Zapach komputera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komputery naśladują zmysły człowieka
 
Naciśnij klawisz, by powąchać wybrane perfumy - takie instrukcje znajdą się niedługo na witrynach internetowych. Może nawet obędzie się bez naciskania - dzięki modułom rozpoznawania głosu po sieci będziemy się poruszać, wypowiadając polecenia. Co więcej, odwiedzając wirtualną cukiernię, nie tylko powąchamy ciastka, ale także sprawdzimy ich smak. Z kolei u elektronicznego krawca będzie można poczuć fakturę materiału. Komputerowe urządzenia peryferyjne oddziałujące na wszystkie zmysły człowieka staną się w tym stuleciu standardowym wyposażeniem domowego peceta.
Generatory smaku i zapachu mają trafić do sprzedaży już w najbliższych miesiącach. Zdaniem szefów przygotowujących je firm, rozpocznie się wówczas komputerowa rewolucja na miarę wprowadzenia kart graficznej i dźwiękowej. Wcześniej komputery komunikowały się z użytkownikiem za pomocą znaków i elektronicznych pisków, teraz zachwycają trójwymiarową grafiką i przestrzennym dźwiękiem. Firma DigiScents przedstawiła iSmella wyposażonego w 128 pojemników z różnymi aromatami. Mieszając je, uzyskujemy tysiące zapachów. Rozpylenie wybranej kompozycji aromatycznej umożliwia specjalne oprogramowanie, które można wykorzystać w grach, filmach DVD oraz witrynach internetowych. DigiScents opracowała "wonną" wersję gry "Tomb Raider", w której można poczuć m.in. perfumy wirtualnej seksbomby Lary Croft.
Konkurencyjne urządzenie przedstawiła firma TriSenx. Wykorzystuje się w nim dwa wymienne pojemniki przechowujące po 20 aromatów. Dzięki takiemu rozwiązaniu możliwe będzie instalowanie zestawu zapachów przygotowywanych dla konkretnego filmu lub sklepu, na przykład ze specjałami kuchni chińskiej. Mniej zaawansowane są na razie prace nad generatorem smaku. TriSenx potrafi uzyskać tylko kilka sztucznych smaków, na przykład czekolady, truskawki i wiśni. Producent zapowiada jednak szybki postęp badań. Prototypowe urządzenie przypominające małą drukarkę nanosi smaki na specjalne karteczki, które następnie trzeba polizać. Docelowo mają być one nakładane na jadalne wafle. Powstają też elektroniczne nosy, które potrafią rozpoznać zapach. Na razie wykorzystuje się je, aby zapewnić bezpieczeństwo, na przykład do rozpoznawania ulatniających się gazów. Z pewnością urządzenia te trafią w przyszłości do komputerów domowych, choć raczej nie znajdą uznania użytkowników nie dbających o higienę. Już dziś można za to kupić myszkę, która pozwala poczuć fakturę wirtualnych przedmiotów. Dzięki technologii iFeel firmy Logitech można się na przykład przekonać, czy coś jest chropowate, lepkie czy gładkie. - Wprowadzenie doznań zmysłowych do Internetu będzie przełomem w elektronicznej edukacji, handlu, komunikacji i rozrywce - zapowiada Kathey Porter z TriSenx.
Urządzenia umożliwiające rozpoznawanie smaku i zapachu nie pojawiły się jeszcze w sprzedaży, ale już teraz rozważa się związane z nimi zagrożenia. Możliwość oddziaływania za pomocą wszystkich zmysłów niewątpliwie zostanie wykorzystana w reklamie, a wychwycenie manipulacji będzie znacznie trudniejsze niż w wypadku przekazu wizyjnego. Pojawia się też kwestia wirusów komputerowych, które zamiast smacznego, pachnącego ciastka wygenerują coś zdecydowanie mniej przyjemnego.
Rozpowszechnienie tanich kamer cyfrowych przyczyniło się do wzmożenia prac nad rozpoznawaniem przez komputery obrazu wideo. Szczególnie są tym zainteresowane firmy zajmujące się elektroniczną rozrywką. Na największych europejskich targach gier komputerowych w Londynie Sony przedstawiło m.in. symulator lotu ptaka. Machając rękoma, można się unosić nad pasmem górskim niczym orzeł, natomiast opuszczenie rąk kończy się "bolesnym" upadkiem na ziemię. Proste aplikacje tego typu dołącza się do wielu kamer internetowych. Pozwalają łapać unoszące się na ekranie bąbelki lub wrzucać wirtualną piłkę do kosza. Niestety, komputer nie wie, czy poruszający się przed kamerą obiekt to ręka czy tułów, co często psuje zabawę. Specjaliści z Sony zaradzili temu, tworząc oprogramowanie rozpoznające ruchy obiektów o określonym kolorze.
Rozpoznawanie obrazów znajduje zastosowanie nie tylko w rozrywce. Informację o ruchu wykrytym przed kamerą można automatycznie przekazać za pomocą poczty elektronicznej lub SMS pod wskazany adres albo numer telefonu. Na podstawie obrazu z kamery komputer może także zidentyfikować widoczną na filmie osobę. Nad systemami tego typu pracują firmy motoryzacyjne, które chcą wyposażyć samochody w autopiloty. Planuje się stworzenie internetowych wyszukiwarek obrazów, ale ze względu na olbrzymią liczbę danych do porównania pojawią się one dopiero za kilka lat. Powszechnie wykorzystuje się natomiast systemy rozpoznawania znaków. Nie trzeba już przepisywać drukowanych tekstów, wystarczy je zeskanować i zamienić na dokument za pomocą programu OCR. Nie należy się jednak spodziewać aplikacji rozpoznających odręczne pismo - jak wiadomo, z tym często nie radzą sobie nawet sami autorzy rękopisów.
Wiele firm pracuje nad modułami rozpoznawania mowy, najbardziej zaawansowane są IBM i Philips. Oba koncerny proponują oprogramowanie ułatwiające sterowanie komputerem. Głosem można obsługiwać wszystkie aplikacje, niestety, na razie nie po polsku. Chcąc otworzyć dokument w edytorze tekstów, wystarczy wymówić polecenie open, a chcąc go zapisać - save. Między internetowymi witrynami można się przemieszczać, podając nazwy odsyłaczy. Dzięki tego typu aplikacjom możliwe jest też dyktowanie tekstów komputerowi. Komunikacja głosowa ma się stać standardem w kolejnej wersji pakietu biurowego Microsoft Office 10, która pojawi się w tym roku. Na razie nikt nie przedstawił jeszcze analizatora języka polskiego. Prace nad nim utrudnia złożoność naszego języka, w którym jest kilka razy więcej słów niż na przykład w angielskim.
Dostępny jest natomiast syntezator polskiego, opracowany przez firmę Neurosoft. Jednym z zastosowań programu SynTalk jest odczytywanie listów elektronicznych przez telefon. Na razie nasze serwisy internetowe nie wprowadziły takiej funkcji, dostępna jest ona natomiast w portalu Yahoo!. Do odczytywania listów stosuje się wymowę angielską, co w wypadku polskiej korespondencji daje zabawne efekty. Analizatory i syntezatory mowy są szansą na pełniejsze wykorzystanie komputera przez osoby niepełnosprawne, szczególnie niewidome. Tego typu programy umożliwiają im korzystanie z Internetu. Ułatwiając kontakt ze światem, są też formą rehabilitacji. Modułów obsługi mowy używa się także w programach edukacyjnych, zwłaszcza w elektronicznych kursach językowych. - System rozpoznawania mowy wykorzystaliśmy po raz pierwszy dwa lata temu, wprowadzając kolejną wersję programu do nauki angielskiego, a potem niemieckiego. Komputer wyposażony w taką aplikację może z powodzeniem pełnić funkcję native speakera. Wiadomo, jak ważne są konwersacje w przyswajaniu nowego języka - przekonuje Andrzej Działdowski z Young Digital Poland.
Nie tak szybko jednak myszki i klawiatury zostaną wyeliminowane przez mikrofony. Komputer nie poradzi sobie z rozpoznawaniem głosu, gdy w pomieszczeniu gra głośna muzyka lub prowadzona jest rozmowa. Strzępki dyskusji i pytanie o to, jak się czujemy, mogą niespodziewanie znaleźć się w środku dyktowanego sprawozdania. Nie wszyscy szefowie są wyrozumiali. Analiza i synteza głosu będą bez wątpienia powszechnie wykorzystywane w małych urządzeniach przenośnych, takich jak telefony komórkowe czy palmtopy, w których nie ma miejsca na klawiaturę. Już dziś można wybierać numery i odbierać połączenia, używając tylko głosu, co najbardziej przydaje się podczas prowadzenia samochodu. Wkrótce telefon odczyta nam SMS i zapisze podyktowaną wiadomość.
Komputer osobisty uznawany jest za jeden z symboli XX wieku. Niewykluczone, że symbolem XXI stulecia będzie komputer zmysłowy.

Więcej możesz przeczytać w 2/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.