej, IDM Warsaw, zajmującej się między innymi obrotem obligacjami zamiennymi Elektrimu, która w 2000 r. poniosła prawie 80 mln zł strat, a jej zadłużenie sięgało 78 mln zł.
W 2001 r. BIG Bank Gdański wykazał 44,7 mln zł zysku, zarząd zaś zainkasował ponad 32 mln zł wynagrodzenia. Gdyby prawidłowo rozliczono koszty, wynik zostałby obniżony o 868 mln zł! Zwrócił na to uwagę audytor - firma KPMG. Deloitte&Touche, audytor KGHM Miedź SA, wykrył z kolei, że kombinat księguje posiadany pakiet akcji Telefonii Lokalnej Dialog po cenie nabycia wynoszącej 875,7 mln zł. Gdyby dokonać wyceny rynkowej tych akcji, należałoby obniżyć ich wartość o ponad 600 mln zł! Strata giełdowej firmy Ocean wzrosła po audycie o 65 proc. - z 80 mln zł do 133 mln zł.

Bezradne rady
- Odpowiedzialność za rzetelność rachunkowości nie należy tylko do audytorów - uważa Lesław Paga, przewodniczący rady dyrektorów Deloitte&Touche Central Europe. Kontrolowanie zarządu należy przede wszystkim do obowiązków rad nadzorczych. Od osób w nich zasiadających wymaga się przygotowania, doświadczenia i wiedzy. Tymczasem w Polsce, żeby zostać członkiem rady nadzorczej, wystarczy ukończyć dwutygodniowy kurs i zdać egzamin, w którym trzeba zdobyć 51 proc. punktów. - Kwalifikacje? Po co? W spółkach skarbu państwa muszą przecież zasiadać osoby z nadania politycznego lub koleżeńskiego - komentuje Krzysztof Olbrycht z Centrum im. Adama Smitha. W prywatnych firmach jest niewiele lepiej. - Niekompetencja rad nadzorczych widoczna jest szczególnie tam, gdzie niejasny jest układ własnościowy - dodaje prof. Frąckowiak. Zarówno w Stoczni Szczecińskiej, gdzie żaden z ośmiu właścicieli nie posiadał więcej niż 22 proc. głosów na walnym zgromadzeniu, jak i w Elektrimie, gdzie główny udziałowiec nie ma więcej niż 8 proc. głosów, zarządom bardzo łatwo było zdominować rady nadzorcze. Efekt jest taki, że w Polsce zarządy same kontrolują własną działalność.

Audytor pod presjĄ
ANTONI RECZEK
prezes zarządu PricewaterhouseCoopers
Rachunkowość jest sztuką, nie nauką ścisłą. Kształt sprawozdań zależy w wielu wypadkach od subiektywnych decyzji. Najbardziej podatne na manipulacje sprawozdań finansowych są branże leasingowa, budowlana i bankowa. Do niedawna nie dałbym ani złotówki za akcję firmy leasingowej, której nie badała moja firma. "Twórcza" księgowość polega przede wszystkim na wykorzystywaniu luk w prawie. Audytor nie może zapobiec wszystkim takim sytuacjom, ponieważ trudno zabronić czegoś, co jest dozwolone. Obecne przepisy, które można bardzo różnie interpretować, zostaną ujednolicone w ciągu dwóch lat. Wtedy wreszcie będzie można porównać sprawozdania dwóch firm z jednej branży. Powszechne jest wywieranie presji na audytorów. Zarządy starają się ich przekonać, że wykazanie nieprawidłowości im się nie opłaci. Jedna z największych instytucji finansowych w Polsce rozwiązała z nami umowę, gdy zwróciłem zarządowi uwagę na nieprawidłowości. Zakończyło to naszą wieloletnią współpracę z tą spółką. Duże firmy audytorskie są odporne na naciski. Żaden z naszych klientów nie daje firmie więcej niż 1 proc. przychodów.

Niskie LOT-y
Swoje sprawozdania od lat upiększał największy krajowy przewoźnik. Zysk LOT po audycie za 2000 r. wyniósł 28,2 mln zł. Strata z przewozu pasażerów sięgała jednak wtedy 432,3 mln zł. Spółka osiągnęła dodatni wynik finansowy między innymi dzięki sprzedaży terenów przy ul. Wirażowej i al. Krakowskiej w Warszawie. W podobny sposób LOT poprawił wynik w 1999 r. Spółka sprzedała wówczas udziały w notowanej na giełdzie nowojorskiej teleinformatycznej spółce Equant, uzyskując dzięki temu 17 mln USD. Jaka jest naprawdę kondycja firmy, wyszło na jaw, gdy nie było już czego sprzedawać - w 2001 r. firma odnotowała 639 mln zł strat.

Księgowość doskonała
Jak manipulować wynikami finansowymi, nie łamiąc prawa, pokazuje przykład giełdowej spółki Polskie Przedsiębiorstwo Wydawnictw Kartograficznych. W kolejnych kwartałach 2001 r. przychody ze sprzedaży wynosiły 6,202 mln zł, 7,304 mln zł, 7,711 mln zł, 6,468 mln zł. Koszty wyniosły w tym czasie 3,514 mln zł, 2,756 mln zł, 3,516 mln zł, a w ostatnim kwartale... 828 tys. zł! Spółka zmieniła sposób księgowania. Do tej pory wydatki związane z przygotowaniem map i atlasów zaliczała do kosztów. Towary, które nie zostały sprzedane, stanowią zapasy, a więc częścią wartości zapasów były koszty poniesionych prac. Teraz do kosztów zalicza się tylko wydatki związane z drukiem i oprawą, zaś prace redakcyjne traktowane są jako prawa autorskie i wykazywane w bilansie jako wartości niematerialne i prawne. Dzięki tej operacji spółka wykazuje niższe koszty i większy majątek, a co za tym idzie - większe zyski.
Źródło: SII
Więcej możesz przeczytać w 27/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.