Projekt Wisła, a dokładniej zapora połączona z elektrownią wodną w okolicach Ciechocinka, ma spore szanse stać się jedną z największych inwestycji hydrologicznych w Polsce. Tama usunęłaby zagrożenie powodziowe na dolnym odcinku rzeki, a elektrownia wodna zapewniła stabilne źródło odnawialnej energii (tzw. OZE). Podobne do tego, jakim jest hydroelektrownia we Włocławku, dziś największa elektrownia wodna w Polsce, położona kilkanaście kilometrów w górę rzeki od miejsca planowanej inwestycji. Rzeka stanowiąca ponad połowę potencjału hydroenergetycznego Polski stałaby się w ten sposób wielkim, stabilnym i czystym źródłem energii. Kaskada stopni na Wiśle pozwoliłaby spiętrzyć wodę i przejąć przez nią część transportu, który obciąża drogi. Dlatego pomysł inwestycji popiera Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, któremu zależy na przywróceniu żeglowności na polskich rzekach. Wartość inwestycji szacowana jest na 3,5 mld zł. Część energetyczną stanowiącą około jednej trzeciej wszystkich kosztów miałaby sfinansować działająca w północno-centralnej Polsce Grupa Energa, jeden z trzech największych dostawców energii elektrycznej w kraju (właśnie do niej należy Elektrownia Wodna we Włocławku). Inwestycja, choć jest częścią nowo przyjętej strategii grupy na lata 2016-2025, musi jeszcze parę lat poczekać. Same prace projektowe potrwają dwa lata, a budowa w optymalnych warunkach pięć. Projekt niedawno otrzymał zielone światło od generalnego dyrektora ochrony środowiska.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.