Tego się nikt nie spodziewał. Rokowania były kiepskie, bo gdy pogodzony ze swoim wiekiem Paul McCartney zaproponował stateczną płytę z muzyką klasyczną, mało kto się nią zainteresował i… rynkowa klapa. A tymczasem kiedy grupka starszych panów nagrała dynamiczną płytę złożoną ze skomponowanych głównie w latach 50. oraz 60. ubiegłego wieku utworów bluesowych, już po tygodniu od momentu wydania znalazła się na pierwszym miejscu najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii. Wprawdzie ci panowie to zespół The Rolling Stones, ale przecież od 11 lat nie nagrali żadnej płyty studyjnej, ale jedynie odcinali kupony od wielkiej sławy, krążąc po świecie ze świetnymi, lecz bombastycznymi koncertami. Wyglądało to tak, jakby nie mieli już nic nowego do powiedzenia albo też nie chciało się im pracować nad nowymi utworami. Przypadek byłego beatlesa i Stonesów to być może dowód na to, że dla fanów dojrzały, by nie powiedzieć sędziwy, wiek artysty nie musi być równoznaczny ze statecznością i koturnowością. Publiczność, w każdym wieku, daje prawo swym starszym idolom do szaleństw zarezerwowanych dotychczas dla młodości. Ale po kolei…
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.