Wprost z Cannes: kino zbliżyło się do człowieka

Wprost z Cannes: kino zbliżyło się do człowieka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Micheael Haneke (fot. EPA/SEBASTIEN NOGIER/PAP) 
Złotą Palmę 65. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes zdobyła „Miłość” Michaela Hanekego. To wielki triumf kina bliskiego człowiekowi. - Nagrody pomagają mi przekonać producentów do następnych projektów – mówił w wywiadzie dla „Wprost”, Michael Haneke, który w Cannes wywalczył drugą Złotą Palmę w karierze.
Nagrodę dla „Miłości" publiczność zgromadzona w canneńskiej Grand Theatre Lumiere przyjęła owacją na stojąco. Zwycięski film jest rzeczywiście wybitny. Austriacki reżyser odwołuje się do najgłębszych pokładów wrażliwości, zadaje najważniejsze pytania i zmusza widza do skonfrontowania się z największymi lękami.

„Miłość" - z poruszającymi kreacjami Jeana-Louisa Trintignanta i Emmanuelle Rivy - to historia starszego mężczyzny, który zajmuje się żoną po doznanym przez nią wylewie. Haneke stworzył film o miłości, poświęceniu, oddaniu. O śmierci i stracie bliskiej osoby. Ale „Miłość” to też film o godności. I o prawie do odejścia, gdy życie staje się nie do zniesienia.

Haneke ma za sobą podobne, tragiczne doświadczenia, jak jego bohater. - Przeniosłem je na ekran - mówił. - Ale bez ekshibicjonizmu, bo nienawidzę w kinie autobiografii. I nie chcę mówić o sobie – zaznaczał. Odbierając Złotą Palmę dodał do tego, że „ten film jest związany z obietnicą, jaką złożyliśmy sobie nawzajem z żoną".

Nagradzając „Miłość" jury pod przewodnictwem Nanniego Morettiego (autora intymnego „Pokoju syna” - filmu o stracie dziecka) wskazało kierunek współczesnemu kinu. Uhonorowało bowiem autora, który stworzył uniwersalne kino, przyglądając się z bliska dwojgu ludziom. Haneke zarejestrował ulotne spojrzenia i drobne gesty, w których kryją się wielkie uczucia.

W równie oszczędnym stylu utrzymany jest film Cristiana Mungiu „Po drugiej stronie wzgórz", wyróżniony za scenariusz i główne role żeńskie. Młoda dziewczyna odwiedza w monastyrze dawną przyjaciółkę, która zdecydowała się wstąpić do zakonu. Rumuński reżyser proponuje uniwersalną refleksję na temat wyklętej miłości, bezduszności kościelnej instytucji, pustce rytuałów prawosławnego zakonu i ludziach, których dotykają represje.
Najodważniejszym formalnie tytułem wśród tegorocznych laureatów jest „Post Tenenbras Lux" Carlosa Reygadas. Ale i ta łamigłówka, podobnie jak film Hanekego, okazuje się historią radzenia sobie z utratą bliskiej osoby.

Jurorzy całkowicie pominęli natomiast „Holy Motors" Leosa Caraxa i „Cosmopolis” Davida Cronenberga  - eksperymenty, w ramach których reżyserzy stworzyli abstrakcyjne, niemal laboratoryjne przestrzenie. Carax i Cronenberg nie obserwują w swoich nowych obrazach rzeczywistości lecz odwołują się do świata dawnych filmów, książek, teorii społecznych. To propozycje interesujące, ale jednocześnie sztuczne i wykoncypowane.

Wyważony werdykt canneńskiego jury jest sygnałem, że kiedy zewsząd zalewają nas informacje o recesji, niepokojach i ekonomicznych podziałach, sztuka może uciekać od publicystyki i przypominać o uniwersalnych wartościach oraz o szacunku dla człowieka.

Krzysztof Kwiatkowski, Cannes