Laureat World Press Photo i znana dziennikarka zginęli w Syrii

Laureat World Press Photo i znana dziennikarka zginęli w Syrii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Protesty w Syrii przerodziły się w walki (fot. EPA/LOCAL COORDINATION COMMITTES LCC /PAP) 
Dwoje zachodnich dziennikarzy zginęło 22 lutego w mieście Hims, na zachodzie Syrii, gdzie ataki sił rządowych dosięgły centrum prasowego przeciwników reżimu w dzielnicy Baba Amro - poinformowali syryjscy działacze praw człowieka.
Zabici dziennikarze to Amerykanka Marie Colvin, pracująca dla  brytyjskiego "Sunday Timesa", i francuski fotoreporter Remi Ochlik. Oboje byli doświadczonymi korespondentami wojennymi. Jeden ze świadków powiedział agencji Reutera, że pocisk uderzył w dom dziennikarzy, w chwili gdy ci próbowali z niego uciec. W budynek uderzyło ponad 10 pocisków rakietowych. 44-letnia Colvin została zapamiętana jako nieustraszona reporterka, która straciła oko, gdy została ranna szrapnelem na Sri Lance w 2001 roku. Po tym ataku często występowała publicznie z czarną przepaską na  oku.

Fotografował rewolucje w Tunezji, Egipcie i Libii

Urodzony we Francji w 1983 roku Ochlik ostatnio fotografował rewolucje w Tunezji, Egipcie i Libii. Pierwszym konfliktem, który relacjonował, był konflikt na Haiti; Ochlik miał wtedy 20 lat. Ponadto co najmniej dwoje innych zagranicznych dziennikarzy zostało rannych. Jedna z nich, Amerykanka, jest w bardzo ciężkim stanie -  poinformowali działacze z Hims. Ponadto trzech albo czterech innych zagranicznych dziennikarzy zostało rannych.

Ataki sił rządowych na Hims

Właśnie na Hims, trzecim co do wielkości mieście kraju, koncentrują się w ostatnich tygodniach ataki sił rządowych. 3 lutego wojsko wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi rozpoczęło ofensywę na miasto, w  wyniku której zginęło kilkaset osób. Ponadto obrońcy praw człowieka poinformowali, że żołnierze i  członkowie milicji lojalnych wobec Asada schwytali, a następnie zastrzelili 27 młodych mężczyzn w trzech wioskach na północy Syrii. Mężczyźni, wyłącznie cywile, zginęli 21 lutego wieczorem od strzałów w  głowę lub klatkę piersiową we własnych domach lub na ulicach. Do ataków doszło we wsiach Idita, Iblin i Balszon w prowincji Idlib, graniczącej z  Turcją.

"Siły Asada tropiły cywilów"

Organizacja Syryjska Sieć na rzecz Praw Człowieka podała w  oświadczeniu, że siły Asada "tropiły cywilów w tych wioskach, po czym ich aresztowały i bez wahania zabijały". - Zabijany był każdy, kto nie  zdołał uciec - poinformowano. Obrońcy praw człowieka podali, że tylko jeden młody mężczyzna przeżył masakrę, za którą "odpowiedzialność ponosi zwierzchnik sił zbrojnych Baszar el-Asad".

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że od  wybuchu antyreżimowej rewolty w marcu 2011 roku zginęło w Syrii ponad 7,6 tys. ludzi. Wśród nich jest około 5540 cywilów, prawie 1700 żołnierzy i członków służb bezpieczeństwa i blisko 400 dezerterów -  sprecyzował szef Obserwatorium, Rami Abdel Rahman.

ja, PAP

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Sarkozy oburzony śmiercią francuskiego dziennikarza. "Reżim Asada musi odejść"