Po drugiej stronie znów ruszył do obronnego boju Niesiołowski, a nawet Tusk. Ten ostatni (...) odezwał się także z chłodnej kalkulacji, że skoro "lud antysmoleński" jest wciąż w Polsce liczniejszy od "ludu smoleńskiego", a także liczniejszy od twardego elektoratu PO (bo "lud antysmoleński", który w zamach nie wierzy, to również elektorat Palikota oraz znacznej części SLD i PSL), opłaca się zatem politycznie stanąć na jego czele, tak jak to premier zrobił w swoim wystąpieniu sejmowym. Tym bardziej że od wyborów parlamentarnych trwa postępująca demobilizacja własnego elektoratu Platformy.
Nawet niepopularną reformę emerytalną premier opakował w Smoleńsk na swoim piątkowym spotkaniu z dziennikarzami po posiedzeniu rządu. Tusk nie bez racji sądzi, że "lud antysmoleński" jest w Polsce liczniejszy niż entuzjaści wydłużenia czasu pracy. I stając na jego czele, łatwiej mu będzie przepchnąć nawet reformę emerytalną.
Polska polityka stała się 97. ofiarą katastrofy smoleńskiej - pisze Cezary Michalski. Pełny tekst analizy w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".