Siemoniak zastąpił Klicha. "Czekają go twarde decyzje"

Siemoniak zastąpił Klicha. "Czekają go twarde decyzje"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Siemoniak (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Prezydent Bronisław Komorowski powołał dotychczasowego wiceszefa MSWiA Tomasza Siemoniaka na stanowisko ministra obrony narodowej. Wcześniej podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim Komorowski odwołał ze stanowiska szefa MON Bogdana Klicha.
Premier Donald Tusk podkreślił, że na nowego szefa MON czekają "twarde decyzje" w związku z rekomendacjami komisji Jerzego Millera. Szef rządu zadeklarował jednocześnie, że Siemoniak może liczyć na jego zdecydowane wsparcie. - Oprócz typowych zajęć czekają ministra Siemoniaka również twarde decyzje, dotyczące zmian wskutek rekomendacji, jakie otrzymaliśmy od komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Będę bardzo twardo i zdecydowanie wspomagał ministra obrony narodowej w tych decyzjach, które też będą wymagały odwagi, a także współpracy nas wszystkich - zadeklarował Tusk.

"Klich przysłużył się ojczyźnie..."

O dotychczasowym ministrze obrony, Bogdanie Klichu, Tusk powiedział m.in., że dobrze zasłużył się ojczyźnie podczas blisko czterech lat pracy. - Człowiek musi mieć bardzo dużo odwagi, aby podjąć się tak trudnej misji, jaką jest prowadzenie resortu obrony, musi też mieć bardzo dużo odwagi, aby w momencie, w którym uznaje to za stosowne, złożyć rezygnację - ocenił szef rządu. - Za tę odwagę chciałem podziękować - dodał Tusk. Premier podkreślił też dokonania Klicha, jeśli chodzi o zmiany w polskiej armii oraz zakończenie polskiej misji w Iraku.

"...i nie wiedział o nieprawidłowościach"

Z kolei prezydent Bronisław Komorowski wyraził przekonanie, że odchodzący minister obrony nie wiedział o nieprawidłowościach w specpułku, przewożącym najważniejsze osoby w państwie. - Gdyby było to wiadome, odpowiednia też byłaby reakcja - podkreślił. Prezydent zaznaczył też, że zdaje sobie sprawę, iż rola cywilnego ministra obrony narodowej stojącego w obliczu "siłą rzeczy zhierarchizowanej, a więc i hermetycznej struktury nie tyle resortu obrony, co sił zbrojnych" nie jest łatwa. Dodał, że wie, jak niełatwe są zadania do wykonania w sytuacji, kiedy przychodzi się "z innym bagażem doświadczenia" do resortu mundurowego.

Prezydent wspomniał też, że Klich przyznał niedawno. iż nie wiedział o niektórych zjawiskach w wojsku. - Jestem co do tego absolutnie przekonany, jestem przekonany, że gdyby było to znane, wiadome, odpowiednia też byłaby reakcja - oświadczył Komorowski. Dodał, że Klich ma "historyczne zasługi w budowaniu nowoczesnych polskich sił zbrojnych na miarę standardów świata zachodniego". I zapewnił, że były minister może "liczyć na zrozumienie i solidarność innych byłych ministrów obrony narodowej".

Klich podał się do dymisji po publikacji raportu komisji Jerzego Millera w sprawie okoliczności katastrofy smoleńskiej. Premier Donald Tusk podkreślał, że Klich złożył dymisję, bo uważa, że jego dalsza obecność w MON byłaby obciążeniem, jeśli chodzi o wdrażanie rekomendacji, które znalazły się w raporcie komisji Millera.

Z raportu wynika m.in., że załoga Tu-154M, który 10 kwietnia ubiegłego roku rozbił się pod Smoleńskiem, chciała wykonać jedynie próbne podejście do lądowania, nie wykonała jednak automatycznego odejścia m.in. z powodu braków w wyszkoleniu w 36 specpułku. Komisja stwierdziła m.in. że piloci przewożący najważniejsze osoby w państwie nie ćwiczyli na symulatorach lądowania w skrajnie trudnych warunkach, przy wykorzystaniu systemu TAWS.

PAP, arb