Prof. Jerzy Vetualni - psychofarmakolog, neurobiolog, biochemik, członek Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności, profesor Instytutu Farmakologii PAN. Współtwórca hipotezy downregulacji jako mechanizmu działania leków przeciwdepresyjnych. Jeden z najczęściej cytowanych naukowców polskich w dziedzinie biomedycyny. Popularyzator nauki.
Agnieszka Fedorczyk, "Wprost": Czy alkohol to nasz sport narodowy? dlaczego pijemy?
Prof. Jerzy Vetulani: Dlatego że jest to najłatwiej dostępny w Polsce środek, który zmienia psychikę i daje – przynajmniej w mniejszych dawkach – poczucie euforii, siły i pewności siebie. Alkohol etylowy, czyli etanol, jest substancją, która hamuje aktywność komórek nerwowych, tyle że nie wszystkich równocześnie. W pierwszej kolejności działa na komórki kory mózgowej, której funkcją jest hamowanie impulsów z części podkorowych, gdzie mieszczą się m.in. ośrodki emocji. Kora mózgowa jest tym, co nas trzyma w ryzach. To taki nasz doktor Jekyll, który trzyma w ryzach podkorowego, ciemnego pana Hyde’a.
Jak to?
Poważne uszkodzenia kory mózgowej bardzo często powodują niekorzystne zmiany charakteru. Jest to widoczne u osób po dużych wylewach – na złość brudzą się, krzyczą; miła ciocia czy dziadek zmieniają się w heterę lub złośliwego starca.
Czyli alkohol blokuje korę mózgową, a tym samym zwalnia hamulec podkorza. Dlatego mówimy, że po alkoholu puszczają hamulce?
Tak. To jest czasami korzystne, np. w kontaktach międzyludzkich. Alkohol pozwala pozbyć się naturalnego skrępowania, nieśmiałości. Mawia się także, że alkohol rozwiązuje języki. Moje studentki wiedzą, że znacznie łatwiej rozmawiać z cudzoziemcem po trzech piwach, bo wtedy nie wstydzimy się naszych niedoborów językowych, potrafimy szybko się dogadać po angielsku czy francusku. I w związku z tym alkohol, zwłaszcza pity w umiarkowanych ilościach, ułatwia nam aktywność społeczną. Oczywiście zbyt duże dawki alkoholu, hamując te same ośrodki podkorowe, powodują, że padamy nieprzytomni. Ale zanim to nastąpi, to zakrapiana biesiada trochę trwa.
A jakie są niekorzystne konsekwencje działania alkoholu na ośrodki podkorowe w mózgu?
Agresja. Wystarczy pół flaszki wina i aktywność kory bardzo maleje. Upite osoby są często agresywne, a pijące alkohol chronicznie – stają się agresywne jeszcze bardziej. Chroniczne picie alkoholu powoduje, że zaburzona zostaje inteligencja emocjonalna i zaczynamy odczytywać w zły sposób różne sygnały, np. ja się uśmiecham, a ktoś po alkoholu mówi do mnie: „ty mnie wyśmiewasz” i bierze się do bitki.
A czy to nie jest zależne od aktualnego stanu psychicznego?
Różni ludzie różnie reagują na alkohol, ale w pewnym zakresie dawek alkohol z reguły wyzwala agresję. To zależy od tego, jaki jest stan podkorowy. Jeżeli mieszczący się w podkorzu układ limbiczny (ta część mózgu odpowiada za emocje) funkcjonuje u nas tak, że kochamy cały świat, jesteśmy nastawieni pokojowo, to wtedy alkohol zahamuje nasze skrępowanie w okazywaniu uczuć, co przełoży się na wylewność, chęć niesienia pomocy. Bardzo często po alkoholu stajemy się hojni, damy napiwek, nawet żebrakowi.
Mawia się też, że alkohol obnaża nasze prawdziwe ja. Pokazuje, kim naprawdę jesteśmy. Czy to prawda?
Owszem – uwalnia emocje, ale ja uważam, że to, jaki ja jestem naprawdę, nie zależy tylko od tego, jaka jest ta moja część podkorowa i jak mózg ją hamuje. Jestem taki, jaki jest efekt współdziałania mojej kory i części podkorowej. W pewnym sensie w każdym z nas drzemie złodziej, lubieżnik, oprawca, ale też i człowiek prawy, delikatny i współczujący. Ale faktem jest, że jeśli w podkorzu dominują emocje agresywne, a w jądrze migdałowatym są silnie rozwinięte centra agresywności i pożądliwości, to człowiek po alkoholu będzie napastliwy i wulgarny. W tym samym jądrze znajdują się także ośrodki lęku, i np. niektóre osoby po alkoholu doznają silnego uczucia lęku. U większości alkohol zwiększa odwagę albo łatwe przerzucanie się od stanu walki do ucieczki.
Strzela się kielicha dla kurażu.
Nie bez kozery alkohol był np. używany przez żołnierzy, jeszcze nawet w armii sowieckiej podczas drugiej wojny światowej. Sołdaci przed atakiem dostawali dla kurażu właśnie setkę wódki i walczyli lepiej niż bez alkoholu. Mimo że alkohol spowalnia nieco reakcję, to zmniejsza napięcie psychiczne i w sytuacji stresowej pomaga większości osób poprawnie reagować, lepiej wykonywać zadania, niż gdyby miały robić to samo na trzeźwo. Część ludzi, np. lekarze, często przed trudną operacją biorą łyk alkoholu, po którym znacznie lepiej im się pracuje. Alkohol silnie hamuje stres. Dlatego pije tak wielu lekarzy, żołnierzy, policjantów, księży katolickich – u nich stres spowodowany jest koniecznością przestrzegania celibatu. I dlatego wśród przedstawicieli tych zawodów jest tak dużo uzależnionych od alkoholu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.