Prokuratura chce aresztu dla Zbigniewa F., asystenta b. wiceszefa MON. Odpowiedni wniosek skierowano do warszawskiego sądu.
We wtorek UOP zatrzymał na pokładzie płynącego do Szwecji promu "Rogalin" Zbigniewa F., urzędnika MON podejrzanego m.in. o bezprawne ukrywanie tajnych dokumentów. Prasa zarzuca mu również korupcję.
Swojego asystenta niemal do końca bronił wiceminister Szeremietiew. Gdy jego szef, minister Komorowski, podał, że F. wyjechał za granicę Szeremietiew wydał oświadczenie zadające doniesieniom ministra obrony kłam: F. jest w Polsce do dyspozycji prowadzących śledztwo - pisał. Gdy okazało się, że rację miał Komorowski, a F. był o krok od skutecznego wymknięcia się polskim organom ścigania, Szeremietiewa usunięto ze stanowiska.
Dopiero dziś Szeremietiew publicznie przyznał, że traci zaufanie do F. Winą za to, że tak mało wiedział o swoim długoletnim współpracowniku, któremu ufał do tego stopnia, że poręczył jego pobyt w kraju bez sprawdzenia czy F. rzeczywiście jeszcze przebywa w RP, obciążył... Wojskowe Służby Informacyjne.
"Jeśli zarzuty wobec Zbigniewa F. są prawdziwe, to kontrwywiad WSI, odpowiedzialny za bezpieczeństwo i ochronę pracy mojego pionu i zajmowanego przeze mnie stanowiska, nie wykonał należycie swoich obowiązków" - napisał Szeremietiew w oświadczeniu.
Szeremietiew powiedział, że nie wiedział, ile paszportów miał jego asystent Zbigniew F.
"Wiem tylko, że ma czworo dzieci. O czterech paszportach dowiedziałem się z mediów" - podkreślił.
Szeremietiew dodał, że w poniedziałek wieczorem został telefonicznie poinformowany przez F., że będzie z nim cały czas w kontakcie i stawi się na jego każde wezwanie. Uwierzył na słowo?
Rzecznik rządu Krzysztof Luft, skomentował wypowiedzi Szeremietiewa: "Jest to próba wciągnięcia w dyskusję, która zakończyła się z chwilą odwołania pana ministra ze stanowiska" - powiedział.
nat, les, pap
Czytaj także: <A HREF="http://www.wprost.pl/index.php?opcja=news&id_newsa=1994">Nie zdążył uciec! (aktl.)</A>;
<A HREF="http://www.wprost.pl/index.php?opcja=news&id_newsa=1966">Śledztwo ws korupcji w MON </A>.
Swojego asystenta niemal do końca bronił wiceminister Szeremietiew. Gdy jego szef, minister Komorowski, podał, że F. wyjechał za granicę Szeremietiew wydał oświadczenie zadające doniesieniom ministra obrony kłam: F. jest w Polsce do dyspozycji prowadzących śledztwo - pisał. Gdy okazało się, że rację miał Komorowski, a F. był o krok od skutecznego wymknięcia się polskim organom ścigania, Szeremietiewa usunięto ze stanowiska.
Dopiero dziś Szeremietiew publicznie przyznał, że traci zaufanie do F. Winą za to, że tak mało wiedział o swoim długoletnim współpracowniku, któremu ufał do tego stopnia, że poręczył jego pobyt w kraju bez sprawdzenia czy F. rzeczywiście jeszcze przebywa w RP, obciążył... Wojskowe Służby Informacyjne.
"Jeśli zarzuty wobec Zbigniewa F. są prawdziwe, to kontrwywiad WSI, odpowiedzialny za bezpieczeństwo i ochronę pracy mojego pionu i zajmowanego przeze mnie stanowiska, nie wykonał należycie swoich obowiązków" - napisał Szeremietiew w oświadczeniu.
Szeremietiew powiedział, że nie wiedział, ile paszportów miał jego asystent Zbigniew F.
"Wiem tylko, że ma czworo dzieci. O czterech paszportach dowiedziałem się z mediów" - podkreślił.
Szeremietiew dodał, że w poniedziałek wieczorem został telefonicznie poinformowany przez F., że będzie z nim cały czas w kontakcie i stawi się na jego każde wezwanie. Uwierzył na słowo?
Rzecznik rządu Krzysztof Luft, skomentował wypowiedzi Szeremietiewa: "Jest to próba wciągnięcia w dyskusję, która zakończyła się z chwilą odwołania pana ministra ze stanowiska" - powiedział.
nat, les, pap
Czytaj także: <A HREF="http://www.wprost.pl/index.php?opcja=news&id_newsa=1994">Nie zdążył uciec! (aktl.)</A>;
<A HREF="http://www.wprost.pl/index.php?opcja=news&id_newsa=1966">Śledztwo ws korupcji w MON </A>.