Migalski o sprawie Cieszewskiego: PiS robi to samo, co PO i SLD

Migalski o sprawie Cieszewskiego: PiS robi to samo, co PO i SLD

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chris Cieszewski, fot. Jacek Herok / NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
Prof. Chris Cieszewski w 1982 roku, gdy nazywał się jeszcze Krzysztof Cieszewski został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie „Nil” – poinformował Tomasz Sekielski w programie "Po prostu” na antenie TVP 1. - śmieszne dla mnie przynajmniej jest to jak dzisiaj obserwuje posłów PiS-u, którzy bronią Pana Cieszewskiego dokładnie w ten sam sposób, jak robili to w przypadku innych agentów SB ich polityczni przeciwnicy z PO czy z SLD - mówi Wprost.pl europoseł PJN Marek Migalski.
Daria Żukowska, Wprost.pl: Czy profesor Cieszewski powinien zasiadać w komisji Antoniego Macierewicza?

Marek Migalski: Pozwoliłem sobie zażartować na Twitterze, najpierw Rońda, teraz Cieszewski... wygląda na to, że Macierewicz nie ma dobrej ręki do współpracowników. Rzeczywiście wygląda to bardzo dziwnie. Niektórzy twierdzą, że nikt nie zaszkodził tak sprawie smoleńskiej jak Macierewicz. Ja bym nie szedł aż tak daleko, że to jest jego jakieś celowe działanie, bo niektórzy twierdzą, że on jest ruskim agentem, a wtedy popada się w ta sama poetykę jak sam Antoni Macierewicz.

Macierewicz źle dobiera swoich współpracowników?

Dobór współpracowników świadczy o tym, że albo to była taka łapanka jak łapanka na ministrów rządu Donalda Tuska, albo Antoni Macierewicz ma taką rękę do swoich współpracowników jak sam Jarosław Kaczyński. Jeżeli bierze się pod uwagę to ilu "zdrajców” wyszło spod ręki Jarosława Kaczyńskiego, ze mną w tym zacnym gronie no to można powiedzieć, że panowie nie mają szczęśliwej ręki do współpracowników. Okazało się, że wielu polityków, którzy było kojarzeni z PiS-em okrzykniętych było potem zdrajcami. Tyle tylko, że wtedy słowo zdrajca to była tylko supozycja, natomiast w przypadku panów Rońdy czy Cieszewskiego sprawa jest poważna.

Jak te sprawy rzutują na wizerunek nowego wiceprezesa PiS?

Jeśli agenci służby bezpieczeństwa i współpracownicy Urbanowego "NIE" są dopuszczani przez osobę, która była szefem kontrwywiadu i potrafią owinąć sobie pana Antoniego wokół palca, no to to bardzo źle świadczy o panu Antonim. Nawet nie o nich, widocznie ten typ ludzi tak ma, że nie może siedzieć na czterech literach i robić swoje, tylko, że jakoś po paru latach wyłazi i przepoczwarzony próbuje odgrywać jakąś rolę w życiu publicznym. To, że przeszli podobno, przez gęste sito selekcji Macierewicza świadczy najgorzej o nim samym.

Czy informacja o tym, że profesor Cieszewski mógł być współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa podważa jego autorytet?

Ja bym nie szedł tak daleko. To znaczy z panem Rońdą towarzystwo naukowe postąpiło nierzetelnie i nieuczciwie. On zachował się nierzetelnością nie w nauce, tylko w swojej działalności publicznej. A to jest jednak co innego. Ja znam bardzo wielu naukowców, łącznie z popularnym w mediach Norbertem Maliszewskim, który publicznie mówił na Twitterze, że on co prawda nie wierzył w zwycięstwo PJN, ale mówił co innego, bo chciał zmienić sytuację na scenie politycznej – co jest podwójnie śmieszne. Po pierwsze, że on naprawdę wierzył, w to że jego jakieś tam mniej lub bardziej przyjazne sformułowania pod adresem PJN ma jakiekolwiek znaczenie, a po drugie wyraźnie przyznał się do publicznie na Twitterze do tego, że mówił co innego niż myślał, a jednak dalej sobie pracuje w swoim środowisku i zrobił habilitację. W mojej opinii pana Rońdę potraktowano zbyt ostro, ponieważ ma on zakaz współpracy ze studentami. To jest kuriozalna sytuacja, ponieważ byli współpracownicy służb bezpieczeństwa mogą nauczać studentów, a człowiek, który przyznał się do blefu i nie do blefu naukowego tylko dziennikarskiego, bo zastosował go nie w pracy naukowej tylko w dyskusji z redaktorem Kraśko, otóż taka osoba jest odsunięta od pracy z młodzieżą. Nie poszedłbym tak daleko, że to kompromituje działania zespołu Macierewicza, natomiast na pewno to kompromituje samego Macierewicza. To na pewno.

Możliwe jest, że służby bezpieczeństwa spreparowały kompromitujące materiały na temat profesora Cieszewskiego?

Mega zabawne, naprawdę zabawne i śmieszne dla mnie przynajmniej jest to jak dzisiaj obserwuje posłów PiS-u, którzy bronią Pana Cieszewskiego dokładnie w ten sam sposób jak robili to w przypadku innych agentów SB ich polityczni przeciwnicy z PO czy z SLD. Jest to mega zabawne, że jak ktoś uderza w środowisko PiS-u to się okazuje, że się pojawiają te same argumenty, tzn, że dokumenty są niepełne, że są sfałszowane. Wszystkie te argumenty, którzy oni kiedyś sami zwalczali, dzisiaj używają. Mnie to po prostu śmieszy. Nie rozstrzygam czy to jest prawda czy nieprawda, ale naprawdę wielce zabawne jest, że ludzie Jarosława Kaczyńskiego mówią językiem Leszka Millera. Bardzo to jest śmieszne.