Prestiż Polski – co za blaga! Czego dowodzi, że Horowitz pobił Frydmana i Szlomę? Tylko tego, że Żydzi z Ameryki grają lepiej od Żydów z Polski. Jeśli Polska chce być reprezentowana na olimpiadach szachowych, to trzeba wysyłać Sulika, Wojciechowskiego i innych prawdziwych Polaków. Przynajmniej nie będą się kłócić o czas z Amerykanami, Czechami i Austriakami w swoim żargonie. Szkaradny to widok: brodaci pejsacze w chałatach, myckach, z białymi orłami na piersiach” – pieklił się na łamach powiązanego z ONR „Prosto z Mostu” Karol Zbyszewski. Jednym z tych „pejsaczy” był arcymistrz Ksawery Tartakower, który po przegranej partii podczas olimpiady szachowej w Hamburgu pogratulował rywalowi słowami: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Rzeczywiście nie zginęła. Polska reprezentacja szturmem wzięła wtedy pierwsze miejsce, mając w swoich szeregach takie gwiazdy jak Akiba Rubinstein czy Dawid Przepiórka. Ówcześni mistrzowie szachów byli fetowani jak dziś piłkarze, o czym barwnie pisze Stefan Gawlikowski w wydanej właśnie książce „Arcymistrzowie. Złota era polskich szachów”.
Hazardziści i zawodowcy
Królewska gra była ulubioną rozrywką elit międzywojnia. Jej wielkimi admiratorami byli marszałek Józef Piłsudski i gen. Kazimierz Sosnkowski. Stoczyli ze sobą jeden z najdłuższych pojedynków szachowych w historii Polski. Siedząc w jednej celi twierdzy magdeburskiej, jeszcze w czasach legionów, rozegrali ponad 250 partii. Nieznaczną przewagę uzyskał Piłsudski, który został później honorowym prezesem Polskiego Związku Szachowego i chętnie fundował z własnej kieszeni nagrody w turniejach. Władze państwa starały się nie przeoczyć żadnej okazji do promowania Polski. Dlatego w finansowanie reprezentacji szachowej angażowało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W zamian oczekiwało wyników. Stąd w składzie polskiej reprezentacji znalazły się najbarwniejsze postaci epoki. Był tam Akiba Rubinstein, genialny neurotyk z podlaskiego sztetla, który jako młody chłopak pokonał samego Gersza Salwego, łódzkiego mistrza zawodowców. Kapitanem drużyny był Dawid Przepiórka, warszawski kamienicznik ze świetnymi kontaktami w otoczeniu marszałka Piłsudskiego. Prawdziwą gwiazdą był jednak Ksawery Tartakower, bon vivant, namiętny hazardzista i niespełniony poeta, o którego wierszach Władimir Nabokow powiedział kiedyś, że to „czysta grafomania”. Wykształcony w Genewie i Wiedniu Tartakower prowadził wędrowny tryb życia, mieszkając tam, gdzie były jakieś pieniądze do wygrania w szachy. Przepuszczał je na kobiety i hazard. W historii zapisał się także Mieczysław (Mendel) Najdorf, zdobywca II miejsca na olimpiadzie szachowej w Monachium. Wielu arcymistrzów żydowskiego pochodzenia zbojkotowało tę imprezę w proteście przeciwko wprowadzeniu w Niemczech rasistowskich ustaw norymberskich. Najdorf dał się namówić do startu w polskiej reprezentacji, nie bacząc na protesty przyjaciół. Medal wręczał mu Hans Frank.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.